Ekstraklasa. Mało jakości, jedna bramka i trzy punkty dla Legii w ligowym klasyku
Po dwóch ligowych meczach bez zwycięstwa piłkarze warszawskiej Legii w końcu sięgnęli po trzy oczka. Stało się to w spotkaniu z poznańskim Lechem, w którym mistrzowie Polski triumfowali 1:0 po niezbyt przekonującej grze. Dla podopiecznych trenera Ricardo Sa Pinto ważniejsza od wrażeń artystycznych była jednak zdobycz punktowa.
Przerwa na mecze reprezentacyjne z pewnością była bardzo oczekiwania w stolicy. Trener Ricardo Sa Pinto, który przejął Legię niedawno, mógł spokojnie popracować ze swoimi podopiecznymi na treningach, w dodatku z szeroką kadrą, ponieważ żaden z Polaków grających dla Wojskowych nie otrzymał powołania do reprezentacji. Na efekty pracy wykonanej w ostatnich dniach liczono również w Poznaniu. Lech, po świetnym początku sezonu (cztery wygrane z rzędu) wyraźnie się zaciął i w kolejnych trzech potyczkach wywalczył tylko punkt.
Pierwszy groźny atak w tym spotkaniu przeprowadzili goście z Poznania w 8. minucie gry. Kamil Jóźwiak przedarł się lewą stroną pola karnego i wycofał do Christiana Gytkjaera, jednak Duńczyk kopnął obok słupka. Potem przez wiele minut dobrego futbolu było jak na lekarstwo. Z marazmu kibiców wyrwali gracze Legii w 31. minucie. Sebastian Szymański popisał się prostopadłym podaniem w pole karne do Dominika Nagy’ego, który minął bramkarza rywali i posłał piłkę do pustej bramki.
W doliczonym czasie gry pierwszej połowy Kolejorz miał szansę na doprowadzenie do remisu. Łukasz Trałka dalekim podaniem z własnej połowy boiska zagrał do Joao Amarala, który opanował futbolówkę i pognał w pole karne gospodarzy, jednak naciskany przez Mateusza Wieteskę strzelił obok bramki Radosława Cierzniaka.
W 49. minucie Legia zmarnowała okazję do podwyższenia prowadzenia. Po wrzucie z autu w pole karne „główkował” Mateusz Wieteska, jednak piłka odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole. Kilka minut później do starciu Thomasa Rogne z Nagy’iem sędzia początkowo odgwizdał rzut karny dla mistrzów Polski, jednak do analizie VAR anulował swoją decyzję.
Potem nastąpiło kilkadziesiąt minut tzw. „meczu walki” i na kolejne ciekawsze akcje trzeba było czekać do 81. minuty. Wówczas po rozegraniu piłki między Michałem Kucharczykiem i Maciejem Stolarskim ten drugi zagrał z prawej strony w pole karne gości, gdzie stał Miroslav Radović, który po próbie dryblingu uderzył w kierunku dalszego słupka. Matus Putnocky sparował jednak futbolówkę na rzut rożny.
W doliczonym czasie gry drugiej połowy swoją okazję do wyrównania miał Lech. Po zamieszaniu po rzucie rożnym z trudnej pozycji „główkował” Christian Gytkjaer, jednak zrobił to zbyt lekko, by zagrozić Radosławowi Cierzniakowi. Legia dowiozła skromną przewagę do końca i mogła cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w lidze od trzech kolejek.
Dzięki wygranej z ekipą z Poznania mistrzowie Polski, z dorobkiem czternastu punktów, awansowali na szóste miejsce w tabeli. Lech ma na koncie jedno oczko mniej i plasuje się na siódmej pozycji.
***
Legia Warszawa – Lech Poznań 1:0 (1:0)
Dominik Nagy 31’
Legia: Radosław Cierzniak – Paweł Stolarski, Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk, Adam Hlousek – Cafu, Domagoj Antolić (90’ Andre Martins), Dominik Nagy, Sebastian Szymański (74’ Miroslav Radović), Michał Kucharczyk – Carlitos (72’ Jose Kante)
Lech: Matus Putnocky – Tomasz Cywka, Rafał Janicki, Thomas Rogne, Vernon De Marco – Łukasz Trałka (63’ Maciej Gajos), Darko Jevtić (63’ Paweł Tomczyk), Petro Tiba, Joao Amaral, Kamil Jóźwiak – Christian Gytkjaer
Żółte kartki: Carlitos, Artur Jędrzejczyk (Legia) oraz Vernon De Marco (Lech)
🆕 Dzięki wygranej @LegiaWarszawa wyprzedziła @LechPoznan.#POGKOR 1:1#LEGLPO 1:0 pic.twitter.com/cIfK3yBrQA
— LOTTO Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) 16 września 2018
Sport.RIRM