Ekstraklasa. Czas na decydujące starcia
Gdyby nie ubiegłoroczna reforma ligi znalibyśmy już najważniejsze rozstrzygnięcia. Mistrzem Polski została by drugi rok z rzędu Legia Warszawa. Z Ekstraklasą pożegnałyby się Widzew Łódź i Zagłębie Lubin. Tak się jednak nie stało … przynajmniej w tej chwili.
Do podobnych rozstrzygnięć może dojść za siedem kolejek. Może, ale nie musi. Na podziale punktów najwięcej straciła Legia, której z 10 pkt przewagi nad drugim Lechem Poznań zostało tylko pięć. Taka strata jest jak najbardziej do odrobienia. W Poznaniu mają nadzieję na wyprzedzenie w tabeli graczy ze stolicy, w Lubinie i Łodzi liczą na utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kibice na reformie ligi powinni tylko zyskać przed nami siedem kolejek w których większość zespołów będzie miała jeszcze o co powalczyć.
Drużyny na ligowe boiska po dwutygodniowej przerwie powrócą już dzisiaj.
Rundę finałową lider tabeli rozpocznie od meczu z Zawiszą Bydgoszcz na własnym stadionie. Będzie to pierwszy z czterech meczów w Warszawie, gdyż – podobnie jak inne czołowe cztery drużyny w obu grupach – legioniści częściej w decydującej części rozgrywek wystąpią przed swoją publicznością niż na wyjazdach.
Z beniaminkiem lider grał całkiem niedawno i zwyciężył przy Łazienkowskiej 3:0. Według ekspertów i trenera Berga, druga połowa tamtego spotkania była najlepszą w wykonaniu legionistów pod wodzą Norwega.
Z kolei ekipa trenera Ryszarda Tarasiewicza w lidze zrobiła już więcej niż się powszechnie spodziewano. Ma zapewnione utrzymanie i może się skoncentrować na finale Pucharu Polski, w którym 2 maja na Stadionie Narodowym zmierzy się z KGHM Zagłębiem Lubin. Problemem bydgoszczan są kontuzje – do końca sezonu nie wystąpią już motor napędowy drużyny i najlepszy strzelec Michał Masłowski oraz podstawowy napastnik Portugalczyk Bernardo Vasconcelos.
W tzw. grupie mistrzowskiej najciekawiej zapowiada się w 31. kolejce rywalizacja Lecha Poznań z Wisłą Kraków. „Biała Gwiazda” miejsce w czołówce zawdzięcza udanej jesieni, gdyż wiosną spisuje się bardzo słabo. „Kolejorz” z kolei na zakończenie sezonu zasadniczego złapał właściwy rytm i wygrywał wszędzie poza Warszawą.
Jeszcze dłużej niż Wisła na zwycięstwo czeka Górnik. Zabrzanie z trzech punktów cieszyli się ostatnio 3 grudnia. Wiosną nie wygrali żadnego z dziewięciu pojedynków ligowych i dwóch w Pucharze Polski. O przełamanie złej passy będzie na inaugurację rundy finałowej trudno, gdyż czeka ich wyjazd do Szczecina i konfrontacja z Pogonią, której tegoroczny dorobek to cztery wygrane i pięć remisów. W dodatku Marcin Robak z 20 trafieniami otwiera klasyfikację strzelców.
W tzw. grupie spadkowej najciekawiej zapowiada się w najbliższy weekend derbowe spotkania Śląska z KGHM Zagłębiem. Wrocławianie mają dwa punkty więcej niż lokalny rywal, ale obie drużyny, które w tym sezonie można uznać za największe rozczarowania, nie mogą być pewne utrzymania.
Wiosenny mecz tych drużyn zakończył się remisem 2:2. Teraz większe szanse należy przyznać Śląskowi, który pod wodzą Tadeusza Pawłowskiego doznał tylko jednej porażki, a z kolei lubinianie w 15 potyczkach wyjazdowych tylko raz sięgnęli po trzy punkty.
Tabelę z 11 pkt zamyka Widzew. O pierwsze w sezonie wyjazdowe zwycięstwo łodzianie powalczą w Kielcach w Koroną, która z ośmiu ekip gorszej połowy stawki najlepiej spisuje się na własnym stadionie.
Program 31. kolejki:
25 kwietnia, piątek
18.00 Cracovia – Podbeskidzie Bielsko-Biała
20.30 Lech Poznań – Wisła Kraków
26 kwietnia, sobota
15.30 Śląsk Wrocław – KGHM Zagłębie Lubin
18.00 Jagiellonia Białystok – Piast Gliwice
20.30 Legia Warszawa – Zawisza Bydgoszcz
27 kwietnia, niedziela
15.30 Korona Kielce – Widzew Łódź
18.00 Ruch Chorzów – Lechia Gdańsk
28 kwietnia, poniedziałek
18.00 Pogoń Szczecin – Górnik Zabrze
Sport/RIRM/PAP