Co dalej z OFE?
Przyszłość Otwartych Funduszy Emerytalnych poznamy w maju. Wtedy Rząd ma przedstawić swoje propozycje.
Wcześniej jednak premier Donald Tusk zapozna się z przeglądem funkcjonowania OFE. Dokument, który przygotowuje minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak Kamysz ma trafić do premiera jeszcze w tym tygodniu.
Sam premier Donald Tusk po ostatnim posiedzeniu rządu zapowiedział, że nie ma planów likwidacji funduszy, ale też nie muszą one za wszelką cenę nadal funkcjonować.
Prof. Leokadia Oręziak z Katedry Finansów Międzynarodowych SGH stwierdziła, że być może rząd będzie wzorował się na rozwiązaniach węgierskich. W tym państwie aż 98 proc. ludzi wycofało się z odkładania na emeryturę w OFE.
– To tak być nie powinno. Dana osoba powinna ponosić za siebie odpowiedzialność, bo – podkreślam zawsze – nawet jeśli jedna tylko osoba w OFE pozostanie, to my wszyscy będziemy musieli się składać na to, żeby wyrównać ubytek składki; bo składka tej osoby nie pójdzie w całości na finansowanie bieżących emerytur, tylko pójdzie do gry na giełdzie w pewnej części. Gdyby OFE nie było, składka poszłaby w całości na bieżące emerytury. A tak to my wszyscy musimy, albo pożyczyć pieniądze na to, albo zapłacić wyższe podatki, więc dla nas i tak to jest poświęcenie – powiedziała prof. Leokadia Oręziak.
Ekspert zwraca uwagę, że państwo powinno zapewnić obywatelowi minimalną emeryturę, dzięki czemu mógłby zapewnić sobie godne życie.
– Jeśli ktoś uważa, że to minimum, które mu państwo zapewnia, nie wystarcza, to niech próbuje własnymi siłami by coś zrobić. Złożyć, zebrać, jakieś dodatkowy majątek. Ja jestem absolutnie przeciwna ulgom podatkowym dla tych, którzy chcieliby oszczędzać w trzecim filarze w różnych instrumentach finansowych. Jestem absolutnie przeciw, żebyśmy dokładali z pieniędzy publicznych, robili te zachęty podatkowe po to, żeby ludzie grali na giełdzie; grali na rynku finansowym – dodała prof. Oręziak.
RIRM