W wielu środowiskach chrześcijańskich w USA dominowało przekonanie, że rywalizacja dwóch kandydatów do fotela prezydenckiego ma wymiar nie tylko polityczny, lecz także duchowy. Duża część katolików i protestantów zagłosowała na Donalda Trumpa nie dlatego, że traktuje go jako wzorzec cnót ewangelicznych, ale dlatego, że jako jedyny mógł powstrzymać Kamalę Harris, której program był jawnie antychrześcijański. Jej stanowisko w sprawach dotyczących religii, życia, małżeństwa czy rodziny było tak wrogie Ewangelii, że głos oddany na nią był odbierany przez wielu Amerykanów wręcz jako wyrzeczenie się wiary i zdrada Chrystusa – mówił red. Grzegorz Górny, publicysta, w felietonie z cyklu „Spróbuj pomyśleć” na antenie Radia Maryja.