Spróbuj pomyśleć


Pobierz

Pobierz

Szczęść Boże!

Niech Pan Bóg broni Polaków przed zaprzepaszczeniem możliwości jakie Polsce, Europie i światu przyniósł wybór Andrzeja Dudy na głowę Państwa Polskiego i postawienie Beaty Szydło na czele rządu RP. Nie jesteśmy hordą koczowników, działających pod wpływem magicznych sztuczek plemiennych szamanów i konkurentów o sezonowe pastwiska. Następcy ochrzczonych Polan, a więc ludzie ukształtowani przez uprawianie w pocie czoła własnego pola w sensie dosłownym i duchowym, potrafią odróżnić charyzmatycznego chrześcijańskiego wodza od polityka według definicji Nietzschego.

Otóż ten niemiecki filozof – bezpodstawnie powołujący się na polskie korzenie – stwierdził, co następuje: „Polityk dzieli ludzkość na dwie klasy. Są to narzędzia i wrogowie”. Idee Marxa i Nietzschego nadal rządzą postępowaniem polityków władających naszymi sąsiadami z lewej i prawej. Manipulacja i propaganda uprzedmiotowiła tamtejsze społeczeństwa aż tak skutecznie, że nieliczni, którzy nie chcą należeć do klasy bezrozumnych narzędzi polityków, siedzą cicho ze strachu przed zaliczeniem do klasy wrogów. Z tym mniejszym oporem przychodzi im wyszukiwać wrogów w Polsce, łatwiej bowiem znieść rolę narzędzia imperializmu niż narodowej opresji. Zapewne wielu niemieckich i rosyjskich dziennikarzy akredytowanych w Polsce z obrzydzeniem wykonuje zadania, których celem jest obalenie porządku demokratycznego w środku Europy, ale posłusznie robią to, co im Frau Bundeskanzlerin każe. Podobnie z Rosjanami samowładcy Putina. W końcu wolność prasy to bajeczka dla pięknoduchów. Kto tego nie rozumie szybko znajdzie się na bruku albo w mogile, w zależności od tego, z której strony Polski pozorowana demokracja przywoła go do porządku.

Po pięciu latach niewielu dziś pamięta o pomyśle Niemców; w wyróżnienia Władimira Putina nagrodą kwadrygi wolności. Tak, tej kwadrygi z Bramy Brandenburskiej, która regularnie ranionemu przez Niemcy światu kojarzy się ze wszystkim, tylko nie z wolnością. W 2011 r., w siedemdziesiątą rocznicę zerwania sojuszu Hitler – Stalin, na nowy sojusz Merkel – Putin Niemcy byli gotowi wyłożyć 25 tysięcy euro, aby ułatwić satrapie Rosji otrząsnąć się ze zdumienia, iż służy za wzór polityka, a jego działalność oparta jest na wartościach kojarzonych z wolnością. Na przeszkodzie kolejnej kompromitacji tzw. wartości europejskich stanęły protesty osób faktycznie wolnych na czele z takimi laureatami niemieckiej nagrody tzw. wolności, jak Duńczyk Olafur Eliasson, a zwłaszcza Czech Vaclav Havel.

Państwa Międzymorza w walce o suwerenność nie mogą zejść z drogi, która pomimo upływu niemal stu lat od zakończenia pierwszej wojny światowej nadal jest kwestionowana, jakby Europa nie wyciągnęła żadnych wniosków z potwornych doświadczeń XX wieku, w którym każdy pretekst był dobry, aby narody nie potrafiące się obronić obrócić w niewolników i poddać eksterminacji.

Czym możemy się bronić, my, którzy zamieszkujemy ogromny obszar pomiędzy Bałtykiem a Morzem Czarnym i Adriatykiem? Na pewno solidarnością, o którą tak zabiega premier Viktor Orban. Tej jednak państwom Międzymorza zabrakło, kiedy Niemcy zmusiły Bułgarię do zmiany stanowiska w sprawie przyjmowania muzułmanów do tego kraju, który tak długo wraz z całym regionem jęczał w tureckiej niewoli. Wrażliwość Słowian Południowych, Greków, Węgrów i Rumunów na zagrożenie islamem wynika z ich nie zagojonych ran, nie mniej bolesnych niż te, które sąsiedzi zadali Polakom. Dla Bułgarów, Serbów i wielu Greków Rosjanie na zawsze pozostaną wyzwolicielami i nie zmienią tego polskie relacje o Katyniu, Smoleńsku, czy ukraińskie o hołodomorze i Krymie.

Pozostaje więc poszukiwanie wspólnego mianownika dla Międzymorza w bezspornym aspekcie, o który przecież najłatwiej. Jest nim chrześcijaństwo. Kościół katolicki, wschodnie kościoły ortodoksyjne, czy protestanckie Międzymorza mogą wkrótce okazać się ostatnim bastionem kultury europejskiej, kiedy już padnie zgniły ateizm będący swoistą religią Zachodu.

Św. Jan Paweł II i Jego następcy podjęli bardzo wiele wysiłków dla wzajemnego zbliżenia dzieci Bożych, także dla zburzenia murów wrogości dzielących świat islamu od chrześcijaństwa różnych wyznań, dla nawiązania nici porozumienia pomiędzy wierzącymi w Boga i wyznawcami Allaha. Czy osiągnęli zamierzony skutek? Zapewne kropla miłości, która drąży skałę nienawiści za jakiś czas przyczyni się do zmiany interpretacji Koranu przez większość muzułmańską na tyle silną, aby ująć w karby ekstremistów, którzy zachowują się tak, jak Niemcy z napisem „Gott mit uns” na klamrze pasa munduru. Być może za jakiś czas władze muzułmańskie przestaną prześladować i mordować chrześcijan oraz finansować dżihad. Jak na razie warto pomyśleć o tym, co na twiterze zamieścił 31. marca 2016 r. Papież Franciszek. Cytuję: „Fenomen migracji stwarza poważny problem kulturowy, który koniecznie wymaga odpowiedzi”.

Słuchaczy Radia Maryja i Państwa bliskich pozdrawia dr Zbigniew Hałat, lekarz medycyny,
specjalista epidemiolog.

Z Panem Bogiem

(Poza nagraniem: rozszerzenia przekraczające pojemność czasową radiowego felietonu znajdą Państwo na stronie zawierającej teksty felietonów od roku 2005 portalu halat.pl ; tamże przypisy, odnośniki i ilustracje.)

drukuj