Spróbuj Pomyśleć


Pobierz Pobierz

 

Szczęść Boże!

Większość z żyjących jeszcze dobrze pamięta, że we wprowadzonym do naszej historii przez Jana Pietrzaka hymnie SOLIDARNOŚCI najważniejszy był zawarty w trzech słowach program „żeby była Polską”. Ciekawe ilu porwałby do czynu apel w rodzaju „żeby Polska nazywała się Polską”. Wszak „mapa to nie terytorium” jak słusznie głosił błyskotliwy i wysoko ceniony w szerokim świecie polsko-amerykański filozof Alfred Korzybski. Rozmaicie ponazywane przez zaborców i okupantów kawałki Polski – jakiś Kraj Przywislański, Marchlewszczyna, Generalne Gubernatorstwo czy Warthegau tak długo były Polską, jak długo przytłaczająca większość czuła się Polakami, nie tylko z nazwy wynikającej z zasiedlonego miejsca na ziemi a z tytułu przynależności do polskiej kultury i z racji lojalności w stosunku do Polski i innych Polaków.

Żadna miara nie powie więcej o losie narodu niż rozkwit lub zanik kultury tegoż narodu na określonym terytorium.

U zarania naszej państwowości zakończone fiaskiem wyprawy wojenne Niemcy zamienili na jak najbardziej pokojową acz podstępną infiltrację Śląska ze skutkiem podobnym – choć bardziej długotrwałym – niż wojenna germanizacja Zamojszczyny. Oba podboje zakończone zbrojną interwencją drugiego z naszych mocarnych sąsiadów pokazują, że duża dynamika procesów pozornie pokojowych może przynieść równie gorzkie owoce, co działania wojenne.

Tegoroczne refleksje nad 13. grudnia 1981r. mają w tle szczególną atmosferę podobieństwa poczucia zagrożenia wśród różnych pokoleń Polaków rozdzielonych wprawdzie aż trzydziestoleciem to jednak nasyconym dekadami pełnymi procesów o dynamice nadzwyczajnej, porównywalnej w skutkach tylko z wojną.

Opisując sytuację językiem epidemiologii lekarskiej, można powiedzieć, że na terytorium Polski doprowadzono do katastrofalnego w skutkach wyludnienia i zadbano o brak perspektyw na odbudowę populacji należącej do kultury polskiej. Realizując program kulturowej eradykacji, nominanci dobierali do rządzenia i zarządzania takich  swoich nominatów, których główną kompetencją była zdolność do bez- lub skąpoobjawowego działania na szkodę Polaków rugowanych z własnego kraju. W tak fundamentalnych sprawach przypadków nie ma, jak i też trudno uznać tylko za głupotę rekordowe przejawy dyktatury ciemniaków. Sami na stołkach się nie posadzili. Ktoś ich tam posadził, aby skutecznie zrealizować zamierzony cel. Żałośnie prymitywna propaganda mogłaby przeczyć tezie umyślnego a przy tym wymyślnego sprawstwa i podważać przekonanie o wysokich kompetencjach sprawcy, gdyby nie ogrom, wielomodułowość i tempo zadań do wykonania. Przy realizacji tak złożonego programu musi pojawić się chęć ekonomizacji wysiłku i pójścia na skróty. Jak udowodniono, skutki podboju w warunkach pokoju mogą być bardziej opłakane niż wojny, czy stanu wojennego. Po owocach poznają Polacy i zainteresowana reszta świata reżyserów i głównych aktorów wydarzeń sprzed trzydziestu laty. Cała reszta to ściema, krótko mówiąc.

Mimo wszystko przeznaczone na zagładę dziesiątki milionów będących indywidualnym i zbiorowym celem napaści z powodu wyznania i zamieszkania nie mogą ani na krok odejść od Ewangelii i nauczania naszych duszpasterzy z papieżami na czele. Gdyby odeszli, to dopiero byłaby gratka dla agresorów i prawdziwe ich zwycięstwo nad Polską i Polakami.

Chrześcijański światopogląd wielokrotnie uratował Polaków przed szykowaną nam zagładą. I teraz inaczej być nie może. Potrzebna jest jednak rozumna rotropność. Poszukując sojuszników bliskich i dalekich warto wziąć pod lupę każde wydarzenie i każde stanowisko, które mogłoby być albo zapowiedzią przyspieszenia procesów depolonizacji Polski albo też otworzyć nowe dla nas szanse na przeżycie.

Najwyraźniej drugim po katolikach celem kampanii nienawiści z pobudek religijnych stają się prawosławni. W szczególności akcje wrogie prawosławiu Federacji Rosyjskiej są zbieżne z aktami prześladowania Kościoła Katolickiego w Polsce. Ułatwia to przejście z platformy porozumienia religijnego wyznaczonego przez Jego Eminencję Arcybiskupa Józefa Michalika oraz Jego Świątobliwość Patriarchę Moskwy i Wszechrusi Cyryla I na płaszczyznę wspólnoty interesów wyznawców Chrytusa – Христа.

Tak oto w 31. rocznicę wprowadzenia przez bezbożne imperium sowieckie stanu wojennego w Polsce warto zacytować fragment orędzia prezydenta Władimira Putina do Zgromadzenia Federalnego Federacji Rosyjskiej. Paradoksalnie KGB-owska przeszłość w Rosji oznacza co innego niż w Polsce, co chyba wynika z o wiele niższego szczebla służby w kraju wasalnym, którego to nawet najznamienitszy agent jak głodny pies zawsze szuka pana.

12. grudnia 2012 r. Prezydent Federacji Rosyjskiej powiedział co następuje: „Musimy odradzać wartości moralne, rezygnować z egoizmu, który przekracza wszelkie granice” i dalej „Obecnie naszym zadaniem jest budowa prosperującej, zamożnej Rosji. Przy tym wszyscy powinni zdawać sobie sprawę z tego, że najbliższe lata będą miały decydujące, a może nawet przełomowe znaczenie. Nie tylko dla nas, lecz również dla całego świata. Rozwój w skali globalnej staje się coraz bardziej nierównomierny. Dojrzewają warunki dla nowych konfliktów na tle gospodarczym, geopolitycznym i etnicznym. Ktoś wyrwie się do przodu, a ktoś pozostanie autsajderem i nieuchronnie straci samodzielność. Zależeć to będzie nie tylko od potencjału gospodarczego, lecz również od woli każdego narodu, jego energii wewnętrznej, jego zdecydowania i zdolności do ruchu w kierunku zmian.” Powiedział Putin do Rosjan, dając i nam wiele do myślenia.

Z Panem Bogiem
dr Zbigniew Hałat

drukuj