Myśląc Ojczyzna


Pobierz

Pobierz

Szczęść Boże!

Niedawno, kolejne środowisko prawnicze, tj. korporacja adwokacka, odbyła swój zjazd w Krakowie. Nowym prezesem korporacji został pan mecenas Jacek Trela – pełnomocnik aroganckiego, byłego przewodniczącego KRRiT Jana Dworaka, przed komisjami sejmowymi w ubiegłej kadencji, gdy byliśmy w opozycji i walczyliśmy z Janem Dworakiem za odmowę udzielenia Telewizji TRWAM koncesji na nadawanie programu.

Pan mecenas – nowy prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, od razu stanowczo zarysował swój program dla polskich adwokatów, tak więc zapowiedział starania o poszerzenie przymusu adwokackiego w szeregu sprawach, tzn. aby ustawowo dać adwokatom zajęcie, byśmy musieli, za ich jeszcze większą ilość niektórych usług, obowiązkowo z mocy ustawy korzystać. I płacić. Czasem to oczywiście konieczne, przy zawiłych sprawach, jednak wyeksponowanie tego jako jednego z głównych postulatów nie robi dobrego wrażenia, gdyż sugeruje starania adwokatów głównie o dodatkowe zarobki. Nowy prezes zażądał też współudziału adwokatury w kształtowaniu prawa i zaprotestował przeciwko ograniczaniu funkcji adwokatury wyłącznie do stosowania prawa.

Warto jednak przy tej okazji przypomnieć adwokatom – przecież prawnikom, że art.10 Konstytucji przewiduje trójpodział władz – na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, w tym tylko jedną władzę prawodawczą – Sejm i Senat, a nie czwórpodział władz, z adwokaturą jako dodatkowym współtwórcą prawa. Adwokaci zawsze mieli przecież prawo opiniowania projektów ustaw i to w ustrojach demokratycznych jest wystarczające.

Nowy pan prezes Adwokatury Polskiej zagroził też „Nie będziemy wyłącznie zajmować się stosowaniem prawa…  Na to nie ma naszej zgody…  by adwokaci pełnili trzeciorzędną rolę w salach sądowych”. No to trzeba spytać, czym więc, jak nie stosowaniem prawa, tj. obroną swych klientów chcą się jeszcze zajmować adwokaci, którzy zaprosili na swój zjazd i witali owacjami na stojąco zbuntowanego przeciwko demokratycznie wybranym władzom państwowym – Sejmowi i rządowi – prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego.

Adwokaci z racji wykonywanego zawodu zaufania społecznego nie powinni demonstrować swych politycznych poglądów, powinni dla dobra i prestiżu swojej profesji, dla swej wiarygodności zachować daleko idącą powściągliwość w angażowaniu się i demonstrowaniu swych politycznych sympatii.

Uchwały i wypowiedzi przedstawicieli adwokatów na ich zjeździe krajowym pokazały jednak, że ta grupa prawników, podobnie jak sędziowie, przyłączyła się do walki z obecną władzą, tj. z prawem i sprawiedliwością. Adwokaci pokazali, że mają aspiracje polityczne i będą krytyczną polemikę, tak, jak do tej pory było to robione… Przynajmniej w obszarach niezależności sądów i niezawisłości sędziów” Uznali to za swój obowiązek ustawowy i moralny obowiązek. Czyli głównym zadaniem dla adwokatów ma być udział w polityce po jednej stronie politycznego sporu, tj. po stronie opozycji i Trybunału Konstytucyjnego, staranie rozszerzenia przymusu reprezentowania klienta w sądach i starania o wzrost prestiżu adwokata w sali sądowej. Podczas, gdy ich rola jest przecież czysto usługowa. Dlaczego zresztą adwokaci mieliby odgrywać pierwszorzędną role na sali sądowej? Czy to klient i sąd mają się podporządkować adwokatowi?

Adwokackie owacje dla prezesa Rzeplińskiego na zjeździe adwokatów i zapowiedzi ich nowego prezesa pokazują, że wielu polskich adwokatów również przeżywa powyborczy szok, tj. nieakceptację wyników ostatnich wyborów. Także adwokaci zapowiedzieli dalsza walkę z nowo wybranym Sejmem, rządem, walkę o tzw. praworządność, o obronę Konstytucji i Trybunału Konstytucyjnego. Adwokaci stanęli do szeregu antyrządowego rokoszu, tylko pytanie, w imię czego? Dlaczego, jako prawnicy, popierają zbuntowany Trybunał i część środowiska sędziów, którzy jaskrawie i bezdyskusyjnie łamią przecież prawo i jego zasady. Czy liczą na przychylność sędziów na sali sądowej? Ale sędzia nie ma być przychylny komukolwiek, a musi być obiektywny. Włączając się w spór polityczny przeciwko władzom, adwokaci walczą w istocie, by wróciło to co było, a to co było, było dla nich bardzo dobre. Np. niekontrolowane, dzikie reprywatyzacje, czy podłączanie się do obsługi prawnej różnych spółek publicznych, czasami za 900 mln złotych i tym podobne konfitury. To w czasie obecnych rządów też się dla nich skończyło.

Rozumiem więc opór adwokatów i walkę z obecnymi władzami. Ciekawe, że na zjeździe adwokatów nikt nie odniósł się, choćby w moralnej ocenie, do wyczynów niektórych przedstawicieli i palestry w oszukańczych reprywatyzacjach. Żaden z adwokatów za to złodziejstwo mienia publicznego, oszukiwanie starszych osób, jak też niegodziwości wobec wyrzucanych na bruk lokatorów – nie przeprosił.

Szczęść Boże!

 

 

drukuj