fot. Katarzyna Cegielska

Ks. bp. I. Dec podczas inauguracji roku akademickiego w toruńskiej AKSiM: Nauka jest mocą przemieniającą świat. Winna być też mocą przemieniającą człowieka w moralnie lepszego

Nauka winna czynić człowieka nie tylko zasobniejszym w wiedzę, nie tylko mądrzejszym, ale także moralnie lepszym. W takim też duchu trzeba rozumieć słowa Franciszka Bacona: „Scientia potestas est” – Nauka jest mocą. Wyjaśnijmy: jest mocą przemieniającą świat. Winna być też mocą przemieniającą człowieka w moralnie lepszego – mówił ks. bp. Ignacy Dec, biskup senior diecezji świdnickiej, w swojej homilii wygłoszonej podczas Mszy św. z okazji inauguracji nowego roku akademickiego w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

***

Ekscelencjo, Najdostojniejszy Księże Biskupie Tadeuszu;

Najczcigodniejszy Ojcze Prowincjale Prowincji Warszawskiej Redemptorystów;

Magnificencje: Czcigodny Ojcze Doktorze Tadeuszu, założycielu i pierwszy rektorze Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, oraz Dostojny Ojcze Doktorze Zdzisławie, obecny rektorze Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu wraz z Wysokim Senatem i pracownikami naukowo- dydaktycznymi Akademii;

Szanowni Goście z polskiego Rządu i Parlamentu. Szanowny Panie Wojewodo województwa Kujawsko-Pomorskiego wraz z przedstawicielami władz samorządowych szczebla wojewódzkiego, miejskiego, powiatowego i gminnego;

Kochana Młodzieży akademicka, w szczególności studenci I roku studiów oraz absolwenci tejże Uczelni – Bracia i Siostry w Chrystusie!

Wybiła godzina inauguracji roku akademickiego w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.  Stajemy na starcie roku akademickiego 2023/2024.  Inauguracja – czas początku – to chwila doniosła. Nie wolno jej przeoczyć ani zlekceważyć. Od wieków mawiają mądrzy ludzie, że dobry początek to połowa sukcesu. Jak wiec uczynić ten dzisiejszy początek dobrym, by mieć nadzieję na dorodne owoce podejmowanych wysiłków? Myślę, że ważnym elementem dobrego początku jest odnowienie i pogłębienie świadomości naszej misji, stojących przed nami celów i środków doń prowadzących oraz nabranie nadziei i nowego entuzjazmu do czekającej nas drogi. Naszą inauguracyjną refleksję skoncentrujmy wokół trzech pytań: jaką misję pełnimy, czyli jakie jest nasze powołanie jako społeczności wyższej uczelni; jakie  cele stoją przed nami, czyli dokąd zdążamy i jakie środki podejmiemy w realizacji nakreślonych celów, czyli w jakiej postawie wyruszymy w dalszą drogę – w nowy rok akademicki?.

  1. Nasza życiowa misja – nasze powołanie

Nie mówmy w tej chwili o powołaniu, by być kobietą, mężczyzną, żoną i matką, mężem i ojcem. Nie mówmy o powołaniu kapłańskim, małżeńskim, zakonnym, o powołaniu do życia samotnego, ale spójrzmy na nasze tzw.  powołanie zawodowe, związane z pracą w tutejszej Akademii. Jak odpowiemy? Jan Paweł II powiedziałby, że pełnimy posługę myślenia. Nie jesteśmy zatem ludźmi produkcji: ani rolnej, ani przemysłowej. Nie pracujemy też w zwykłych usługach. Prozaicznie zaliczają nas do tzw. budżetówki. Mówiąc dokładniej i poprawniej – jako nauczyciele akademiccy jesteśmy powołani do prowadzenia badań naukowych, do przekazywania wiedzy i do promowania wartości, do wychowywania młodego pokolenia w duchu wartości katolickich i narodowych. Z kolei, jako studenci – jesteśmy powołani do zdobywania wiedzy, przede wszystkim wiedzy serwowanej nam przez konkretny kierunek studiów, ale także do ubierania się w cnoty moralne. Nauka, studia mają się przyczynić nie tylko do wzrostu naszej wiedzy, do nabycia różnych sprawności i umiejętności, w przypadku tutejszej Akademii – sprawności: medialnych, dziennikarskich, prawnych, medycznych, ale  czas studiów winien być także czasem rozwoju naszego człowieczeństwa w sektorze moralności i uczciwości, po prostu winien się przyczynić  do bycia lepszym  moralnie człowiekiem.

  1. Nasze cele

Nasze powołanie ukierunkowuje nas ku określonym celom. Ogólnie mówi się, że naczelnym celem w nauce jest prawda. 7 czerwca 1999 roku św. Jan Paweł II w przemówieniu do rektorów wyższych uczelni zgromadzonych na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika, tu w Toruniu, powiedział: „Ludziom nauki oraz ludziom kultury powierzona została szczególna odpowiedzialność za prawdę – dążenie do niej, jej obrona i życie według niej (…). Dzisiaj nierzadko usiłuje się nam wmówić, że skończył się bezpowrotnie czas pewności poznania prawdy oraz że jesteśmy nieodwołalnie skazani na totalny brak sensu, na prowizoryczność poznania, ciągłą zmienność i względność. W tej sytuacji jawi się nagląca konieczność potwierdzenia podstawowego zaufania do ludzkiego rozumu i jego zdolności do poznania prawdy – także tej prawdy absolutnej i ostatecznej”. Zauważmy, że prawda odkrywana przez rozum pod pewnym względem jest wieloraka, dlatego że rzeczywistość, którą poznajemy jest różnorodna i bogata w swojej strukturze. Mówimy zatem o prawdzie w fizyce, chemii, biologii. Są prawdy w matematyce, logice, tzw. twierdzenia prawdziwe. Mówimy o prawdzie historycznej, a więc jest prawda historii. Mówimy też o prawdzie w teologii. Wśród prawd teologicznych natrafiamy na tzw. prawdy wiary. Prawda – to zgodność naszej wiedzy z istniejącą, doświadczaną, poznawaną rzeczywistością.  Poszczególne nauki stosują sobie właściwe metody w odkrywaniu prawdy, w zależności od przedmiotu i celu badań.  Mają też swoiste sposoby weryfikacji, różne rodzaje asercji głoszonych prawd. Czy jednak zdobywanie prawdy jest jedynym i wyłącznym celem nauki? Św. Jan Paweł II w przemówieniu wygłoszonym w Castel Gandolfo 30 sierpnia 2001. do rektorów polskich uczelni akademickich zrzeszonych w KRASP mówił o lęku, który przeżywa współczesny człowiek. Jednym ze źródeł tego lęku – jego zdaniem – są własne wytwory człowieka, „owoc pracy jego rąk, a zwłaszcza pracy jego umysłu i dążeń woli”. Lęk ten wyrasta z faktu kierowania wytworów człowieka przeciw samemu człowiekowi. Papież nazwał to alienacją dzieł wobec twórcy. Zdaniem św. Jana Pawła II, kluczową rolę w wychodzeniu z tego zagrożenia powinny odegrać uniwersytety i inne wyższe szkoły. Uniwersytet spełni tu swoje zadanie, gdy podejmie na nowo troskę o człowieka, o jego człowieczeństwo. Papież. mówił: „Jakakolwiek byłaby dziedzina badań, pracy naukowej czy twórczej, każdy, kto angażuje w nią swoją wiedzę, talent i trud, powinien stawiać sobie pytanie, w jakiej mierze jego dzie3o kształtuje wpierw jego własne człowieczeństwo, a z kolei, czy czyni ono życie ludzkie pod każdym względem bardziej ludzkim, bardziej godnym człowieka; i wreszcie, czy w kontekście postępu, którego jest autorem, człowiek »staje się lepszy, duchowo dojrzalszy, bardziej świadomy godności swojego człowieczeństwa, bardziej odpowiedzialny, bardziej otwarty na drugich, zwłaszcza dla potrzebujących, dla słabszych, bardziej gotowy świadczyć i nieść pomoc wszystkim” (por „Redemptor hominis”, 15).  W kontekście tych słów możemy powiedzieć, że celem nauki, celem studiowania jest nie tylko odkrywanie i przekazywanie prawdy, ale także wpływanie na kształtowanie postawy moralnej człowieka. Nauka winna czynić człowieka nie tylko zasobniejszym w wiedzę, nie tylko mądrzejszym, ale także moralnie lepszym. W takim też duchu trzeba rozumieć słowa Franciszka Bacona (1561-1626), wypisane w korytarzu uniwersyteckim, na tablicy noblistów: „Scientia potestas est” – Nauka jest mocą. Wyjaśnijmy: jest mocą przemieniającą świat. Winna być też mocą przemieniającą człowieka w moralnie lepszego. W tym kontekście warto przypomnieć, że od czasów Średniowiecza wielki wpływ na narody europejskie, na śródziemnomorską kulturę wywierały trzy instytucje: papiestwo, cesarstwo i Uniwersytet Paryski. Papiestwo to religia, cesarstwo to prawo, Uniwersytet Paryski to nauka. Dzisiaj dołączyła jeszcze czwarta instytucja – media. Bogu dziękujemy, że tu w Toruniu, w Grodzie Kopernika, zaistniały wolne media, a wśród nich uczelnia przygotowująca młode pokolenie do właściwego funkcjonowania świata medialnego, stojąca na straży, by słowo ludzkie oświecone słowem Boga, było zdrowym pokarmem dla ludzkiego ducha.

  1. W jakiej postawie udajemy się w drogę do celu?

W pięknej, barokowej Auli Leopoldina Uniwersytetu Wrocławskiego znajdujemy nad oknami jej przedniej części, rzucającymi światło na ławy rektorskie, nazwy czterech cnót. Zamieścili je ornamenciści z pewnością po to, by przypominały potomnym, w jakie cnoty winni się ubierać studenci i profesorowie w murach tego Uniwersytetu. Jakie są to cnoty? Są to: fortitudo – cnota męstwa; constantia – cnota wytrwałości; timor – cnota bojaźni oraz amor – cnota miłości.

Cnota fortitudo, cnota męstwa, odwagi jest potrzebna, aby ku prawdzie i ku dobru iść z odwagą i męstwem. Droga do prawdy bywa często uciążliwa, kamienista, wyboista. Także przyjęcie prawdy może okazać się trudne. Prawda bowiem zobowiązuje. Prawda czasem boli, kole w oczy. Za prawdę trzeba niekiedy cierpieć. Biblijne wezwanie do czynienia prawdy w miłości wymaga odwagi i męstwa. Jakże często mędrcy tego świata skandują, że nie warto mówić prawdy, że nie warto być dobrym. Mówią, że kłamstwo to droga do sukcesu, że dobroć – to broń słabych. Co będziemy wybierać w tym roku akademickim? Fortitudo – męstwo, odwagę, czy unik, koniunkturalizm, czy może nawet tchórzostwo? Będziemy świadkami Chrystusa, świadkami Jego prawdy i miłości czy obojętni wobec wielkości i piękna Jego Ewangelii? On dziś – na początku roku akademickiego – nam mówi: „Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych, a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych” (Łk 12,8). A więc odwaga, męstwo w przyznawaniu się do Chrystusa.

Cnota druga – constantia – stałość,  wytrwałość jest konieczna, by dochodzić do prawdy, do dobra i do piękna.  Praca zrywami rzadko prowadzi do sukcesów. Do sukcesów, do cennych wyników, dochodzą zwykle ludzie mrówczego trudu, wytrwali, systematyczni, idący do przodu mimo piętrzących się trudności. Ludzie o zmiennych nastrojach, wielu twarzach, przysłowiowym słomianym zapale, nie przysporzyli chwały nauce i kulturze. Wspomniany już dziś Franciszek Bacon, wielki miłośnik nauki na progu czasów nowożytnych, powiedział, że nauka potrzebuje nie tyle skrzydeł, co ołowiu, czyli po prostu: wytrwałości, profesorowie mówią: przysiadu. Przypomnijmy tu także słowa Chrystusa: „Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 24,13). A więc constantia – wytrwałość w drodze do celu.

Trzecia cnota – timor – cnota bojaźni. Słowo to może być mylące, dlatego wymaga wyjaśnienia. Zazwyczaj bojaźń uchodzi za cechę negatywną. W Pierwszym Liście św. Jana Apostoła czytamy: „W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości” (1 J 4,18).  Bojaźliwi ludzie niewiele mogą zdziałać, zwłaszcza wtedy, gdy piętrzą się trudności, gdy przychodzi zastraszenie. Jest jednakże teologiczne rozumienie bojaźni. Teologia mówi o tzw. bojaźni Bożej. Jest ona jednym z siedmiu darów Ducha Świętego. W Piśmie Świętym tego rodzaju bojaźń nazwana jest „początkiem mądrości” (Ps 111,10; Syr 1,14.19.20). Pytamy, jaka to bojaźń jest początkiem mądrości. Bojaźń Boża – to szczególny dar bycia wiernym Bogu, to pewien rodzaj delikatności, wrażliwości, pokory wobec Boga, także pokory wobec prawdy, wobec rzeczywistości. Przywołajmy w tym miejscu ponownie słowa św. Jana Pawła II. We wspomnianym przemówieniu do polskich rektorów Jan Paweł II mówił: „Naukowiec nie jest twórcą prawdy, ale jej odkrywcą. Im bardziej pozostaje jej wierny, tym bardziej ona się przed nim odsłania”. W odkrywaniu prawdy, dobra, piękna trzeba mieć wiele pokory.

Podczas uroczystości akademickich bywa śpiewana pieśń zaczynająca się od słów: „Nieście chwałę mocarze Panu mocniejszemu” (parafraza Psalmu 29; słowa J. Kochanowski, muzyka – M. Gomółka) . Nie bójmy się nazywać Boga większym, mocniejszym. Mocarze myśli, ludzie nauki, sztuki – nieście chwałę Panu mocniejszemu. Moc Boga nie pomniejsza nas. Bóg nie jest rywalem człowieka. Im jest On większy w naszym życiu, tym i my jesteśmy więksi.

I czwarta cnota wypisana w Auli Leopoldyńskiej we Wrocławiu: amor – cnota miłości. Można zapytać, dlaczego nie caritas (a więc miłość bardziej duchowa, ewangeliczna), znalazła się w towarzystwie wyżej wymienionych cnót, ale właśnie amor, czyli miłość bardziej cielesna, zmysłowa. Z pewnością dlatego, że caritas odnosi się w sensie ścisłym  jedynie do osoby, natomiast amor – do osób i do rzeczy. A w naszym przypadku chodzi o miłość do odkrywania i zdobywania prawdy, dobra, piękna o miłość do nauki, etyki, sztuki. Przypomnijmy tu młodszym pracownikom nauki i młodzieży tu obecnej, że nauka to zazdrosna pani, która żąda wyłącznej miłości, która domaga się poświęcenia, w myśl znanej zasady „per aspera ad astra” – „przez ciernie do gwiazd”, „przez wysiłek, przez poświęcenie do sukcesu”, „per crucem ad lucem” – „przez krzyż do światła” .

W postawie tych cnót możliwa jest realizacja przypomnianych w pierwszej części celów, przed którymi stajemy na początku roku akademickiego. Czy pójdziemy w dal nowego roku drogą zaprezentowanych cnót?  Wybór należy do nas.

Drodzy bracia i siostry, nasze ludzkie możliwości i uzdolnienia są ograniczone. Chrystus w dzisiejszej Ewangelii obiecuje nam wsparcie Ducha Świętego. Bądźmy otwarci na Jego dary. W mocy Ducha Świętego bądźmy świadkami prawdy, pomnażajmy dobro i ukazujmy piękno płynące od Boga.

Droga Alma Mater, Akademio Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu – wkraczaj z nadzieją w nowy rok akademicki,  Niech cię prowadzi światłość Ducha Świętego; niech cię wspiera moc Odkupiciela świata i człowieka. Niech cię ochrania Maryja, Matka Nowej Ewangelizacji oraz św. Jan Paweł II, promotor prawdy, dobra i piękna, promotor nauki i kultury, „fides et ratio”. Amen.

Ks. bp. Ignacy Dec/radiomaryja.pl

drukuj