fot. pixabay.com

W Brukseli myślą nad traktatami

W belgijskiej stolicy trwa dialog międzyinstytucjonalny w sprawie propozycji zmian traktatu z Lizbony. Stanowisko Parlamentu Europejskiego będzie analizowane jeszcze w dwóch Radach: Unii Europejskiej oraz Radzie Europejskiej. Ta ostatnia może popchnąć znacząco sprawy do przodu, ale prezydenci lub premierzy europejskich państw mają też prawo wyrazić swój sprzeciw i wyhamować pomysły euroentuzjastów.

Europosłowie, którzy głosowali nad rezolucją w sprawie wniosków Parlamentu Europejskiego dotyczących zmiany traktatów, spodziewają się kolejnych kroków na poziomie unijnych instytucji w 2024 roku. Niektórzy politycy otwarcie mówią, że ich premierzy nie zgodzą się na takie zmiany, które będą godzić w interes narodowy ich państw. W każdym razie już w pierwszym kwartale przyszłego roku może zapaść decyzja w kwestii organizacji spotkania przedstawicieli parlamentów narodowych, szefów państw lub rządów, Parlamentu Europejskiego oraz Komisji Europejskiej.

To jednak nie oznacza, że wyniki rozmów będą ostatnim krokiem dla Polski, Czech czy np. Bułgarii. Wiedzą o tym deputowani, którzy jak na razie zmagają się w Parlamencie Europejskim m.in. z tzw. przedświąteczną biurokracją.

Były wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, Ryszard Czarnecki, prognozuje, że aktywność niektórych unijnych liderów widoczna będzie właśnie po reaktywacji prac w nowym roku. Chodzi przecież o problem rewolucji ustrojowej dotyczącej próby fundamentalnych zmian europejskich traktatów.

– Należy się spodziewać, że kolejny szczyt Rady Europejskiej, czy też jeszcze następny, powoła konwent, który zajmie się tą sprawą. Będzie też powołana konferencja międzyrządowa, ale na szczęście i tak na końcu tej drogi – dzięki poprawce, którą odrzuciliśmy – są państwa narodowe. Więc w Polsce, Francji, Danii i innych krajach Unii będą decydowały się losy proponowanych zmian w europejskich traktatach – mówił europoseł Ryszard Czarnecki.

O tym, że zmiany w traktatach mogą wejść w życie po ich ratyfikowaniu przez wszystkie państwa, wie Parlament Europejski, a jak wielu podkreśla w Brukseli – takiej jednomyślności dziś nie ma.

RIRM

drukuj