Uzasadniona duma?

O ile rozumiemy uczucie narodowej dumy, które towarzyszy zwycięskiej
bitwie pod Grunwaldem, o tyle zdumiewa "duma" (ang. pride) paradujących w
Warszawie pod tym hasłem (EuroPride) homoseksualistów. To zdumienie powinno
jednak uruchamiać myślenie i działanie odpowiedzialnych za naszą wspólną
przestrzeń społeczną.
Duma rycerska naszych przodków nie dotyczyła jednak tego, że zwyciężyli zakon
Krzyżaków, ale tego, że zwyciężyła prawda i że dobrze walczyli w jej obronie
.

Nie rozumieją zatem tej dumy niektórzy nam współcześni historycy rozkoszujący
się tylko ówczesną siłą polskiego oręża i tym, że to "my" zwyciężyliśmy. W
każdej bitwie należy walczyć nie tylko dzielnie, ale i po właściwej stronie.
Dopiero wtedy można być dumnym z dzielnej walki. Czyż mógł być dumny Scypion
Afrykańczyk (Młodszy) ze swojego ostatecznego pokonania Kartaginy, skoro tym
razem – inaczej niż Scypionowi Afrykańczykowi Starszemu – przyszło mu spełnić
tylko rolę kata wobec afrykańskiego miasta? Wykonując zresztą niesprawiedliwy
wyrok wydany przez rzymski Senat. Odróżnić zatem należy dumę uzasadnioną i
nieuzasadnioną, czyli dumę z byle czego, czy wręcz ze zła.
Z czego mogą być dumni homoseksualiści maszerujący ulicami wielkich miast?
Czyżby wrócili spod jakiejś Troi? Czy odnieśli jakieś wspaniałe zwycięstwo ze
złem, w tym z własną słabością? Z tego należy być dumnym i nie dziwi szacunek
dla siebie tych, którzy przodują w roztropności, sprawiedliwości, męstwie i
umiarkowaniu. By wypracować w sobie te cechy ku dobru naszego człowieczeństwa,
trzeba się przecież natrudzić, skoro nieustannie czyha na nasz rozum jakaś
nieprawda o dobru, odmierzanie siebie inną, lepszą miarą niż innych, odciąganie
od dobra przez uczucie lęku lub uczucie przyjemności. Dumni mogą i powinni być
tylko ci, którzy w tym zmaganiu zwyciężają. Bez tego zwycięstwa schodzimy z
poziomu ludzkiego – poziomu istoty rozumnej i kierującej sobą – na poziom istoty
bez rozumu i miotanej zewnętrznymi siłami. Człowiek słusznie dumny
(wielkoduszny) – podkreślał Arystoteles – to tylko ten, kto w pełni rozwinął
swoje moralne cnoty. Dopiero wtedy ujawnia się nasza nieinstrumentalna i
ponadrzeczowa wartość jako istoty ludzkiej, godnej szacunku i czci.
Z czego może być jednak dumny człowiek nieroztropny, kierujący się poszukiwaniem
tylko tego, co przyjemne? Czy w ten sposób właściwie użył swojego rozumu
zdolnego do rozpoznania nie tylko przyjemności, ale także obiektywnego dobra? Z
czego może być dumny "biznesmen" interesujący się tylko własnym zyskiem? Co
jakiś czas słyszymy jęki jakiejś grupy zawodowej, ale tylko wtedy, kiedy własna
kura przestaje znosić im złote jajka, a nie wtedy, kiedy przymierają głodem
emeryci i renciści. Z czego może być dumny tchórzliwy polityk uciekający od
mówienia prawdy na trybunie sejmowej? Z czego mogą być dumni ci, którzy pragną,
aby ich szyja stała się dłuższa niż szyja żurawia, jak o tym marzył jeden ze
starożytnych rozwiązłych filozofów, aby jak najdłużej delektować się wrzucanymi
tam smakołykami i wlewanymi napojami? U dentysty dowiedziałem się niedawno – z
okładki gazety, duchowej strawy dla oczekujących nieszczęśników – iż jakaś
telewizyjna gwiazda uważa mężczyzn za czekoladki w bombonierce. Z czego mogą być
dumni tacy kanibale?
Nie zawsze także dostrzegamy, że te konsumpcyjne programy życiowe stanowią
istotne zagrożenie dla całego społeczeństwa. Kiedy nieprzekupny legat rzymski
(słynny Gajusz Fabrycjusz) usłyszał od króla Pyrrusa o jego ogromnym uznaniu dla
etyki Epikura, po zorientowaniu się, że w tej etyce uznaje się przyjemność za
najwyższe dobro (pomijam pewne subtelności tej wersji hedonizmu), miał radzić
królowi, aby uczył tej hedonistycznej etyki raczej wrogów Rzymu. O sile tego
miasta stanowiły pielęgnowane tam cnoty moralne i z ich posiadania chlubili się
Rzymianie, dopóki nie poddali się poszukiwaniu przyjemności. Szybkim krokiem
odszedł zatem ten naród w przeszłość. Z tej historycznej lekcji politycy jednak
nieraz nie korzystają.
Z czego mogą być dumni homoseksualiści maszerujący ulicami naszych miast? Z
wykorzenienia w sobie wstydu i sumienia nie należy przecież być dumnym. Traci
się wtedy orientację, co jest, a co nie jest na ludzkim poziomie. Przestaje się
też zauważać, że własny problem polega na seksualnym opętaniu, jak to zauważano
odnośnie do homoseksualizmu – począwszy od Sokratesa, Platona i Arystotelesa.
Konsumentom w dziedzinie seksualnej wszystko może się przydarzyć, bo pochłonięci
są tylko własnymi doznaniami. Może to skutkować także skierowaniem
zainteresowania seksualnego na własną płeć czy pojawieniem się pragnienia stania
się drugą płcią w swoich doznaniach. Przepytywani przez pewną gazetę
homoseksualni aktywiści na okoliczność wyjaśnienia przemarszów ulicami Warszawy
nieodmiennie robią wrażenie erotomanów, niewiele różniących się od
heteroerotomanów i nimfomanek. Może to towarzystwo uparcie maszeruje ulicami
naszych miast po to, abyśmy pomogli mu w rozeznaniu własnej sytuacji?

Marek Czachorowski

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl