Krzyż z Krakowskiego Przedmieścia

„Tylko pod krzyżem, tylko pod tym
znakiem, Polska jest Polską, a Polak Polakiem”. Któż nie zna tego
słynnego dwuwiersza, który w prostych i jasnych słowach oddaje
istniejący u nas od wieków fenomen przywiązania do zbudowanej na
fundamencie chrześcijaństwa tradycji kultury polskiej. Dlatego między
innymi z krzyżem walczyli zaborcy, Niemcy i Sowieci w czasach II wojny
światowej, a po wojnie komuniści. W latach dziewięćdziesiątych ludzie
wierzący w Polsce zostali bardzo boleśnie doświadczeni sporem o krzyże
na oświęcimskim Żwirowisku. W trakcie ostatnich wyborów prezydenckich w
jednej z komisji wyborczych jej członkowie bezprawnie zdjęli krzyż na
czas głosowania jednego z wyborców, ulegając szantażowi, ponieważ ów
obywatel stwierdził, że nie będzie głosował w lokalu wyborczym, w którym
wisi symbol religijny.

Ostatnio za sprawą prezydenta elekta wielu
Polaków zostało dotkniętych niepotrzebnym sporem wokół znanego na całym
świecie krzyża ustawionego przez harcerzy przed Pałacem Prezydenckim.
Bronisław Komorowski, tak jakby w Polsce nie było realnych problemów, na
łamach „Gazety Wyborczej”, jako pierwszy wystąpił z postulatem
usunięcia tego krzyża. Po nim wypowiedział się w podobnym tonie rzecznik
rządu Paweł Graś, usiłując przy okazji uwikłać Kościół w spór o
charakterze również politycznym. Plan przeprowadzenia akcji usunięcia
krzyża przy pomocy osób duchownych jednak się nie powiódł. Ksiądz Rafał
Markowski, przedstawiciel kurii archidiecezjalnej, oświadczył, że krzyż
stoi na terenie nieruchomości Skarbu Państwa i jeżeli odpowiednie władze
państwowe wystąpią „z jakimiś propozycjami”, wówczas władze kościelne
„je rozważą”. Następnie dodał, że harcerze, którzy ustawili krzyż,
powinni przedstawić koncepcję jego dalszego losu.
Spór o krzyż na
Krakowskim Przedmieściu ma nie tylko wymiar religijny, ale również
polityczny. Krzyż został postawiony jako święty znak miłości i
odkupienia, by upamiętnić modlitwą i zadumą ofiary katastrofy
prezydenckiego samolotu, wśród których byli przecież przedstawiciele
różnych środowisk społecznych i politycznych. Jednak jego obecność i
palące się znicze zostały najwyraźniej przez prezydenta elekta i
prominentnych polityków PO uznane za kanwę budowania legendy Lecha
Kaczyńskiego i nowego mitu założycielskiego Prawa i Sprawiedliwości.
Walka z krzyżem stała się tym samym walką o usuwanie materialnych śladów
pamięci po ofiarach katastrofy. Przy czym politycy PO osiągnęli
odwrotny efekt do zamierzonego, ponieważ ustawili się na pozycjach
prześladowców krzyża, co w Polsce nie kojarzy się dobrze, a polityków
PiS wywindowali na wyrost na piedestał obrońców wiary. Piszę „na
wyrost”, bo w innej – znacznie ważniejszej kwestii – największa partia
opozycyjna, zresztą podobnie jak rządząca PO, zbyła milczeniem apel
biskupów o „obronę obecności znaku zbawienia – krzyża – w przestrzeni
publicznej w krajach Europy”. Nie podjęła działań mających na celu
poparcie rządu włoskiego oraz kilkunastu innych krajów członkowskich UE
broniących krzyża przed antychrześcijańsko nastawionym Europejskim
Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu.
Gdyby prezydentowi elektowi
faktycznie zależało na godnym i właściwym zapewnieniu przyszłości
krzyżowi z Krakowskiego Przedmieścia, to nie informowałby o planach jego
usunięcia na łamach „GW”, a w toku rzeczowych rozmów między harcerzami,
przedstawicielami Kancelarii Prezydenta i władzami kościelnymi
doprowadziłby do konstruktywnych rozstrzygnięć. Tym bardziej że
„ustawiony drewniany krzyż – jak mówił phm. Piotr Trąbiński z ZHR – od
samego początku miał docelowo zostać zastąpiony innym znakiem
symbolizującym łączącą nas ideę budowy pomnika”. Próba siłowego
usunięcia krzyża skłania do refleksji i przypuszczeń, że chodziło o
wywołanie awantury, z której teraz nie ma dobrego wyjścia. Symbol
religijny został zatem niejako zakładnikiem dwóch walczących ze sobą
partii i służy instrumentalizacji wiary do celów politycznych. I to jest
bolesne dla ludzi wierzących.

Jan Maria Jackowski

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl