Tzw. aborcja wciąż najczęstszą przyczyną śmierci na świecie

Tzw. aborcja cały czas jest najczęstszą przyczyną śmierci. W minionym roku zabito więcej dzieci, niż zmarło osób chorych na COVID-19.

Tylko w minionym roku w wyniku tzw. aborcji życie w łonie matki straciło ponad 42,5 miliona dzieci. U większości nienarodzonych dzieci można było usłyszeć bicie serca.

– Jest to świadectwo tego, że żyjemy w świecie hipokryzji i zakłamania, gdzie wydaje się fortunę na to, żeby ratować życie ludzkie, a jednocześnie pozwala się w majestacie prawa uśmiercać miliony ludzi. Liczba jest porażająca i nikt, kto mieni się człowiekiem, nie może obok tych danych przejść obojętnie – powiedział Henryk Kuczaj, konsultor Rady ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski.

Dodał, że sytuacja powinna skłonić do tego, by zadać sobie pytanie, co każdy z nas robi dla życia i po jakiej stronie się opowiada.

– Myślę, że jest czas, żeby może w końcu w 100 proc. media, politycy, rządy, także medycy, stanęli twardo po stronie życia. Jeśli tego nie zrobimy, to przejdziemy do historii jako to, o niejednokrotnie zostało już powtarzane także w kościele, czyli jako cywilizacja barbarzyńska, a przecież mamy być cywilizacją miłości – podkreślił Henryk Kuczaj.

W ostatnim czasie w Ohio, w północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych, podpisano tzw. antyaborcyjną ustawę. Według niej kobiety, które dokonają tzw. aborcji, będą musiały zorganizować pogrzeb swojego dziecka.

Dobrze, że tak się stało, każdy człowiek ma swoją godność i prawo do godnego pochówku – mówiła Marta Wierzbicka-Kuczaj, konsultor Rady ds. Rodziny KEP.

– Każde życie jest ważne i godność człowieka domaga się tego, żeby człowiek, który zmarł, zginął, został zamordowany, w jakichkolwiek okolicznościach stracił swoje życie, żeby miał prawo do godnego pochówku, do pogrzebu – zaznaczyła Marta Wierzbicka-Kuczaj.

Sprawa nabrała rozgłosu po tym, jak w USA wyszło na jaw, że zwłoki dzieci, które zmarły w wyniku tzw. aborcji były wyrzucane na wysypiska śmieci.

TV Trwam News