[TYLKO U NAS] Mec. Z. Bogucki: Gdyby pójść za orzeczeniem sądu, należałoby uznać, że parlamentarzysta, który pracuje nad ustawą, nie ponosi żadnej odpowiedzialności

Gdyby pójść za tym orzeczeniem wczorajszym – na razie nieprawomocnym – sądu, należałoby uznać, że parlamentarzysta, który pracuje nad ustawą, który jest jej sprawozdawcą, który popiera ją, popiera jej uchwalenie, nie ponosi właściwie żadnej odpowiedzialności. Sąd wskazuje w swoim uzasadnieniu, że [Sławomir Nitras –red.] był tylko posłem, nie był członkiem rządu, nie był ministrem, więc nie podejmował bezpośrednio tych decyzji, ale przecież tutaj chodzi o odpowiedzialność polityczną – mówił w piątkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja mec. Zbigniew Bogucki, radny sejmiku województwa zachodniopomorskiego, pełnomocnik ministra Marka Gróbarczyka w sprawie przeciwko Sławomirowi Nitrasowi.

Sąd Okręgowy w Szczecinie orzekł, że minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk ma sprostować zamieszczone na Twitterze słowa o tym, że poseł PO Sławomir Nitras zniszczył stocznię. Chodziło o wpis Marka Gróbarczyka, „Panie Schetyna, wraz z kolegą Nitrasem zniszczyliście stocznie, a dziś kpicie ze stoczniowców, którzy budują tam statki. Wyjątkowa bezczelność” [więcej].

W tej sprawie nie można zapominać o faktach, które zostały wyeksponowane podczas rozprawy – podkreślił mec. Zbigniew Bogucki.

– Należy pamiętać, że najpierw, kiedy Platforma Obywatelska objęła władzę, a pan Sławomir Nitras był przecież parlamentarzystą, był posłem w tamtym czasie, czyli w 2008 roku, postanowiła nie zaskarżać decyzji Komisji Europejskiej, która nakazywała tzw. zwrot pomocy publicznej przez Stocznię Szczecińską. Późniejszy raport NIK-u z 2011 roku jest druzgocący dla tej decyzji, ponieważ NIK wskazuje tutaj – jeszcze za czasów PO – że w ocenie Izby wykorzystanie środków odwoławczych, niezależnie od oceny szans ich skuteczności, mógłby spowodować, że Ministerstwo Skarbu Państwa miałoby więcej czasu na przygotowanie się do wykonania decyzji UE, w tym staranniejszego opracowania projektu stosownych ustaw. A dlaczego nie odstąpiono? Ponieważ „nie wypadało się od nich odwołać”. Nie wypadało odwołać się od decyzji KE, która była dla nas skrajnie niekorzystna – akcentował gość „Aktualności dnia”.

Sławomir Nitras podczas rozprawy twierdził, że był zwykłym parlamentarzystą, że nie wiedział, że jest droga odwoławcza w kwestii stoczni. Tymczasem jego udział w procesie likwidacji tego zakładu był spory – wskazał pełnomocnik ministra Marka Gróbarczyka.

– Pracował w stosownej komisji sejmowej, gdzie uczestniczył w pracach nad tzw. ustawą kompensacyjną, która – to rzecz oczywista, wiadoma prawie każdemu mieszkańcowi Szczecina, a na pewno wszystkim stoczniowcom – zamknęła stocznię, zlikwidowała stocznię, bo taki był jej charakter, wykonujący decyzję KE. Sławomir Nitras pracował nad tą ustawą w komisji sejmowej, następnie był jej sprawozdawcą. W tym sprawozdaniu padają słowa, że stocznia zostanie zlikwidowana, że konsekwencją tej ustawy będzie likwidacja stoczni. Następnie głosował za uchwaleniem tejże ustawy i w konsekwencji wprowadzenia tego aktu normatywnego w życie stocznia została rzeczywiście zlikwidowana – tłumaczył.

„Gdyby pójść za tym orzeczeniem wczorajszym – na razie nieprawomocnym – sądu, należałoby uznać, że parlamentarzysta, który pracuje nad ustawą, który jest jej sprawozdawcą, który popiera ją, popiera jej uchwalenie, nie ponosi właściwie żadnej odpowiedzialności” – zaznaczył radny sejmiku województwa zachodniopomorskiego.

– Sąd wskazuje w swoim uzasadnieniu, że był tylko posłem, nie był członkiem rządu, nie był ministrem, więc nie podejmował bezpośrednio tych decyzji, ale przecież tutaj chodzi o odpowiedzialność polityczną. Wiadomo, że to wiele czynników, wiele osób się na to złożyło, że stocznia została niestety w tamtym czasie zlikwidowana, ale także swoją rękę do tego przyłożył pan Sławomir Nitras, procedując w taki a nie inny sposób. Takie jest twierdzenie mojego mocodawcy, ministra gospodarki morskiej pana Marka Gróbarczyka i tego będziemy oczywiście bronić, bo nie może być tak, żeby parlamentarzyści – czy to posłowie czy senatorowie – z jednej strony w trakcie kampanii wyborczej mówili o tym co zrobią, jak będą działać na rzecz Polaków, Polek, polskich rodzin, na rzecz mieszkańców regionu, z jakiego są wybierani, a później mówią, że tak naprawdę my nic nie możemy. To jest formuła imposybilizmu, czyli tej niemocy, my nic nie możemy, za nic nie odpowiadamy, nic nie da się zrobić – powiedział samorządowiec.

Sławomir Nitras nie po raz pierwszy wykazuje się krótką pamięcią. Świadczy tym sprawa z 2006 roku – przypomniał mec. Zbigniew Bogucki.

– Pan poseł Nitras w 2006 roku pomówił w sposób bardzo ordynarny naszą ówczesną kandydatkę, panią prof. Teresę Lubińską, która startowała na fotel prezydenta miasta Szczecina, o rzeczy, które były absolutnie nieprawdziwe. Po dwóch latach, w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, przeprowadzonym przez panią Joannę Lichocką, przyznał się, że wiedział o tym, że ta rzecz jest nieprawdziwa, że posadził ludzi przed komputerami, żeby szukali tzw. haka. Mówił, że będzie musiał najprawdopodobniej za to przeprosić. I faktycznie, orzeczenie sądu było wówczas takie, że musiał przeprosić, natomiast ta sprawa została wyciągnięta tuż przed samymi wyborami, więc wyborcy nie mogli się dowiedzieć czy to prawda czy nie, bo są nie zdążył orzec, nie miał nawet takiej możliwości z uwagi na wyciągnięcie tego przed samymi wyborami. (…) W sierpniu tego roku, w trakcie procesu z panem Sławomirem Cenckiewiczem, pan Nitras przed Sądem Okręgowym w Szczecinie wyparł się tych słów, mówił, że nigdy takich słów nie używał, że wywiad przeprowadzony przez panią Joannę Lichocką był nieautoryzowany – podkreślił gość Radia Maryja.

Cała rozmowa z mec. Zbigniewem Boguckim w „Aktualnościach dnia” dostępna jest [tutaj].

radiomaryja.pl

drukuj