fot. PAP/Mateusz Marek

[TYLKO U NAS] A. Abramowicz o blokadzie różnych branż: Przedsiębiorcy wpadli w panikę. Każde zamknięcie firmy powoduje zerowe przychody, ale koszty pozostają

Przedsiębiorca, który może prowadzić działalność gospodarczą, nawet z ograniczeniami, które GIS tym przedsiębiorcom nałożył, zawsze ma jakiś przychód, zawsze ma jakąś możliwość działania. Każde zamknięcie firmy powoduje, że przychód jest zero, a koszty są. Trzeba zapłacić za czynsz. Trzeba zapłacić za ZUS. Trzeba zapłacić wynagrodzenia pracownikom. Kiedy ogłoszono blokadę różnych branż, to przedsiębiorcy wpadli w panikę. To jest jakby druga blokada – powiedział Adam Abramowicz, rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców w środowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja.

Pandemia koronawirusa znów uderzyła w przedsiębiorców. Cała Polska znalazła się w czerwonej strefie, a co za tym idzie, pojawiły się blokady niektórych branż.

Oczywiście akceptujemy wszystkie działania rządu, bo od tego mamy rząd, wybrany demokratycznie, ale my cały czas apelujemy o to, żeby decyzje dotyczące blokowania kolejnych branż były podejmowane bardzo ostrożnie, z wielkim przemyśleniem. Dlaczego? Dlatego, że po prostu przedsiębiorca, który może prowadzić działalność gospodarczą, nawet z ograniczeniami, które GIS tym przedsiębiorcom nałożył, zawsze ma jakiś przychód, zawsze ma jakąś możliwość działania. Każde zamknięcie firmy powoduje, że przychód jest zero, a koszty są. Trzeba zapłacić za czynsz. Trzeba zapłacić za ZUS. Trzeba zapłacić wynagrodzenia pracownikom. Kiedy ogłoszono blokadę różnych branż, to przedsiębiorcy wpadli w panikę. To jest jakby druga blokada – podkreślił Adam Abramowicz

Premier przedstawił propozycję pomocy przedsiębiorcom, którzy zostali dotknięci restrykcjami.

Te propozycje – moim zdaniem – będą wymagały jeszcze zmian. Po pierwsze: Ona jest skierowana do firm po PKB, czyli po wskaźniku przyporządkowującym firmy do danej branży. Część tych PKB jest nieprecyzyjna. Część jest nieujęta i uważamy, że trzeba jeszcze to uzupełnić. Wysłaliśmy takie pismo do Pana premiera. Po drugie: Nie ujęto firm, które były zakładane w grudniu 2019 roku, w styczniu 2020 czy lutym, dlatego że system pomocy odnosi się do spadku przychodów miesiąc do miesiąca z roku 2020 do 2019. Jeżeli ktoś założył firmę w grudniu 2019 roku, to w październiku i listopadzie nie miał żadnych obrotów, więc nie ma spadku i te firmy są wyłączone z tego systemu pomocy – wyjaśnił rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców.

Bardzo się cieszymy ze wsparcia małych przedsiębiorstw, ale potrzeba pomocy również dużym firmom – dodał gość Radia Maryja.

Jest co prawda możliwość skorzystania z takiego systemu, który działał na wiosnę, czyli 40, 40, 20 (40 proc. daje pracodawca, 40 proc. państwo, 20 proc. obniżamy wynagrodzenie, czyli daje pracownik), ale mam wrażenie, że pracodawcy, którzy raz już z tego skorzystali, to nie mogą kolejny. Po drugie: Skąd wziąć te 40 proc., skoro firma jest po COVID-zie kompletnie zamknięta, a nie wszystkie firmy mają poduszkę finansową. Część firm, które mają pieniądze, mogą je wyjąć z tych zapasów, kiedy zarabiały – wskazał Adam Abramowicz.

Kolejne zastrzeżenia budzi system pomocy Polskiego Funduszu Rozwoju.

Polski Fundusz Rozwoju w pierwszej fazie zadziałał bardzo dobrze, bo kiedy pieniądze z PFR bardzo szybko napłynęły do firm i udało się je przenieść przez ten kryzys, ale też zachować wiele miejsc pracy, to trzeba było podpisać regulamin, w którym przedsiębiorca zobowiązał się do tego, że pieniądze, które wpłynęły z PFR-u, będą umorzone w 70 czy 75 proc. tylko wtedy, gdy utrzyma się miejsca pracy i wtedy, gdy się utrzyma firmę. W sytuacji drugiego lockdownu firmy, które nie mają poduszki finansowej, będą miały wielkie problemy w utrzymaniu miejsc pracy. Jeżeli przedsiębiorca kogokolwiek zwolni, to będzie musiał oddać pieniądze, które dostał na poprzednią blokadę. Trzeba to zmienić, bo przedsiębiorcy są w dużym stresie – zaznaczył rzecznik.

Całą rozmowę z Adamem Abramowiczem w „Aktualnościach dnia” można odsłuchać [tutaj].

 

radiomaryja.pl

drukuj