Sześciolatki gorzej niż siedmiolatki, radzą sobie w szkole
Sześciolatki, które w ubiegłym roku poszły obowiązkowo do pierwszej klasy, radzą sobie w szkole gorzej niż starsi o rok koledzy. Sprawę opisuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Z analizy Instytutu Badań Edukacyjnych wynika, że największa różnica jest w pisaniu. Sześciolatki mają także większe problemy z matematyką, koordynacją wzrokowo-ruchową oraz radzeniem sobie z emocjami.
Dowodem na rozbieżności jest także ogromna ilość wydanych orzeczeń o odroczeniu obowiązku szkolnego – co piąty sześciolatek, który powinien znaleźć się w ubiegłym roku w szkole, nie poszedł z tego powodu do pierwszej klasy.
Mirosław Orzechowski, były wiceminister edukacji zaznacza, że jest to działanie nastawione nie dla dobra dzieci, ale na rozwiązanie problemów systemu emerytalnego.
– Mamy tutaj do czynienia z wydłużeniem obecności dorosłego człowieka w tzw. strefie zatrudnienia, ponieważ – proszę zwrócić uwagę – że te sześciolatki mają pójść o rok wcześniej do grupy pracujących. Jest to absolutna katastrofa, bo te dzieci sobie po prostu nie radzą i o tym, czy dzieci sobie dadzą radę, czy sprostają zadaniom, tym ewidentnym trudnościom, które przecież szkoła ze sobą niesie – nie będzie decydować pani minister, która najczęściej ma ze spychologią dziecka do czynienia na poziomie zerowym. Tu muszą wypowiedzieć się specjaliści, ale ich nikt nie słucha – zaznacza Mirosław Orzechowski, były wiceminister edukacji.
Do przyjęcia sześciolatków są nieprzygotowane także szkoły. Mirosław Orzechowski wskazuje, że dowodem na to są przepełnione świetlice i szatnie.
Dzieci urodzone w 2008 roku są pierwszym rocznikiem objętym wcześniejszym obowiązkiem szkolnym.
RIRM