fot. Tomasz Strąg

Red. W. Gadowski o propozycji zakazu hodowli zwierząt futerkowych: Branża, która dobrze działa i przynosi dochód – to wszystko ma zniknąć, bo pan Kaczyński, pan Czabański i kilku innych panów kochają zwierzątka?

Branża, która akurat dobrze działa, która przynosi duży dochód, w której zatrudnionych jest bardzo dużo ludzi (jest taka gmina Goleniów, gdzie głównym pracodawcą jest ferma hodowlana zwierząt futerkowych) – to wszystko ma zniknąć, bo pan Kaczyński, pan Czabański, który zamiast nadzorować media publiczne, zajmuje się zwierzętami futerkowymi, i kilku innych panów kochają zwierzątka? To znaczy, że ja nie kocham zwierzątek? To hodowcy też nie kochają zwierzątek? Zakażmy produkcji kurczaków. Tam dochodzi do największych męczarni, większych niż u zwierząt futerkowych – mówił w swoim „Komentarzu tygodnia”, opublikowanym na serwisie YouTube red. Witold Gadowski.

Witold Gadowski znaczną część swojego komentarza poświęcił kwestii propozycji ustawy, która m.in. ma zakazać hodowli zwierząt na futra w Polsce. W tym kontekście zwrócił uwagę, że prezes PiS potrafi zainteresować opinię publiczną tematami, które po jakimś czasie ulegają wyciszeniu.

– Jarosław Kaczyński ma taką niezwykłą moc puszczania wszystkich w pogoń za marchewką. Wszyscy biegną jak te króliczki za marchewką, marchewka się oddala, znika i pojawia się następna marchewka. I znowu wszyscy biegną. Już kilka takich marchewek było – dekomunizowaliśmy, ścigaliśmy WSI, tropiliśmy sprawców katastrofy w Smoleńsku. I te marchewki znikały. Jarosław Kaczyński jak zręczny prestidigitator, taki polski Houdini, pojawia się i wyciąga z kapelusza kolejny temat. I wszyscy podnieceni jazgoczą – zauważył redaktor.

Mój zdrowy rozsądek kłóci się z tym, że naraz ideologicznie należy podejmować pewne decyzje. Branża futrzarska niczym nie różni się od branży drobiarskiej – ocenił autor „Komentarza tygodnia”.

– Proszę pójść do takiej fermy kurczaków i zobaczyć, w jakich warunkach, w jakim „dobrostanie” przetrzymywane są kurczaki. Tylko tam ani Fundacja Viva!, ani Fundacja „Otwarte klatki” jakoś nie zagląda. Ciekawe dlaczego? Czyżby branża drobiowa dysponowała dużo grubszym pieniądzem i lepszymi powiązaniami? – zastanawiał się publicysta.

Dziennikarz zastanawiał się, czy obrońcy praw zwierząt w taki sam sposób jak losem zwierząt futerkowych, interesują się losem innych zwierząt, które są wykorzystywane m.in. w celu eksperymentów medycznych.

– Codziennie w laboratoriach medycznych, kosmetycznych, przemysłowych, służących do różnych celów, uśmiercanych jest kilkaset tysięcy szczurów. Dlaczego się Państwo nie wzruszacie? Dlaczego Państwo nie zakrywacie oczu, mówiąc: nie chcę widzieć tych elektrod na żywo wsadzanych do mózgu szczura, myszy, króliczka laboratoryjnego, małpy. Wiele doświadczeń na małpach robionych jest wprost na żywych osobnikach. Odcina się kawałek czaszki i wprowadza się elektrody do mózgu. Widziałem takie badania. I co? Straszne? – pytał Witold Gadowski.

Redaktor zauważył, że Polska zajmuje trzecie miejsce na świecie – za Chinami i Danią – biorąc pod uwagę wielkość produkcji skór i futer.

– Majątek branży futrzarskiej to dziś od 7 do 10 mld złotych prywatnych pieniędzy zainwestowanych w ten biznes. Dziś, metodą bolszewicką, chce się odbierać własność i wprowadzać nowe regulacje. To jest prawicowe postępowanie, panie Jarosławie Kaczyński? (…) Nie mogę milczeć w tej sprawie. Branża, która akurat dobrze działa, która przynosi duży dochód, w której zatrudnionych jest bardzo dużo ludzi (jest taka gmina Goleniów, gdzie głównym pracodawcą jest ferma hodowlana zwierząt futerkowych) – to wszystko ma zniknąć, bo pan Kaczyński, pan Czabański, który zamiast nadzorować media publiczne, zajmuje się zwierzętami futerkowymi, i kilku innych panów kochają zwierzątka? To znaczy, że ja nie kocham zwierzątek? To hodowcy też nie kochają zwierzątek? Zakażmy produkcji kurczaków. Tam dochodzi do największych męczarni, większych niż u zwierząt futerkowych. Zwierzęta futerkowe mają maleńkie klatki, ale jeszcze mają możliwość poruszania się w tych klatkach, podczas gdy w przemysłowych kurnikach kurczak się nie rusza – zaznaczył autor „Komentarza tygodnia”.

Dziennikarz zaproponował, aby hodowcy zwierząt futerkowych wpuścili do swoich hodowli kapitał amerykański.

– Jak tylko znajdą się współwłaściciele amerykańscy, pani Mosbacher wychyli się z okna ambasady amerykańskiej i tak pogrozi placem, że na Nowogrodzkiej natychmiast zapomną o tym, że istnieją zwierzęta futerkowe. Tak jak zapomniano na Nowogrodzkiej o TVN-ie, o repolonizacji mediów, o porządkowaniu branży cyfrowej na jedno pogrożenie ślicznym paluszkiem pani Mosbacher. Chcecie futerkowcy uniknąć losu innych branż, które w Polsce zostały zamordowane całkowicie? (…) Natychmiast wpuście kapitał amerykański – z odpowiednią domieszką naturalnie – i pani Mosbacher wam załatwi wszystko jak trzeba. Tak jak załatwiła Uberowi. Uber już nie jest kontrolowany, do Ubera nikt się nie dotknie – zwrócił uwagę publicysta.

radiomaryja.pl

drukuj