fot. PAP/Darek Delmanowicz

Pytania o przyszłość polskiego rolnictwa. Bruksela dąży do zawarcia umowy z Mercosurem

Choć temat umowy z Mercosurem zniknął z czołówek mediów, wcale nie oznacza to, że Bruksela nie dąży do zawarcia porozumienia. W trakcie polskiej prezydencji wygaśnie też umowa o bezcłowym handlu z Ukrainą. Wszystko to pogłębia niepokój wśród rolników.

Przewodnicząca KE, Ursula von dr Leyen, z końcem poprzedniego roku zamknęła negocjacje wokół umowy handlowej z Mercosurem. Od tego czasu dokument leży na stole. Choć nie jest już o nim tak głośno, Bruksela prze do szybkiego przyjęcia porozumienia. Szef Rady Europejskiej, Antonio Costa, przekonuje, że umowa wzmocni pozycję Unii na globalnym rynku, szczególnie teraz, gdy wojnę celną rozpoczął prezydent Donald Trump.

„Unia Europejska pozostanie zagorzałym orędownikiem wolnego i uczciwego handlu. Będziemy współpracować ze wszystkimi naszymi partnerami i nadal wzmacniać i rozwijać naszą sieć handlową. Teraz nadszedł czas na realizację porozumień z Mercosurem” – wskazał Antonio Costa.

Stany Zjednoczone, choć na 90 dni wstrzymały dodatkowe cła wymierzone w ponad 50 krajów, nie wycofały się z nowych taryf na stal, aluminium i samochody. Otwarcie nowego rynku dla niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego było jednym z argumentów, dla którego tak mocno o umowę z Merocusrem zabiegali Niemcy.

Według europoseł Konfederacji, Ewy Zajączkowskiej-Hernik, Ursula von der Leyen zrobi wszystko, by największe państwo unijne miało alternatywne rynki zbytu dla swoich towarów.

– Niemcy w całej tej polityce opartej na wojnie handlowej, jaka jest toczona, chociażby między USA a Chinami, zabezpieczają swoje interesy właśnie w oparciu o umowę Mercosur – zaznaczyła europoseł Ewa Zajączkowska-Hernik.

W zamian za eksport niemieckich technologii, zza oceanu do Europy będą przypływać artykuły rolno-spożywcze o wątpliwej jakości. Rocznie z Ameryki Południowej ma przypływać m.in. 180 tys. ton wołowiny, w większości mrożonej. To pogrąży produkcję zwierzęcą i roślinną w Europie – alarmuje dr Urszula Solińska-Marek z dolnośląskiej Izby Rolniczej.

– Tam nie obowiązują normy, jakie nam nakłada chociażby Unia Europejska. Polski rolnik nie ma szans w konfrontacji z olbrzymimi krajami Mercosuru – zwróciła uwagę dr Urszula Solińska-Marek.

Ale nie znamy jeszcze pełnych wolumenów importowych. Bruksela ukrywa przed krajami członkowskimi handlową część umowy. KE chce przyjąć ją bez konieczności zatwierdzenia przez parlamenty narodowe. To oznacza potrzebę zbudowania mniejszości blokującej. Przeciwko umowie są Francja, Włochy czy Holandia. Rząd Donalda Tuska powtarza, że także nie wyobraża sobie przyjęcia dokumentu. Jednak z wypowiedzi ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego wynika, że pomimo prezydencji w UE, polski rząd jest nieefektywny w budowaniu międzynarodowej koalicji.

– Jest problem pewnej gry. Np. Włosi raz są z nami, a innym razem pytają się Komisję Europejską, co otrzymamy, jakie wsparcie i jakie rekompensaty? – mówił minister Czesław Siekierski.

Za polskiej prezydencji wygaśnie umowa o bezcłowym handlu pomiędzy Unią a Ukrainą. Obecna kończy się 5 czerwca. Zawarte w niej limity na poszczególne towary rolno-spożywcze nie są przestrzegane. Ukraina przekracza ustalone kontyngenty na import m.in. cukru, miodu czy drobiu. To Polska we współpracy z KE powinna wynegocjować nowe, korzystne warunki, ale nie ma takiej woli – przekonuje były wiceminister rolnictwa, poseł PiS, Krzysztof Ciecióra.

– Nie widzę takich ruchów. Jest cisza w tym zakresie. Nie ma też prac na poziomie Unii Europejskiej. Polska prezydencja też śpi – zaznaczył poseł Krzysztof Ciecióra.

Nieprzestrzeganie ustalonych kontyngentów spowodowało, że m.in. polscy pszczelarze czy producenci buraka cukrowego poprzedni rok spisali na straty. Kijów chce wywrzeć na Brukseli pełną liberalizację handlu, bez jakichkolwiek ograniczeń. Komisja Europejska nie zajęła jeszcze oficjalnego stanowiska. Milczenie Brukseli może zwiastować uległość – analizowała dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej, Monika Przeworska.

– Będziemy wówczas karmieni taką propagandą, że jednak Unia Europejska zobowiązała Ukrainę do realizacji jakichś norm, warunków lustrzanych etc. Tylko zastanawiam się, jaka jest możliwość walidowania takich rzeczy w kraju, w którym trwa wojna? – wskazała Monika Przeworska.

Zarówno na Ukrainie, jak i w państwach Mercosuru, produkcja rolna jest tańsza. Produkty z tych państw nie podlegają takim samym normom sanitarnym i środowiskowym. Także dobrostan zwierząt jest na o wiele niższym poziomie. To zwiastuje pogrążanie europejskiego rolnictwa i uzależnianie się od importu spoza Europy.

TV Trwam News

drukuj