Przyszłość europejskich władz

Posłowie do Parlamentu Europejskiego doskonale wiedzą, co mają robić przez najbliższe dni, tygodnie czy miesiące. Rozpoczyna się dziś tydzień Komisji Grup Politycznych, a w przyszłym tygodniu czterodniowa sesja plenarna we Francji. W lutym eurodeputowani pojadą tam aż dwa razy.

W sumie przed wyborami europejskimi Parlament czeka jeszcze pięć sesji plenarnych Strasburgu oraz dwie mini sesje w Brukseli. Oprócz tego dziesięć tygodni prac w normalnym trybie brukselskim, nie licząc oczywiście kampanii i „zielonego tygodnia”, w którym to zgodnie z ustaleniami na szczeblu parlamentarnym, europosłowie mogą pracować w swoich okręgach wyborczych, lecieć w delegacje, czy przybyć do Brukseli.

Z kolei w dniach 6-9 czerwca w Unii Europejskiej, w każdym jej państwie członkowskim, odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Już teraz wielu Europejczyków liczy, że skład przyszłego Europarlamentu będzie bardziej konserwatywny niż ten obecny.

Przypomnieć należy, że to nie po raz pierwszy właśnie na taki układ liczą na przykład konserwatywni politycy. Podobnie niektórzy liczyli już 10 lat temu, analizując skład liczbowy poszczególnych grup politycznych. Warto sięgnąć myślami do wydarzeń, kiedy to jeszcze przed brexitem, europejscy konserwatyści i reformatorzy byli trzecią siłą w Europarlamencie, tworząc frakcję wraz z Brytyjczykami. Teraz EKR plasuje się w Parlamencie Europejskim na miejscu piątym, za EPP, czy grupą Zielonych.

Czas pokaże, co przyniesie przyszłość. Nowi posłowie mogą bowiem przystępować i zamiast być na przykład posłami niezrzeszonymi, zasilić szeregi danej frakcji politycznej.

 

RIRM