Praca leśników i łowczych zimą
Zimą pomocy potrzebują nie tylko ludzie. Wsparcie konieczne jest też dla przyrody i dzikich zwierząt. To misja, którą od wielu lat wypełniają Lasy Państwowe i Polski Związek Łowiecki.
Zima to dla leśników okres wytężonej pracy. Pracownicy Lasów Państwowych prowadzą cięcia pielęgnacyjne i odnowieniowe drzew w celu polepszenia ich kondycji. Zbierają nasiona takich gatunków, jak sosna i świerk, ale nie tylko.
– Trzeba też wspomnieć o olszy czarnej, bo jest to gatunek, u którego szyszki otwierają się po pierwszych silnych mrozach i często jest tak, że spadają do cieków wodnych. Znajdują się również na lodzie, po rozmrożeniu są zbierane i mają doskonale zachowaną zdolność kiełkowania po 12 miesiącach – wyjaśnia dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku, Andrzej Nowak.
Zamarznięte grunty pozwalają na wejście w trudno dostępne tereny. W związku z tym leśnicy mogą dokładnie wyliczyć ilość dostępnego drewna do pozyskania w późniejszym terminie. Zima to także okazja na zbadanie stanu zdrowotnego lasów.
– Tutaj pomagają nam ptaki. Dzięcioły np. poprzez odrywanie kory pokazują stan drzewostanów, stan lasu, przede wszystkim korniki. Są też takie gatunki jak przypłaszczek granatek, który zimą idealnie się uwidacznia – wskazuje Andrzej Nowak.
Z kolei doglądaniem dzikiej zwierzyny zajmują się myśliwi z Polskiego Związku Łowieckiego. Podczas zimy szczególnie uaktywniają się kłusownicy. Dzięki akcji „WNYK” tępimy nielegalne kłusownictwo – podkreśla rzecznik Polskiego Związku Łowieckiego, Wacław Matysek.
– Wnyki zbieramy cały czas, ale tutaj ta akcja jest nasilona. Razem z policją, ze strażą, leśną, łowiecką przeczesujemy swoje tereny i zbieramy urządzenia kłusownicze. Pamiętajmy, że zwierzyna w takim wnyku czy sidle ginie w strasznych męczarniach. Ona nie ginie od razu, tak jak to jest od kuli, tylko ginie godzinami – tłumaczy Wacław Matysek.
Myśliwi wspomagają dziką zwierzynę także poprzez dokarmianie. Skala pomocy zależy od warunków pogodowych.
– Jeżeli spadnie duża pokrywa śnieżna, to zaczynamy dokarmiać zwierzynę. Dokarmiamy ją sensownie. Oczywiście nie wyrzucamy milionów ton karmy, tylko tam, żeby ta zwierzyna nie wychodziła i nie robiła szkód w uprawach leśnych, nie zgryzała młodników. Wykładamy buraki, wykładamy sianokiszonkę, lizawki. Dużo soli teraz wykładamy – zaznacza rzecznik Polskiego Związku Łowieckiego.
Warto zaznaczyć, że zarówno Lasy Państwowe, jak i Polski Związek Łówiecki wyznaczają ostoje dla zwierząt.
– To są miejsca, gdzie się nie prowadzi polowań. Nie ma odstrzałów, nie przepędza się tej zwierzyny. To enklawa, gdzie panuje totalna cisza – mówi Wacław Matysek.
Dzięki takim działaniom dzikie zwierzęta mogą w spokoju dotrwać do wiosny.
TV Trwam News