Poważna awaria kolei
Na ranem doszło do awarii centrów sterowania ruchem kolejowym. Część pociągów nie ruszyła w trasę, a setki miały opóźnienia. Awaria nie była efektem cyberataku.
Ponad 350 pociągów w całej Polsce miało opóźnienie. Na warszawskim Dworcu Wschodnim utrudnienia dotyczyły odcinków w kierunku Gdańska, Krakowa i Poznania. Najczęściej podróż wydłużała się dwukrotnie.
– Jechałam z Koluszek na pogrzeb do Krasnegostawu. Trzy godziny jechałam tu z Koluszek. Niestety zrezygnowałam z dalszej podróży, bo pogrzeb był o godz. 12.00 – wskazała jedna z podróżujących.
Niektóre opóźnienia wynosiły nawet pięć godzin.
– Jest „rozmontowany” rozkład jazdy, to siedzę i czekam – podkreśliła inna podróżująca.
Powodem opóźnień była awaria 19 z 50 lokalnych centrów sterowania, przy pomocy których zarządza się stacjami kolejowymi. W efekcie pociągi ruszyły z opóźnieniem i jeździły z mniejszą prędkością, a część w ogóle nie wyjechała na trasę.
Na niektórych odcinkach uruchomiono zastępczy transport autobusowy – poinformował wiceprezes PKP Polskie Linie Kolejowe, Mirosław Skubiszyński.
– Bardzo obrazowo można powiedzieć, że z jednego miejsca steruje się ruchem na 2-4 stacjach w jednym kierunku i na 2-4 stajach w drugim kierunku – mówił Mirosław Skubiszyński.
Awarii uległy systemy firmy Alstom. Sprzęt francuskiego producenta nie działał też w Indiach, Tajlandii, Peru, Włoszech, Szwecji oraz Holandii. Tymczasem w Polsce obowiązuje trzeci stopień zagrożenia cybernetycznego, dlatego pojawiły się doniesienia, że awaria była elementem zorganizowanego cyberataku.
W XXI wieku musimy być przygotowani na takie sytuacje – wskazał Adam Krampichowski, ekspert ds. bezpieczeństwa.
– Nie można się w 100 proc. zdać na nowoczesne technologie. Trzeba mieć zawsze w zanadrzu systemy ręczne, które są niezależne, czyli tzw. dwu-systemy – powiedział.
Doniesienia o cyberataku zdementował francuski producent systemów sterowania.
„Alstom potwierdza, że nie było żadnego cyberataku ani problemu bezpieczeństwa związanego z błędem formatowania czasu, który dziś wystąpił” – poinformowała firma.
Część punktów sterowania udało się uruchomić.
Stopniowo normalizuje się sytuacja na sieci kolejowej.
Służby techniczne i przedstawiciele producenta przywracają do eksploatacji kolejne urządzenia sterowania ruchem w lokalnych centrach sterowania 👇 pic.twitter.com/i2ZXjOgiOn— PKP PLK SA (@PKP_PLK_SA) March 17, 2022
Kolej w Polsce mierzy się z jeszcze jednym wyzwaniem. Od ponad trzech tygodni pociągi są pełne uchodźców, którzy uciekają z Ukrainy.
– Paraliż, dysfunkcja państwa wpływa dyskomfortowo na ich poczucie bezpieczeństwa czy sprawne ewakuowanie – zauważył Sebastian Trojak, ekspert ds. bezpieczeństwa.
Do tej pory rozlokowywanie Ukraińców przebiegało sprawnie.
– Od 24 lutego do środy ze stacji Chełm, Hrubieszów, Dorohusk, Przemyśl, Krościenko, Jarosław odprawiono prawie 250 tys. pasażerów w różnych kierunkach z czego większość, bo około 140 tys., pociągami specjalnymi – wskazał wiceminister infrastruktury, Andrzej Bittel.
📣Od początku ataku Rosji na niepodległą Ukrainę🇺🇦, realizujemy szereg działań pomocowych:
✅ uruchomiliśmy setki dodatkowych pociągów dla uchodźców z Ukrainy,
✅ zwolniliśmy konwoje humanitarne z opłat drogowych w systemie e-TOLL.
➡ https://t.co/VrVmfzLIdv#StopWar pic.twitter.com/Pfdf49veTH— Ministerstwo Infrastruktury (@MI_GOV_PL) March 17, 2022
Przejazd dla uchodźców z Ukrainy jest darmowy. Informacje o przejazdach, które znajdują się na dworcach i w internecie, są przygotowane w języku ukraińskim.
Ułatwienia w przemieszczaniu się uchodźców po Polsce dotyczą też transportu drogowego. Pojazdy przewożące pomoc humanitarną zostały zwolnione z opłat drogowych. Na ten moment jest to ponad sześć tys. zezwoleń dla pojazdów z 26 państw, głównie z Niemiec – podkreślił wiceszef resortu infrastruktury, Rafał Weber.
– Pojazdy na ukraińskich tablicach rejestracyjnych są zwolnione z opłat za korzystanie z płatnych dróg szybkiego ruchu – podsumował wiceminister.
Jednocześnie przewoźnicy z Ukrainy, którzy wjeżdżają do Polski po pomoc humanitarną, nie potrzebują zezwolenia. Minister infrastruktury, Andrzej Adamczyk, rozmawiał ponadto ze swoimi odpowiednikami z Litwy, Łotwy i Estonii o możliwości zamknięcia polskich granic z Rosją i Białorusią dla pojazdów ciężkich. Ostateczna decyzja należy jednak do Rady Europejskiej.
TV Trwam News