Polska wobec wschodnich sąsiadów

Pod hasłem „Prawda a historia – Polska wobec wschodnich sąsiadów” w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej odbyła się konferencja naukowa, w której organizację włączyły się Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej w Toruniu oraz Fundacja Lux Veritatis.

Konferencję pod hasłem „Prawda a historia – Polska wobec wschodnich sąsiadów” otworzył rektor Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu o. dr Zdzisław Klafka CSsR. Mówił, że Polacy cierpieli w trakcie zaborów, później zostali zniewoleni ideologią niemieckiego faszyzmu i sowieckiego komunizmu. Rektor Akademii tłumaczył, że wciąż jesteśmy daleko od prawdy o tych wydarzeniach, w których to Polska była ofiarą. Wskazywał, że zaczęto tworzyć nową narrację historyczną.

– Narrację, która o zgrozo agresorów czyni bohaterami, a ofiary katami. Patriotów nazywa faszystami, współczesnych zdrajców Ojczyzny na arenie międzynarodowej ukazuje jako nowoczesnych obywateli Europy i świata – mówił rektor AKSiM.

O. dr Zdzisław Klafka CSsR przywołał m.in. próby podejmowane przez rosyjskich historyków, by to Polskę obarczyć winą za wojnę z bolszewikami. Tłumaczył, że nieprawdą jest mówienie o imperialnych dążeniach Polaków. To bolszewicy chcieli dotrzeć ze swoją rewolucją do Niemiec, a odradzająca się po zaborach Polska, stanęła im na przeszkodzie. W decydującej bitwie pod Warszawą, to nasze wojska okazały się silniejsze.

– Tak naprawdę to my walczyliśmy na wschodzie o wszystko. To nie był konflikt graniczny, to była walka o niepodległość – podkreślał dr Jan Wiśniewski z Akademii Kultury Społecznej i Medialnej.

Strzeżenie suwerenności państwa polskiego było najważniejszym elementem polityki zagranicznej, jaka była prowadzona po roku 1918 – wskazywał prof. Grzegorz Kucharczyk. I mówił, że wokół ten cel łączył całą klasę polityczną. Stąd właśnie dążenia, by utrzymać postanowienia traktatu wersalskiego i traktatu ryskiego.

– Dołożenie starań, aby one trwały, jak najdłużej to możliwe, było absolutnym priorytetem polskiej polityki zagranicznej – akcentował historyk z Polskiej Akademii Nauk.

W walce o niepodległość i suwerenność silny akcentem był sojusz zawarty między Józefem Piłsudskim a Symonem Petlurą. W obliczu bolszewickiej groźby Polska i Ukraina porozumiały się, mimo prowadzonych wcześniej walk, m.in. o Wołyń i Galicję Wschodnią.

– Pierwszym polskim sojusznikiem politycznym i wojskowym była Ukraińska Republika Ludowa, czyli Ukraińcy, nie Francuzi, nie mówiąc o Brytyjczykach czy Amerykanach – wskazał prof. Zbigniew Karpus z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.

Polskie państwo potrzebowało sojuszników. Także wtedy, gdy trzeba było stawić czoła agresji ze Wschodu. Tragiczne karty w polskiej historii Ukraińcy napisali w okresie II wojny światowej. Wymordowali tysiące osób na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. To była rzeź, ludobójstwo. Polacy ginęli, właśnie ze względu na to, że byli Polakami. Ta rana wciąż krwawi, bo Ukraina unika odpowiedzialności za tę zbrodnię.

– Na Wołyniu tylko 5 proc. zamordowanych miało katolicki pochówek, czyli 3 tys. Rodziny w lęku, nieraz w nocy, nieraz w pośpiechu, zakopywały ciała, modliły się, paliły jakąś świecę – wskazywał w trakcie konferencji dr Leon Popek z IPN.

95 proc. zamordowanych w ogóle nie miało pochówku. Część ofiar została zostawiona jako żer dla dzikiego ptactwa. Część wrzucano do studni. To był symbol. Wrzucenie do studni miało zatruć wodę, by Polacy nigdy nie powrócili na Wołyń. Ekshumacje pomordowanych w ludobójstwie wciąż blokuje Ukraina.

TV Trwam News

drukuj