Podziwiałem świętych Papieży

Z JEm. ks. kard. Tarcisio Bertonem, sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej w latach 2006-2013, kamerlingiem Świętego Kościoła Rzymskiego, rozmawia ks. Paweł Rytel-Andrianik

Eminencjo, Ojciec Święty Franciszek wyniósł do chwały świętości dwóch Papieży, Jana XXIII oraz Jana Pawła II. Połączyła ich nie tylko uroczystość kanonizacji. Jaką więź między nimi chciałby Eminencja podkreślić?

– Obydwaj Papieże, oczywiście w różnych rolach, spotykają się na „wielkim zakręcie” Soboru Watykańskiego II, wydarzenia, które dało impuls do odnowy Kościoła XX wieku i które przeniknęło misję Kościoła na przełomie II i III tysiąclecia.

Wiemy, że obrady Soboru były godne podziwu. Zapoznałem się w późniejszym czasie z istotą wystąpień młodego biskupa Karola Wojtyły zawartą w urzędowych dokumentach, szczególnie w konstytucji dogmatycznej o Kościele „Lumen gentium” oraz konstytucji „Gaudium et spes”, mówiącej o Kościele prowadzącym dialog ze światem. Współpracował nad nimi z pasją, o czym mówi obszernie i szczegółowo w swojej książce „Przekroczyć próg nadziei”. W tym czasie sekretarzem komisji ds. niewierzących był salezjanin ks. Vincenzo Miano. Wspominał on, jak właśnie dzięki redagowaniu numerów 19, 20 i 21 konstytucji „Gaudium et spes”, odnoszących się do ateizmu, ówczesny krakowski biskup pomocniczy wywarł decydujący wpływ na ich kształt.

Czy mógłby Eminencja wskazać, w jaki sposób Sobór Watykański II inspirował pontyfikat świętego Jana Pawła II, a jeszcze wcześniej Jego służbę Kościołowi w Polsce?

– Wydaje mi się, że Jego posługa opierała się na trzech filarach: Chrystus, Kościół, człowiek. Tworzą one nierozerwalną trylogię w środowisku Jego nauczania, ubogaconego poprzednim doświadczeniem profesora filozofii i pasterza zawsze otwartego na człowieka i jego niepokoje egzystencjalne. Trylogię, która z pewnością ubogaciła się i umocniła w sposób determinujący dzięki Jego udziałowi w Soborze, który został określony, jak wówczas mówiono, „seminarium Ducha Świętego”. Doświadczenie Soboru naznaczyło Go głęboko: uznał za prawdziwą łaskę Boga to, że władze pozwoliły mu uczestniczyć we wszystkich sesjach. Po powrocie do Polski zaczął realizować z entuzjazmem wskazania obrad Soboru.

Z udziału w Soborze Watykańskim II czerpał impuls do zaangażowania na rzecz dialogu Kościoła z człowiekiem i kulturą czasów współczesnych. Podejmował nieustanny wysiłek realizacji nauczania soborowego w spójny sposób, nie tylko według ducha, ale także zgodnie z literą promulgowanych tekstów.

Drugim punktem łączącym i upodabniającym Jana XXIII oraz Jana Pawła II na trudnych zakrętach historii XX wieku jest zaangażowanie na rzecz pokoju na świecie. Nie można zapominać o wkładzie Jana XXIII w zapobieżenie wybuchowi zabójczej wojny w czasach kryzysu kubańskiego (1962) i ogłoszenie encykliki „Pacem in terris” w roku 1963, wspomnianej z głębokim podziwem przez Papieża Franciszka w 50. rocznicę jej ogłoszenia.

Jan Paweł II interweniował skutecznie w roku 1981 r. w celu zażegnania wojny atomowej, wysyłając delegację naukowców dla wyjaśnienia rządom ZSRS, USA, Anglii i Francji oraz ONZ dokumentu naukowego na temat strasznych skutków ewentualnego użycia broni atomowej; podjął szeroką akcję na rzecz rozbrojenia, kierując jednocześnie orędzia na Światowe Dni Pokoju. Gdy mógł, odwiedzał miejsca okrutnych konfliktów, będąc w nich obecny w sposób odważny i symboliczny.

Obydwaj Papieże spotykają się także poprzez mocną duchowość chrystologiczną i maryjną oraz bezgraniczną miłość do człowieka. Wierzę, że także ze względu na przykład życia dają nam doświadczenie prostego i prawdziwego człowieczeństwa, przeżywania codzienności w duchu współczucia, braterstwa i miłosierdzia.

Bóg posługuje się takimi pokornymi i wiernymi sługami dla prowadzenia losów ludzi według Jego zamysłu zbawienia. Wśród nich są tacy giganci, jak Papież Jan XXIII, inspirator Soboru Watykańskiego II, któremu przewodził w sposób mądry w pierwszym roku jego obrad; Paweł VI, który doprowadził go do końca i zaczerpnął zeń ukierunkowanie; Jan Paweł II i Benedykt XVI, którzy nauczanie Soboru wprowadzili na drodze Kościoła żywego w służbie ludzkości. Papież Franciszek kontynuuje tę drogę i polecamy go jednomyślnie opiece świętych Papieży.

Czy pamięta Wasza Eminencja pierwsze spotkanie z Karolem Wojtyłą?

– Pierwsze wspomnienia sięgają czasów Soboru Watykańskiego II, gdy byłem jeszcze studentem na Papieskim Ateneum Salezjańskim i mieszkałem w rzymskim Sacro Cuore przy Via Marsala. Był to czas wielkiego poruszenia i entuzjazmu z powodu zwołania zgromadzenia eklezjalnego. Dlatego nasi przełożeni chcieli spotkać się z Ojcami Soboru, by wsłuchać się w rytm serca Soboru wraz z jego ważnymi tematami. Pamiętam, że w roku 1964 spędziliśmy wieczór z trzema wielkimi polskimi Ojcami Soboru: kardynałem Stefanem Wyszyńskim, Prymasem Polski, księdzem Antonim Baraniakiem, arcybiskupem poznańskim, i właśnie z księdzem Karolem Wojtyłą, arcybiskupem krakowskim. To było spotkanie pełne entuzjazmu, podczas którego polscy Ojcowie Soborowi mówili nam o Soborze i duchu panującym w auli, odpowiadali ponadto na nasze – profesorów i studentów – pytania.

Ponownie widziałem Karola Wojtyłę w roku 1976 r., gdy zostałem poproszony o odebranie Go z lotniska Fiumicino i przywiezienie na Papieski Uniwersytet Salezjański. Ksiądz kardynał Wojtyła z ramienia Konferencji Episkopatu Polski zajmował się instytutami i wydziałami teologicznymi. Towarzyszyłem Mu w drodze na uniwersytet w celu omówienia organizacji studiów teologicznych salezjanów w Polsce. Wówczas po raz pierwszy rozmawiałem z Nim bezpośrednio.

Jakie było wrażenie Eminencji po tym spotkaniu?

– Wrażenie było bardzo pozytywne – jako o człowieku mocno stojącym na ziemi. Z drugiej strony, budził mój szacunek dużo wcześniej, ponieważ miałem przyjaciół w Polsce, którzy mnie informowali, w szczególności Stanisław Grygiel, który został później znakomitym profesorem antropologii na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim. Ponadto mój kuzyn Gianni Bertone, dziennikarz odpowiedzialny później za sekcję Rai di Aosta, często udawał się do Polski i pomagał wielu polskim rodzinom, w szczególności przyjaciołom dziennikarzom. Niestabilność sytuacji finansowej tak wielu polskich rodzin mobilizowała wówczas wielu katolików włoskich do czynów miłości. Sam pamiętam, że także my z Piemontu – myślę w szczególności o mojej rodzinie – organizowaliśmy wysyłki paczek jako dar dla Polski.

Mój kuzyn spotkał już wcześniej arcybiskupa krakowskiego i opowiadał, jak wielkie wrażenie wywarł na nim ks. kard. Wojtyła jako człowiek ogromnej odwagi, zwłaszcza gdy chodziło o obronę praw Kościoła i w ogóle praw wszystkich obywateli pod panowaniem reżimu komunistycznego. To była także moja opinia.

Arcybiskup Wojtyła był znany w środowiskach kościelnych Europy także ze względu na doniosłość słów wypowiadanych w obronie katolików. Śledziłem wówczas z pasją Jego dobrze znane przemówienia wygłaszane w Nowej Hucie, a ponadto podziwiałem odwagę Jego wystąpień dla dodania ducha w tej dzielnicy, którą komuniści chcieli uczynić „miastem bez Boga”.

Ksiądz kardynał Karol Wojtyła był już wtedy znany jako wybitny intelektualista, filozof i etyk. Jego prace budziły zainteresowanie nie tylko w gremiach naukowych.

– Czytałem Jego rozważania poświęcone Maxowi Schelerowi zamieszczone w książce „Osoba i czyn”, ujmującej myśl pracy doktorskiej obronionej na Angelicum (Doctrina de fede apud sanctum Ioannem a Cruce), stanowiącej bardzo trudny tekst. Karol Wojtyła był moralistą i antropologiem, ja zaś byłem profesorem teologii moralnej, chociaż nie fundamentalnej, ale społecznej. Interesowałem się tymi tematami. Poza tym Max Scheler był autorem fascynującym. Muszę powiedzieć, że pierwsze książki Karola Wojtyły opublikowane we Włoszech były bogate w treść, ale miały trudny język. Mimo to były przedmiotem ożywionych dyskusji.

Wśród katolików włoskich i w ogóle europejskich Polacy byli uważani za Naród szlachetnych i ugruntowanych tradycji chrześcijańskich. Czy także Eminencja podziwiał polski katolicyzm?

– Niewątpliwie byłem zafascynowany pokoleniami autentycznych wierzących, odważnych świadków Ewangelii, a nawet męczenników wiary, którą żył Naród Polski. Karol Wojtyła był osobą, która z pewnością uwypuklała ten mój podziw dla całego ludu. Myślę nadal o Nim, aby znaleźć pociechę i inspirację dla dzisiejszych wyzwań. Wyzwań, które być może zmieniły się w porównaniu z przeszłością, ale z pewnością nie zmalały. Teraz, gdy Jan Paweł II został ogłoszony świętym, jest jeszcze bliżej swoich umiłowanych rodaków.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl