fot. PAP/Radek Pietruszka

Nowa Lewica: Zawieszeni działacze zapowiadają odwołania do sądu

Zawieszeni przez Włodzimierza Czarzastego działacze Nowej Lewicy uważają, że decyzje przewodniczącego były nielegalne i zapowiadają odwołanie do sądu partyjnego. Ich zdaniem zapowiadane połączenie z Wiosną stanie się dla Czarzastego okazją do „prywatyzacji” partii.

W sobotę lider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty zawiesił ośmioro członków zarządu ugrupowania: Tomasza Trelę, Karolinę Pawliczak, Wiesława Szczepańskiego, Wiesława Buża, Jacka Czerniaka, Bogusława Wontora, Sebastiana Wierzbickiego i Wincentego Elsnera. Zawieszeni sprzeciwiali się powołaniu w partii tylko dwóch frakcji. Wcześniej, na początku lipca, zawieszony został inny członek zarządu, Marek Balt.

Po sobotnich obradach zarządu Nowej Lewicy Czarzasty informował, że zarząd utrzymał w mocy decyzje zawieszające kilku członków partii, a zarazem, że podjął uchwałę o powołaniu dwóch frakcji – Sojuszu Lewicy Demokratycznej i frakcji Wiosna. Natomiast zawieszeni politycy poinformowali, że oczekują, iż za dwa tygodnie odbędzie się Rada Krajowa Nowej Lewicy, która oceni działania Czarzastego.

Zdaniem zawieszonych i ich zwolenników decyzja Czarzastego była nielegalna i podjęta z nadużyciem statutu. W myśl statutu przewodniczący ma co prawda takie prawo, ale tylko „w nadzwyczajnych okolicznościach” i „w przypadkach nagłych”.

„Dla mnie zawieszenie trzy godziny przed zarządem nie jest przypadkiem nagłym” – powiedział jeden z zawieszonych, poseł Wiesław Szczepański.

„Rozumiem zawieszenie Tomasza Treli czy Marka Balta, którzy publicznie i w mediach krytykowali decyzje kierownictwa partii. Ale tacy ludzie jak np. Jacek Czerniak nie wiem, czym narazili się przewodniczącemu, skoro nigdzie się nie wypowiadali” – mówi były prominentny polityk SLD.

Wiesław Szczepański powiedział, że przewodniczący partii jako powód zawieszenia podał list z 6 lipca. W tym liście grupa działaczy Nowej Lewicy (dawniej SLD) domagała się zwołania zarządu na 10 lipca w sprawie zawieszenia przez Czarzastego Marka Balta.

„Od tego listu minęło przecież 11 dni, można było zareagować wcześniej” – dodał poseł.

Zapowiedział, że zamierza się odwołać do sądu partyjnego. Jak dodał, oczekuje od Czarzastego zwołania w najbliższym czasie Rady Krajowej Nowej Lewicy. Ta rada mogłaby z kolei zwołać konwencję, a wszystko powinno się odbyć przed 9 października, kiedy ma się odbyć kongres, potwierdzający powstanie Nowej Lewicy, a w jej ramach dwóch frakcji – Wiosny i SLD.

„Taką decyzję o dwóch frakcjach podjął w sobotę zarząd, ale nie wiem, czy ta decyzja jest ważna, jeśli się okaże, że nasze zawieszenie było bezprawne” – wskazał Wiesław Szczepański.

Szef warszawskiej Nowej Lewicy Sebastian Wierzbicki powiedział, że nie mieści mu się w głowie decyzja Włodzimierza Czarzastego o zawieszeniu sześciu członków partii przed zarządem krajowym. Jego zdaniem Czarzasty zrobił to po to, aby nie przegrać głosowań.

„Szliśmy na zarząd z głównym zadaniem odwieszenia (członka zarządu) Marka Balta i dyskusji na temat frakcji. Mieliśmy pod kolejnymi frakcjami zebrane podpisy, statut (partii) mówi, że tych frakcji może być niekończenie wiele, skoro ludzie zebrali te podpisy, to przynajmniej oczekiwaliśmy dyskusji na ten temat” – mówił.

Wierzbicki odniósł się też do sugestii Czarzastego, że zawieszeni działacze chcieli „zmienić zasady gry w trakcie jej trwania”, ponieważ sprzeciwiali się utworzeniu w ramach Nowej Lewicy dwóch frakcji – SLD i Wiosny, choć było to od dawna zapowiedziane i ustalone z Wiosną.

„Ale kto zawarł umowę z Wiosną? Jednoosobowo przewodniczący Czarzasty. W partii od początku był dym o to, że z Wiosną łączymy w taki sposób, dołom się to nie podobało i była dyskusja na ten temat. Kłamstwem jest mówienie, że nagle temat się pojawił, od początku ta sprawa budziła kontrowersje wśród członków partii” – podkreślił Wiesław Wierzbicki.

Politycy dawnego SLD uważają też, że Włodzimierz Czarzasty zbyt silnie ulega wpływom byłej rzeczniczki Anny Marii Żukowskiej (zwanej przez nich „Madame Pompadour”) i właśnie w jej inspiracji upatrują szereg krzywdzących ich decyzji.

Z kolei stronnicy Włodzimierza Czarzastego przekonują, że opozycja wewnątrz partyjna działa z zewnętrznej inspiracji. W nieoficjalnych wypowiedziach przekonują, że za buntownikami stoi b. szef SLD, europoseł Leszek Miller, znany wróg Czarzastego, działający z inspiracji Donalda Tuska.

„Jeżeli komuś się wydaje, że po powrocie Donalda Tuska, Lewica stanie się przystawką Platformy Obywatelskiej to się bardzo myli. Donald Tusk wprost mówi, że obecnie nie widzi miejsca dla Lewicy” – mówił w sobotę sekretarz generalny partii Marcin Kulasek, bliski współpracownik Włodzimierza Czarzastego.

Powtórzył, że po wyborach parlamentarnych w 2019 r. SLD umówiło się na wspólny projekt z Wiosną Biedronia.

„W polityce ma się tylko jedną twarz i raz dane słowo należy dotrzymywać” – powiedział Marcin Kulasek.

PAP

drukuj