fot. pixabay.com

Nasz Dziennik: Rozbijanie wspólnoty narodowej

Projekt nowej tzw. ustawy covidowej jest nadmiernie represyjny i pozbawiony logiki. Tym razem zamiast przymusu szczepień mamy m.in. pomysł testowania raz w tygodniu pracowników, również tych, którzy nie mają żadnych objawów choroby. Osoby, które nie poddadzą się testom, będą mogły być oskarżone o to, że zaraziły innych – informuje Urszula Wróbel na łamach „Naszego Dziennika”.

Eksperci nie mają wątpliwości, że nowe rozwiązania nie mają żadnego uzasadnienia medycznego. Brakuje w nich także logiki.

„Nie da się udowodnić, że dana osoba zaraziła inną. To niewykonalne. Gdyby się okazało, że ktoś ma ponieść karę na podstawie takich oskarżeń, to byłaby to wina domniemana, a przecież nie można na podstawie domniemanej winy kogokolwiek oskarżać, tylko trzeba mieć dowód. Skończmy z tym chybionym pomysłem ciągłego testowania. To nie ma sensu” – ocenia w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” dr Zbigniew Martyka, specjalista chorób zakaźnych.

Z kolei Stanisław Fudakowski, sekretarz Stowarzyszenia „Godność”, uczestnik strajku w sierpniu 1980 r., alarmuje, że propozycja przepisów, które – zdaniem posłów, którzy się pod nimi podpisali – mają przyczynić się do zwalczenia epidemii, przyniesie inne tragiczne skutki: ustawa rozbije wspólnotę narodową. Tymczasem służba bliźniemu powinna tę wspólnotę budować.

„Służba drugiemu człowiekowi, służba wspólnocie narodowej oznacza branie – do końca – osobistej odpowiedzialności. Niestety, nie jest to powszechne, nie jest też łatwe, przeciwnie – jest bardzo trudne. Dlatego narzucanie rozmaitych restrykcji jest ucieczką od odpowiedzialności przez tych, którzy aktualnie sprawują władzę” – mówi „Naszemu Dziennikowi” zasłużony opozycjonista.

Nowy projekt poselski, zastępujący tzw. lex Hoc, firmuje poseł PiS Paweł Rychlik. Pod ustawą podpisało się w sumie 40 posłów PiS. Oprócz Pawła Rychlika są to m.in.: Marek Ast, Barbara Bartuś, Mariusz Błaszczak, Bożena Borys-Szopa, Radosław Fogiel, Andrzej Gut-Mostowy, Czesław Hoc, Jarosław Kaczyński, Arkadiusz Mularczyk, Bolesław Piecha, Urszula Rusecka, Krzysztof Sobolewski, Marek Suski, Ryszard Terlecki.

pdf

Dokument znalazł się już w sejmowej Komisji Zdrowia. Posłowie będą debatować m.in. o szokujących zapisach mówiących o tym, że pracownik może oskarżyć swojego kolegę z pracy i zażądać od niego odszkodowania w wysokości 15 tys. zł tylko dlatego, że ten nie poddał się testowi na obecność wirusa SARS -CoV-2. Zdaniem Anny Marii Siarkowskiej projekt nadaje się do kosza.

„Już wstępna analiza pozwala stwierdzić, że to pomysły absolutnie nie do zaakceptowania. Te zapisy sprzyjają konfliktowaniu się zarówno pracowników i pracodawców, jak i pracowników między sobą. Pracodawca, mimo że nie musi testować swoich pracowników, to nie będzie miał wyjścia, ponieważ istnieje ryzyko, że pracownik oskarży go o swoje zakażenie. Efekt wejścia w życie tych przepisów będzie więc jednoznaczny: nasze mocno dziś podzielone społeczeństwo będzie jeszcze bardzie zantagonizowane. To niewątpliwie zagrozi relacjom społecznym” – punktuje założenia projektu w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Anna Maria Siarkowska.

Bez pouczenia

Przyjrzyjmy się innym zapisom projektu. Za nieprzestrzeganie obostrzeń epidemicznych ma grozić grzywna nawet do 6 tys. zł. Wysokość mandatu będzie określał policjant lub strażnik miejski, a sąd – jeśli ktoś będzie się odwoływał – nie będzie miał prawa zmniejszyć wysokości kary. Ustawodawca nie przewiduje w tym przypadku pouczenia.

„Wszyscy ministrowie będą musieli spośród podległych sobie służb wskazać te, które będą wykonywały wyrywkowe kontrole i które będą sprawdzały wykonywanie tych epidemicznych przepisów. To poskutkuje tym, że organy i służby państwa zostaną zaprzęgnięte nie tylko w kontrolę obywateli, ale też w nadzór nad nimi. Będziemy ścigani za każde, nawet drobne naruszenia obostrzeń, a przecież wiemy, jak wiele z tych przepisów nie ma żadnego uzasadnienia medycznego ani logicznego” – podnosi Anna Maria Siarkowska.

W pułapce testów

Rozmówczyni przypomina, że wiele państw europejskich odchodzi już od powszechnego testowania. Niezrozumiałe dla niej jest to, dlaczego Polska na własne życzenie chce wpaść w pułapkę testów.

„Takie masowe testowanie obywateli, również tych, którzy nie mają żadnych objawów choroby, jest pomysłem pozbawionym sensu. Będzie to dla naszego państwa ogromny wysiłek finansowy, a także wysiłek związany z kontrolą wykonywania tych przepisów. Dodatkowo Polacy będą na co dzień mieć poczucie, że żyją nie w państwie wolnym, tylko w państwie reżimu sanitarnego. Czy naprawę do tego zmierza nasz kraj?” – retorycznie pyta Anna Maria Siarkowska.

Podobnie krytycznie na temat testowania wypowiada się dr Zbigniew Martyka.

„Skończmy raz na zawsze z tym testowaniem. Zacznijmy w końcu traktować tę chorobę racjonalnie, tak jak inne choroby wirusowe. Tak się dzieje w wielu miejscach świata. Chorych trzeba przede wszystkim leczyć, a nie testować. Nie da się wykryć, kto kogo zakaził, jeśli mamy sytuację, że wirus jest wszędzie i każdy może się zarazić w dowolnym miejscu, nie tylko w pracy” – wskazuje lekarz.

Testowanie chorych na obecność tylko jednego wirusa nie ma, jego zdaniem, logicznego uzasadnienia.

„My jesteśmy nosicielami wielu różnych bakterii. Jaki sens ma sprawdzanie i nazywanie wszystkich bakterii, które zasiedlają nasz organizm? Jeżeli nie mamy objawów chorobowych, to znaczy, że nasz układ odpornościowy z tymi bakteriami czy wirusami doskonale sobie radzi. A jeśli mamy objawy, to skupmy się na leczeniu” – apeluje lekarz.

Zacząć leczyć

Do tego apelu dołącza się Maria Kurowska, poseł Solidarnej Polski.

„Po raz kolejny koncentrujemy się na tym, co nie jest istotne. Ja cały czas apeluję o to, żeby COVID-19 zacząć leczyć, aby opracować strategię leczenia. Doskonale wiemy, że leczenie tej choroby przynosi dobre efekty. Tymczasem mamy absurdalną propozycję testowania, a raczej należałoby powiedzieć: różnicowania społecznego. Testy nie mają żadnego sensu z punktu widzenia medycznego i logicznego, bo przecież należałoby się testować niemal co godzinę” – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Maria Kurowska.

Nie zgadza się ona także z tym, aby tracić czas i energię na tak szkodliwe inicjatywy legislacyjne.

„One nic nie wniosą w kwestii zdrowia Polaków. Starajmy się przyjmować rozwiązania, które służą ogólnemu zdrowiu. Skupmy się na leczeniu i procedowaniu ustaw, które uzdrowią nasz system leczniczy, mocno szwankujący” – podpowiada parlamentarzystka.

W jej ocenie zapis umożliwiający oskarżenie drugiej osoby o to, że zaraża innych, i zmuszanie jej do płacenia odszkodowania jest niczym innym jak szczuciem jednych na drugich.

„Przecież nie da się udowodnić, że ktoś zaraził drugą osobę. Sami lekarze mówią, że obecny wariant omikron tak szybko się rozprzestrzenia, że trudno wskazać, czy dana osoba zaraziła się w pracy, czy może w drodze do pracy, czy w innym miejscu. Jeśli ustawa miałaby obowiązywać, oznaczałoby to wprowadzenie niesprawiedliwości społecznej polegającej na tym, że będziemy obciążać kogoś za czyjąś chorobę tylko dlatego, że ten ktoś nie chciał się poddać testowi. To jest skandaliczne i nieakceptowalne” – podkreśla jednoznacznie.

Sędzia Piotr Andrzejewski w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” wskazuje co prawda, że rygory ograniczające wolność mogą być adekwatnie do zagrożenia zaostrzane, jednak odwołuje się do starego powiedzenia, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.

„W zakresie odpowiedzialności z tego tytułu winna obowiązywać zasada adekwatnego, zidentyfikowanego związku przyczynowego. Ciężar dowodu w tym zakresie spoczywa na osobie, która zachorowała” – zaznacza sędzia Andrzejewski, wiceprzewodniczący Trybunału Stanu.

Rozmówca uważa też, że praktykowana zasada solidaryzmu wymaga roztropnego stosowania zasady proporcjonalności.

„Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnej wolności i praw nie mogą naruszać istoty wolności i praw” – wskazuje.

Mając na uwadze właśnie te zapisy konstytucyjne, które jednoznacznie wykluczają wprowadzenie w Polsce reżimu sanitarnego, Anna Maria Siarkowska zapowiada, że nie poprzestanie wyłącznie na krytyce tego kolejnego już, po projekcie posła Czesława Hoca, pomysłu posłów PiS dotyczącego strategii walki z koronawirusem.

„W najbliższych dniach Parlamentarny Zespół ds. Sanitaryzmu przedstawi mapę drogową wyjścia z tej epidemicznej sytuacji, w której się znaleźliśmy. Uważam, że są inne racjonalne rozwiązania, które będą rzeczywiście dobre dla Polaków i które jednocześnie nie będą wprowadzały w naszym kraju sanitaryzmu” – zapowiada swoje działania przewodnicząca Zespołu.

Urszula Wróbel/Nasz Dziennik

drukuj
Tagi: , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl