źródło Archidiecezja Łódzka

Ks. Z. Tracz: Świadectwo życia Stanisławy Leszczyńskiej nie jest przeciwko komukolwiek, ale jest to świadectwo zawsze za życiem – za jego wartością i sensem

Oficjalnie został dziś zakończony diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego Stanisławy Leszczyńskiej, położnej z Auschwitz. Jak powiedział ks. Zbigniew Tracz, kanclerz Kurii Archidiecezji Łódzkiej i delegat ds. beatyfikacji, w audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja, „w kontekście włączania do konstytucji Francji prawa do aborcji czy kiedy w Polsce prawo do aborcji czyni się jednym z najgorętszych tematów politycznych, odczytuję to jako potrzebę radykalnego świadectwa Stanisławy Leszczyńskiej. Ono tak bardzo mocno przemawia. Świadectwo jej życia nie jest przeciwko komukolwiek, ale jest to świadectwo zawsze za życiem, za jego wartością, za sensem tego życia – dodał.  

Oficjalnie został zamknięty w archidiecezji łódzkiej diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego Stanisławy Leszczyńskiej, zwanej również jako położna z Auschwitz.

11 marca br. mija dokładnie 50 lat od śmierci Sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej. Pamiętam rozmowę sprzed kilku lat, kiedy do Łodzi przyszedł ks. kard. Grzegorz Ryś jako arcybiskup i wtedy powiedzieliśmy sobie, że byłoby ogromnym wstydem dla archidiecezji, gdyby na 50-lecie śmierci Służebnicy Bożej Stanisławy tego procesu nie zakończyć. Dla mnie to też była taka osobista satysfakcja, że ks. Kardynał wyznaczył mnie jako swojego delegata do tego procesu. Pamiętam, że byłem klerykiem czwartego roku, kiedy ten proces się zaczynał i nigdy by mi do głowy nie przyszło, że będę miał zaszczyt, zwłaszcza od Pana Boga, aby ten proces kończyć – wyjaśnił ks. Zbigniew Tracz.

Kapłan wyjaśnił co oznacza zakończenie procesu na etapie diecezjalnym.

– To znaczy, że odbyliśmy wszystkie sesje przewidziane przez instrukcję watykańską, przesłuchani zostali wszyscy świadkowie, których przedstawił postulator sprawy, a także wszyscy świadkowie z urzędu, a więc ci wezwani bezpośrednio przeze mnie jako sędziego w tej sprawie. Świadków było ośmiu. plus pięciu świadków, którzy stanowili komisję historyczną; zebrane zostały również wszystkie dowody. Sesja zamykająca jest potwierdzeniem pracy ostatnich trzech lat – poinformował.

Jak wspominał duchowny, w całym procesie zostało przesłuchanych w sumie 56 świadków, z tego 19 osób, które osobiście znało Stanisławę Leszczyńską. Poza tym kilka osób z rodziny czy sąsiadów.

– Z lat 90. przetrwały jeszcze pierwsze przesłuchania jej współwięźniarek, czyli kobiet, które znały ją z czasów Auschwitz, albo więźniarek, których narodzenie dzieci przyjmowała Stanisława Leszczyńska – mówił.  

Stanisław Leszczyńska odebrała w niemieckim obozie śmierci ok. 3 tys. porodów.

Cenną pomocą był film dokumentalny pani Marii Stachurskiej „Położna z Auschwitz”, która we wcześniejszych latach docierała do osób, które znały Stanisławę Leszczyńską i którym pomagała. Natomiast nieocenionym źródłem jest sam raport położnej z Auschwitz pt. „Raport położnej z Oświęcimia”. Jest to referat wygłoszony 2 marca 1957 roku podczas jubileuszu pracy położnych na terenie oddziału zdrowia Łódź-Bałuty, gdzie Stanisława Leszczyńska opisuje swoją pracę w Auschwitz przez te dwa lata, od kiedy tam trafiła, czyli od maja 1943 roku do 27 stycznia 1945 roku – wskazał kanclerz Kurii Archidiecezji Łódzkiej.

Kapłan został zapytany o to, co dla niego osobiście było najbardziej poruszające w postaci Stanisławy Leszczyńskiej.

W Auschwitz zabito ponad 200 tys. dzieci. Natomiast ona przyjmowała rodzące się życie, wiedząc, że może to dziecko nie przeżyje, będzie żyło kilka godzin, kilka dni czy tylko kilka chwil. Sama powiedziała, że przyjęła 3 tys. dzieci na świat, z czego przeżyło trzydzieścioro. „Ratowała życie stracone” – napisał ks. kard. Grzegorz Ryś w liście czytanym w czwartą niedzielę Wielkiego Postu, ale ona tego życia nie uważała za stracone, ponieważ ono przyszło na świat, matka mogła je przytulić, nakarmić. Stanisława Leszczyńska ratując stracone życie, narażała także własne życie – podkreślił ks. Zbigniew Tracz.

Ks. abp Władysław Ziółek – jak przytoczył gość Radia Maryja – wspomniał swoją rozmowę ze św. Janem Pawłem II pod koniec lat 90. ubiegłego wieku w Rzymie, podczas której Papież powiedział, że gdyby Stanisława Leszczyńska uratowała tylko kilkanaście, kilka czy jedno dziecko, ale w sposób heroiczny, to jest to powód, żeby wynieść ją na Ołtarze.

Stanisława Leszczyńska potrafiła przeciwstawić się Niemcom narażając swoje życie. Nie ustąpiła nawet wobec doktora Mengele nazywanego „Aniołem Śmierci” w Auschwitz.

Stanąć naprzeciwko oprawcy, który ma przy sobie broń i powiedzieć: „Nie!” to był heroizm ze strony Stanisławy Leszczyńskiej. Odwołała się do jego przysięgi lekarskiej. To być może ruszyło serce etyki zawodowej nawet tak wielkiego oprawcy. Takie są zeznania świadków tego wydarzenie czy synów pani Stanisławy, którym najprawdopodobniej opowiedziała tę historię. Nie stawiajmy też granic Opatrzności Bożej i działaniu Bożej Łaski. Pan Bóg może posłużyć się drobną osobą i nawet powstrzymać oprawcę, który mógł ją zabić jednym ruchem ręki – wskazał kapłan.

Delegat ds. beatyfikacji zastanawiał się nad tym, dlaczego Pan Bóg dał mu w takim momencie łaskę zamykać proces beatyfikacyjny Stanisławy Leszczyńskiej.

W kontekście włączania do konstytucji Francji prawa do aborcji czy kiedy w Polsce prawo do aborcji czyni się jednym z najgorętszych tematów politycznych, odczytuję to jako potrzebę radykalnego świadectwa Stanisławy Leszczyńskiej. Ono tak bardzo mocno przemawia. Świadectwo jej życia nie jest przeciwko komukolwiek, ale jest to świadectwo zawsze za życiem, za jego wartością i sensem – zaznaczył duchowny.

Cała rozmowa z ks. Zbigniewem Traczem dostępna jest [tutaj].

radiomaryja.pl

drukuj