fot. Monika Tomaszek

Ks. M. Borowski o swojej roli w Domowym Kościele: Sakrament kapłaństwa i małżeństwa współpracują

Sakrament kapłaństwa i małżeństwa współpracują i na pewno wiedział o tym ks. Blachnicki, kiedy zakładał kręgi Domowego Kościoła. To jest to, co jest chyba sensu stricto kapłańskie, czyli towarzyszyć, wspierać duchowo, być razem z małżonkami – mówił we wtorkowych „Rozmowach niedokończonych” na antenie Radia Maryja i TV Trwam, ks. Marek Borowski, wieloletni moderator Domowego Kościoła. Gośćmi programu byli także Dorota i Mateusz Rutkowscy, którzy od ok. 13 lat uczestniczą w tym Ruchu.

Domowy Kościół przeżywa w tym roku 50. jubileusz swojego istnienia. Jest to wspólnota, która swoje korzenie ma w Ruchu Światło-Życie ks. Franciszka Blachnickiego. Stanowi ona odpowiedź na potrzeby członków ruchu oazowego, którzy wchodzili w związki małżeńskie i zakładali rodziny. Formacja duchowa nie kończy się bowiem na etapie młodzieńczym, a trwa całe życie.

– Mamy przez 50 lat w Polsce, ale nie tylko – już w tej chwili na całym świecie – tych małżonków, którzy chcą czegoś więcej, szukają czegoś więcej w swoim życiu, chcą rozwijać się i razem iść do Pana Boga w świętości, pomagać sobie w tej świętości, rozwijając swoją duchowość – podkreślił ks. Marek Borowski.

Jedną z takich par są Dorota i Mateusz Rutkowscy. Choć małżonkowie wywodzą się ze środowiska oazowego, to mężczyzna początkowo nie był przekonany do wspólnoty, gdyż nie podobał się mu pomysł zbyt częstych spotkań z teściami.

– Rodzice Doroty byli w Domowym Kościele. (…) Oni, organizując jedne rekolekcje, poprosili nas, żebyśmy im pomogli jako diakonia wychowawcza dla dzieci. (…) Właśnie na tych rekolekcjach, gdy doświadczyłem obecności małżeństw, które przeżywają swój sakrament, swoje wzloty i upadki i usłyszałem świadectwa, które mówiły na koniec, pomyślałem, że w sumie te spotkania z teściami to jest nic w porównaniu z tym, co można zyskać, będąc w Domowym Kościele. Po zawarciu sakramentu małżeństwa, gdzieś po siedmiu, ośmiu miesiącach, zaczął się formować krąg pilotowany. Wstąpiliśmy do niego i tak trwamy – powiedział Mateusz Borkowski.

Domowy Kościół, oprócz owoców duchowych, zapewnia również korzyści społeczne. Dzięki niemu łatwiej nawiązać znajomości z osobami o podobnych poglądach.

– Łatwiej nam jest nawiązać kontakt, podzielić się swoim życiem i swoimi problemami, trudnościami, które mamy – podkreśliła Dorota Rutkowska.

Podstawą Domowego Kościoła są tzw. zobowiązania. Dotyczą one m.in. codziennej modlitwy małżeńskiej czy rodzinnej, w tym rozważania Słowa Bożego na dany dzień. Pomaga to rozwijać relacje rodzinne równolegle z pogłębianiem wiary.

– Przykładowo (…) rano czytam Słowo Boże, Ewangelię na dzień dzisiejszy, zanim jeszcze wejdę w obowiązki. Później (…), gdy jadę z dziećmi do szkoły (trasa zajmuje ok. 20 minut), rozmawiam z nimi na temat tej Ewangelii. Czasem podpytuję: „Jak myślicie, co Pan Jezus miał na myśli, mówiąc to do Apostołów?”. Dzieci zaczynają wchodzić w rozmowę, zaczynają mnie pytać, czasem mają takie spostrzeżenia, na które ja bym nawet nie wpadł – mówił Mateusz Rutkowski.

Zastanawiał się, czy miałby o czym rozmawiać z dziećmi w drodze do szkoły, gdyby nie rozważał rano Ewangelii.

Domowy Kościół pomaga nie tylko małżeństwom, ale i kapłanom, którzy moderują jego kręgi.

– Sakrament kapłaństwa i małżeństwa współpracują i na pewno wiedział o tym ks. Blachnicki, kiedy zakładał kręgi Domowego Kościoła – podkreślił ks. Marek Borowski.

Kapłan stwierdził, że podoba mu się rola, którą pełni w strukturach Domowego Kościoła.

– To jest to, co jest chyba sensu stricto kapłańskie, czyli towarzyszyć, wspierać duchowo, być razem z tymi małżonkami, bo tak naprawdę za ich rozwój, za dążenie do świętości, oni odpowiadają wzajemnie, są dla siebie wsparciem. Ja mogę się przyglądać, mogę podawać im materiały, propozycje, ale jak oni to zrobią, jak to wykonają, jak będą się modlić, jak będą funkcjonować, to już zależy od nich. Zresztą to jest ruch świeckich – oni decydują, podejmują formację, chcą działać. Rola księdza jest znakiem jedności, że to jest w Kościele – zwrócił uwagę duchowny.

Kapłan jest gwarantem, że wspólnota pozostaje na drodze nauczania Kościoła i nie zamienia się w sektę.

– Wiem, że nigdzie nie „odpływamy”, nie błądzimy, nie wchodzimy przypadkiem w herezje. Wiem, że jak jest kapłan, to wszystko idzie dobrze. (…) Bardzo się cieszę, że mamy kapłana w kręgu i że jest zawsze obecny na naszym spotkaniu. To daje mi osobiście poczucie bezpieczeństwa – oceniła Dorota Rutkowska.

Domowy Kościół, czyli gałąź rodzinna Ruchu Światło-Życie, opiera się na fundamentach modlitwy osobistej, modlitwy rodzinnej, dialogu małżeńskiego (z którego wynika reguła życia), a także rekolekcji formacyjnych. Małżeństwa wchodzące w skład tej wspólnoty wezwane są do posługi na rzecz własnej rodziny, „rozumianej jako budowanie wspólnoty wiary, nadziei i miłości” – czytamy na [stronie internetowej] Domowego Kościoła.

radiomaryja.pl

drukuj