E. Rafalska: W UE interesów gospodarczych, społecznych, narodowych i suwerenności trzeba pilnować uważnie
W Unii Europejskiej interesów gospodarczych, społecznych, narodowych i suwerenności trzeba pilnować uważnie. To nie jest polityka dla naiwnych. Oni na początku rzucają takie tematy, które budzą śmiech. Krok po kroku to się znajduje w rezolucjach, aktach niższego rzędu i w którymś momencie już mówimy: „To jest za daleko, nie wycofamy się” – zwracała uwagę w czwartkowych „Rozmowach niedokończonych” na antenie TV Trwam i Radia Maryja, europoseł Elżbieta Rafalska.
Polska wstępowała w roku 2004 do Unii Europejskiej z wielką nadzieją.
– Naszemu wstąpieniu do Unii Europejskiej towarzyszył ogromny społeczny entuzjazm – trzeba to uczciwie powiedzieć, chociaż oczywiście nie brakowało głosów zdrowego rozsądku. Polakom po szarej komunie marzył się europejski dobrobyt, marzyliśmy o otwartych granicach, o otwartym rynku pracy – przypomniała Elżbieta Rafalska.
Zaznaczyła, że nasz kraj dobrze się przygotowywał do unijnej akcesji, implementując prawo europejskie i prowadząc negocjacje. Nie udało się jednak uniknąć pewnych błędów.
– Okres przedakcesyjny był niezwykle ważny. (…) Trzeba powiedzieć, że już na tym wstępnym etapie popełniono wiele błędów. Potem to tłumaczono słabszym przygotowaniem negocjatorów, błędami w tłumaczeniu. Myślę, że też wykorzystywano tę sytuację. (…) Później okazywało się, że niektórzy negocjatorzy odnajdywali się na intratnych europejskich stanowiskach w wielu instytucjach – zwróciła uwagę europoseł.
Przypomniała, że Polskę przyjmowano do UE jako kraj mający być rynkiem zbytu i zapewniający siłę roboczą. Nie zmienia to jednak faktu, że jeszcze wtedy Unia Europejska była inna niż obecnie. Dziś bowiem robi się ona bardzo ekspansywna i próbuje narzucać państwom członkowskim swój model funkcjonowania. Przekracza przy tym często swoje uprawnienia traktatowe.
– Nie chce pozwolić, żeby taki kraj, jak Polska urósł do partnerstwa dla Niemców, Francuzów – tych, którzy przyjęli rolę liderów i uważają, że grupa przywódców jest na stałe ukształtowana – mówiła eurodeputowana.
Przypomniała, jak wejście Polski do Unii Europejskiej było przyjmowane przez innych mieszkańców Starego Kontynentu.
– Poza instytucjami było przyjmowane tak, że wchodzi kraj o głębokiej tradycji, religii – ukorzeniony, normalny ciągle kraj (bo Europa już się „rozłaziła”), że wchodzi kraj, który przywróci z powrotem wartość rodzinie, że wchodzi kraj, który ma doświadczenia prawdziwego solidaryzmu społecznego, kraj „Solidarności”, który w Europie tyle znaczy. Dla innych państw nieśliśmy pewną nadzieję – podkreśliła Elżbieta Rafalska.
Eurokraci zaczęli jednak tłamsić tego rodzaju postawy. Narzucane są coraz to bardziej restrykcyjne przepisy, niekiedy zakrawające o absurd.
– W Unii Europejskiej interesów gospodarczych, społecznych, narodowych i suwerenności trzeba pilnować uważnie. To nie jest polityka dla naiwnych. Jest różnica między tworzeniem prawa w Polsce a w Unii Europejskiej. Oni na początku rzucają takie tematy, które budzą wśród nas śmiech – „to jest absurdalne, to nie wejdzie w życie”. Krok po kroku to się znajduje w rezolucjach, aktach niższego rzędu. To rośnie jak ciasto drożdżowe i w którymś momencie już mówimy: „To jest za daleko, nie wycofamy się” – zwróciła uwagę europoseł.
radiomaryja.pl