Tusk nie chce drażnić Berlina

Niemcy: Polska nigdy nie wnioskowała o zmianę koncepcji budowy Gazociągu Północnego

Wygląda na to, że brnięcie w mistyfikacje stało się już chorobliwym nałogiem Platformy Obywatelskiej. Po tym jak Dania, Finlandia i Szwecja zgodziły się na budowę na swoich wodach terytorialnych Gazociągu Północnego, ekipa Donalda Tuska ostatnim rzutem na taśmę próbuje ratować reputację zapewnieniem, że zażąda od strony niemieckiej wkopania rury w dno morskie. Chodzi o strefę, gdzie gazociąg ma przecinać szlak morski prowadzący do zespołu portów Szczecin – Świnoujście. Szkopuł w tym, że na temat rzekomego postulatu Warszawy nic nie wie główny wykonawca projektu – konsorcjum Nord Stream.

Jako że według planów gazociąg ma przebiegać po dnie Bałtyku i będzie krzyżować się ze szlakiem morskim biegnącym do portów w Świnoujściu i Szczecinie, strona polska uważa, że w przyszłości może to ograniczać swobodę żeglugi, a w konsekwencji także utrudnić rozwój tych portów. Jak wyjaśnia dyrektor Urzędu Morskiego w Szczecinie Andrzej Borowiec, w tej chwili wodny tor podejściowy do Świnoujścia jest głęboki na 14,5 metra. Rura na dnie Bałtyku zablokuje ewentualne jego pogłębienie w przyszłości. Dlatego – jak zapewnia Ministerstwo Skarbu Państwa – mieliśmy jakoby zaproponować Niemcom, by gazociąg w miejscu jego krzyżowania się ze szlakiem morskim do zespołu polskich portów wkopać w dno morskie.

Główny wykonawca projektu, niemiecko-rosyjski koncern Nord Stream nic jednak o tym nie wie. W rozmowie z „Naszym Dziennikiem” rzecznik prasowy spółki Steffen Ebert stwierdził, że w dokumentach, jakie firma otrzymała od niemieckiego biura wydawania zezwoleń, nie ma ani słowa o konieczności wkopywania rury w dno Bałtyku. – Nic o tym oficjalnie nie wiem – powiedział nam Ebert i dodał, że takich informacji może udzielić albo niemiecka, albo polska strona, czyli urzędy, które zajmują się wydawaniem zezwoleń na tego typu inwestycje. O polskich żądaniach nic też nie wie ministerstwo transportu Meklemburgii-Pomorza Przedniego. To właśnie ten urząd jest bezpośrednio odpowiedzialny za projekt Nord Stream. W sobotę Julia Hasse z biura prasowego resortu w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” stwierdziła, że żaden wniosek do tej pory na ten temat od polskiej strony nie wpłynął. – Po dokładnym sprawdzeniu i zebraniu dostępnych mi informacji na ten temat wiem, że do tej pory nie wpłynął od polskiej strony wniosek o wkopanie rury gazociągu w dno morza. W związku z ustaloną drogą, jaką przebiegać będzie pod wodą kładziony przez firmę Nord Stream gazociąg, Polska nigdy nie wnioskowała o zmianę tej koncepcji ze względu na potencjalne trudności na szlaku morskim – zapewniła nas rzeczniczka meklemburskiego ministerstwa transportu, budownictwa i rozwoju regionalnego.

Nie udało się też potwierdzić informacji, jakoby polski rząd prowadził na ten temat rozmowy bezpośrednio z władzami federalnymi.

Choć Gazociąg Północny wzbudza wiele kontrowersji w Polsce i krajach bałtyckich, mimo brukselskich planów ograniczenia europejskich wpływów Gazpromu, rząd Angeli Merkel konsekwentnie udziela wsparcia inwestycji. Kanclerz, mimo że określa się mianem wielkiej obrończyni środowiska naturalnego (uporczywa i kosztowna także dla Polski walka o redukcję CO2), gdy chodzi o bałtycki ekosystem, nie widzi problemu.

Ciekawa rzecz, że negatywnego wpływu budowy gazociągu na środowisko obawiają się wszyscy ekolodzy w całej Europie… z wyjątkiem ich niemieckich kolegów. „Nasz Dziennik” próbował wielokrotnie dowiedzieć się, dlaczego żadna niemiecka organizacja ekologiczna nigdy głośno nie protestowała przeciwko inwestycji na dnie Bałtyku.

Gazociąg Północny mają tworzyć dwie nitki położone na dnie Bałtyku o długości 1220 km i przepustowości po 27,5 mld m sześc. gazu rocznie. Rury mają się zaczynać w okolicy rosyjskiego Wyborga, a kończyć w okolicach niemieckiego Greiswaldu. Według planów, pierwsza nitka powinna być oddana do eksploatacji w końcu 2011 roku, a druga – w 2012 roku. Koszt projektu jest szacowany na prawie 7,5 mld euro. Akcjonariuszami budującego rurę konsorcjum Nord Stream są: rosyjski Gazprom (51 proc.), niemieckie E.ON-Ruhrgas i BASF Wintershall (po 20 proc.) oraz holenderski Gasunie (9 proc.).

Waldemar Maszewski, Hamburg

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl