Ja żyję i wy żyć będziecie!

Ewangelia

VI Niedziela Wielkanocna

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze, Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie.

Nie zostawię was sierotami. Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was.

Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie”.


J 14, 15-21

Ja żyję i wy żyć będziecie!



Egzamin zbliżał się nieuchronnie. Trzeba było kilkakrotnie przepłynąć basen, a czas, w jakim należało to zrobić, był bardzo wyśrubowany. Niezaliczenie ćwiczenia pociągało za sobą dość poważne konsekwencje. Przecież od tylu lat pływał! Nie bał się wody. W upalne lata dzieciństwa spędzał godziny w wijącej się leniwie rzeczce, gdzie spiętrzono wody, aby można było nurkować. Wydawało mu się, że świetnie pływa. A tymczasem… Z rozpaczą patrzył, jak koledzy bez wysiłku mijają go w akademickim basenie. Machał z całej siły rękami i nogami, bił pianę wokół siebie, a mimo to niewiele posuwał się do przodu. Aż któregoś dnia przełamał wstyd i podszedł do instruktora. Poprosił o poradę. Ten najpierw przyjrzał się jego wysiłkom, potem pokazał, jak ułożyć dłonie, jak skorygować ruchy i Marek ze zdziwieniem odkrył, że nagle mknie jak strzała! Wystarczyło parę drobiazgów, a tak wiele się odmieniło…

To niezbyt wyrafinowany obraz, ale przychodzi mi on na myśl zawsze wtedy, kiedy w Liturgii Słowa pojawiają się zapowiedzi posłania Ducha Świętego, Pocieszyciela, Ducha Prawdy, Mocy i Miłości. Dla wielu z nas dzień Pięćdziesiątnicy to niewiele znaczący epizod. Podobnie jak przyjęty w młodości sakrament bierzmowania. Ktoś tam coś tłumaczył, snuł teologiczne refleksje, mówił o roli w życiu, ale wydawało się to taką abstrakcją! Dziś kurz niepamięci przykrył wszystko. Słuchamy z zachwytem, a może i z niedowierzaniem, jak młody Kościół odmieniał się, gdy zostawał obdarowany mocą Ducha. Zazdrościmy siły, która pozwalała wyznawcom Chrystusa „uzasadnić ich nadzieję” w każdej sytuacji życia – nawet wtedy, gdy należała ona do ostatnich jego chwil. Nieustanne trwanie w Obecności, pamięć żywej Obecności. Nic dziwnego, że Kościół z taką mocą się rozszerzał.

Patrzę dziś na swój smutek i bezradność, na smutnych, niemych, „niewidzialnych” chrześcijan. Dużo nas. Czasem zachowujemy się jak ci, o których pisze autor Listu do Hebrajczyków, że „przyjęli wiarę, ale wyrzekli się jej mocy”. – Proszę księdza, a wie ksiądz, że kiedyś byłem ministrantem! Jak byłam mała, byłam bielanką i sypałam kwiatki podczas procesji Bożego Ciała! Jeździłem kiedyś na oazy! – to częste wyznania podczas wizyt kolędowych. – A teraz jak sobie radzicie? – pytam. – Teraz, no wie ksiądz, tak trudno to wszystko ogarnąć. Próbujemy, ale ciągle brakuje chęci, sił, lepiej czasem nie przyznawać się do tego, że jest się katolikiem. Ech… Taki ten świat skomplikowany.

Żyjemy przeszłością. Zatrzymujemy się na etapie „kiedyś”, sądząc, że to wystarczy. Bezradni i nieumiejący sobie poradzić z codziennością, swoją wiarą „dziś”. Często mający dobre chęci, ale zarazem skazujący siebie na błogą przeciętność i bezsiłę. Czujemy się jak sieroty po Jezusie, który, owszem, był kiedyś, ale nagle Go zabrakło i nie wiadomo, co z tym zrobić. A przecież On żyje! Dalej jest obecny wśród nas, tylko inaczej.

Dlaczego się zatrzymujemy? Zaczynami bić pianę wokół siebie i zamiast płynąć dalej, stoimy w miejscu? Dlaczego wiara jest tak mało owocna, słaba, dlaczego brakuje jej mocy? Dlatego że patrzymy na nią tylko z ludzkiej perspektywy. Po ludzku analizujemy ją, rozkładamy na części pierwsze, a nie ma w niej owej mocy Ducha, która pozwala rozwinąć skrzydła, popatrzeć na wszystko inaczej. Czasem trzeba tak niewiele! Kilku drobnych korekt, pokory, która nakaże zaufać Instruktorowi. Brakuje czasu i modlitwy. Brakuje odwagi, by bardziej zaufać Chrystusowi, przekuć abstrakcyjne „kocham Cię”, „wierzę” w konkret. Podnieść głowę i spojrzeć śmielej na ludzi wokół. Może warto spróbować? Pozwolić zadziałać w sobie Duchowi Bożemu, zwolnić w swoim życiu dostatecznie dużo przestrzeni, by On mógł nas sobą napełnić.


Marcin Jasiński
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl