Encyklika wpisana w „Ewangelię pracy”

Mija 25 lat od czasu ogłoszenia przez Papieża Jana Pawła II jego pierwszej encykliki społecznej – „Laborem exercens”. Miała się ukazać kilka miesięcy wcześniej, dokładnie w 90. rocznicę wydania encykliki „Rerum novarum” Leona XIII, tj. 15 maja 1981 roku. Jednak tragiczny zamach na życie Ojca Świętego 13 maja pokrzyżował te plany. Ostatecznie termin ogłoszenia encykliki został przesunięty na 14 września.

Trzeba przyznać, że encyklika pod wieloma względami jest nowatorska. Do tej pory budzi uznanie swoją dalekowzrocznością i trafnością w rozeznaniu problemów społecznych, które trapiły ludzkość, zwłaszcza jej euroatlantycki krąg kulturowy, w dobie ideologicznej konfrontacji dwóch systemów ekonomicznych. Wydaje się, że głos Papieża stał się orędziem niezwykle klarownym i przekonywającym dzięki temu, że do ówczesnej kwestii społecznej ustosunkował się on w duchu „Ewangelii pracy”.

Sam autor encykliki zaczął używać terminu „Ewangelia pracy” w znaczeniu zrozumiałym dla wszystkich ludzi dobrej woli. Pragnął, by „Ewangelia pracy” znalazła się w samym centrum nauczania społecznego Kościoła. Przypomniał wszakże, że jest ona zawarta w objawieniu Bożym. W jego skład wchodzi nie tylko objawienie pozytywne, którego wyraz znajdujemy w przekazie biblijnym, lecz także objawienie naturalne – możliwe do odczytania w sumieniu za pomocą rozumu przez każdego człowieka.

Encyklikę „Laborem exercens” Papież uznał za część „Ewangelii pracy”, którą Kościół stale na nowo odczytuje i głosi wszystkim ludziom. Dla nas, Polaków, jest ona szczególnym wyzwaniem i zobowiązaniem, gdyż została proklamowana przez Jana Pawła II pod wyraźnym wpływem rodzącego się zrywu solidarności społecznej dzięki wydarzeniom pamiętnego Sierpnia ’80.

Praca jest dla człowieka

W związku z omawianą encykliką nie sposób uciec od pytania o zasadność samego wyrażenia „Ewangelia pracy”. Przecież wiadomo skądinąd, że tak naprawdę istnieje jedna „Ewangelia” – dobra nowina o zbawieniu w Jezusie Chrystusie. Czy wobec tego można ją jakoś dookreślać? Otóż należy uświadomić sobie fakt, że treść Ewangelii kryje w sobie informację o tym, gdzie i jak szukać szczęścia, które jest ostatecznym przedmiotem wszelkich pragnień człowieka. Dla nas, chrześcijan, nie ma innej ewangelii, jak tylko ta, którą pozostawił nam Jezus Chrystus. Prawdziwe i jedyne szczęście możemy osiągnąć tylko w zjednoczeniu z Nim. Droga do szczęścia prowadzi jednak poprzez życie doczesne, uwikłane w codzienne trudy ziemskiej egzystencji. Pod tym względem ogromnie ważna jest postawa człowieka, zwłaszcza postawa wiary i wynikające z niej wolne wybory wartości moralnych.

Ewangelia jest jakby manifestacją miłości, przynagleniem do życia według zasady miłości Boga i bliźniego. Postawa miłości najbardziej zbliża nas do Boga, prowadzi do zjednoczenia z Nim w Chrystusie. Stąd nie bez racji można mówić o Ewangelii miłości. Ogromnie ważny jest również stosunek do życia ludzkiego. Orędzie chrześcijańskie traktuje szacunek dla życia jako etyczny absolut. Dlatego mówi się o Ewangelii życia. Odwołując się do analogicznych przesłanek, posługujemy się określeniami: Ewangelia pokoju, Ewangelia rodziny itd. Rzecz wygląda podobnie w odniesieniu do pracy. Albowiem Bóg uświęca człowieka także przez pracę. Ona zbliża nas do Boga. Ów zamysł Stwórcy względem ludzkiej pracy pozwala na używanie terminu Ewangelia pracy. Czyż nie jest to dobra nowina o szansie, jaką daje człowiekowi praca wpisana w jego naturę i powołanie? Nie dziwi więc fakt, że Jan Paweł II z upodobaniem posłużył się tym wyrażeniem.

W proklamowaniu „Ewangelii pracy” Papież odwołał się oczywiście do argumentów teologicznych, biblijnych, ale na nich bynajmniej nie poprzestał. Analizując zagadnienie pracy, stanął na gruncie prawdy antropologicznej, która zakotwiczona jest w samej naturze człowieka. Nietrudno zauważyć, że pozostał wierny myśleniu personalistycznemu. Podkreślił prawdę, że człowiek jako osoba jest podmiotem pracy; więcej, jest on pierwszą podstawą wartości pracy. Sama zaś praca jest dobrem człowieka, i to dobrem „odpowiadającym godności człowieka, wyrażającym tę godność i pomnażającym ją” (n. 9). Przez pracę – jak czytamy w encyklice – człowiek nie tylko przekształca przyrodę, dostosowując ją do swoich potrzeb, ale także „urzeczywistnia siebie jako człowiek, a także poniekąd bardziej „staje się człowiekiem”” (jw.). Stwierdzenia te prowadzą do uzasadnienia ważnego wniosku natury etycznej: „o ile prawdą jest, że człowiek jest przeznaczony i powołany do pracy, to jednak nade wszystko praca jest „dla człowieka”, a nie człowiek „dla pracy””. We wniosku tym dochodzi prawidłowo do głosu pierwszeństwo podmiotowego znaczenia pracy przed przedmiotowym (n. 6) – zasada, która należy do podstawowych tez encykliki. Priorytet człowieka pracy odnosi się do techniki jako zespołu narzędzi, którymi człowiek posługuje się przy pracy (por. jw.), jak również do „kapitału” oznaczającego zespół środków produkcji (por. n. 12).

Z zagadnieniem „kapitału” wiąże się sprawa własności środków produkcji, której Jan Paweł II również poświęcił wiele miejsca. Przypomniał, że rzeczy „nie mogą być posiadane wbrew pracy czy też dla samego posiadania, ponieważ jedynym prawowitym tytułem ich posiadania – i to zarówno w formie własności prywatnej, jak też publicznej czy kolektywnej – jest, ażeby służyły pracy” (n. 14). Chodzi oczywiście o pracę w znaczeniu podmiotowym, a więc nade wszystko o człowieka pracy.

Praca przed kapitałem

Szkic niniejszy z konieczności ma charakter fragmentaryczny, bo nie sposób zwrócić w nim uwagę na wszystkie ważne zagadnienia podjęte w encyklice. Dla przykładu warto jednak odnotować powołanie się Jana Pawła II na „argument personalistyczny” (n. 15) w odniesieniu do relacji praca – własność. Należy mu się bliżej przyjrzeć, by raz jeszcze uświadomić sobie trafność sztandarowego stwierdzenia encykliki, że „praca ludzka stanowi klucz, i to chyba najistotniejszy klucz, do całej kwestii społecznej, jeżeli staramy się ją widzieć naprawdę pod kątem dobra człowieka” (n. 3).

Otóż Jan Paweł II przypomniał z całym przekonaniem, że praca ludzka odnosi się nie tylko do ekonomii, ale ma także – a nawet przede wszystkim – wartości osobowe. Sam zaś system ekonomiczny i proces produkcji zyskują na tym, gdy te właśnie wartości są w pełni respektowane. „Człowiek pracujący pragnie nie tylko należytej za swą pracę zapłaty, ale także uwzględnienia w samym procesie produkcji takich możliwości, ażeby mógł mieć poczucie, że pracując nawet na wspólnym, pracuje zarazem na „swoim”. To poczucie zostaje w nim wygaszone w systemie nadmiernej biurokratycznej centralizacji, w której człowiek pracujący czuje się raczej trybem w wielkim mechanizmie, poruszanym odgórnie, na prawach bardziej zwykłego narzędzia produkcji, niż prawdziwego podmiotu pracy obdarzonego własną inicjatywą” (n. 15).

Papież wypowiedział te słowa w sytuacji, gdy zasadniczo dominowały dwa ustroje: kapitalizm – oparty na prywatnej własności środków produkcji, oraz socjalizm – akcentujący zasadę własności uspołecznionej. W przekonaniu autora „Laborem exercens”, argument personalistyczny nie traci swej mocy w obu przypadkach. Wiąże się on z postulatem pierwszeństwa pracy przed kapitałem, która to zasada należy do porządku moralności społecznej. Pracy bowiem nie można odłączyć od kapitału, nie można przeciwstawiać jej środkom produkcji, co zdaje się ciążyć nad życiem ludzkim ostatnich stuleci. Jan Paweł II podkreśla, że skuteczna realizacja tego postulatu domaga się takiego ustroju pracy, by w ramach jej procesu człowiek mógł występować jako współtwórca warsztatu pracy, jako wspólnik, jako współodpowiedzialny udziałowiec w zarządzie i w zyskach przedsiębiorstwa (por. nn. 14 i 15). Jeśli zabraknie tego poczucia pracy (pracowania) „na swoim”, to cały proces ekonomiczny narażony jest na nieobliczalne straty – i to nie tylko straty ekonomiczne, ale przede wszystkim straty w człowieku.

Jan Paweł II owych strat obawiał się głównie w systemie gospodarki socjalistycznej, choć nie wykluczał ich także w kapitalizmie. Jak to wygląda dziś w Polsce, po 25 latach, kiedy mamy do czynienia z systemem gospodarki wolnorynkowej opartej głównie na własności prywatnej? Czy robotnik znajduje realne podstawy do tego, by zachować poczucie, że pracuje „na swoim”? Można odnieść wrażenie, że współcześni politycy, ekonomiści, biznesmeni są głusi na ten argument personalistyczny. Dlatego tyle strat w człowieku pracy! Widać je wyraźnie jak na dłoni. Nierzadko deptana jest godność człowieka pracy! Oczywiście to tylko jeden z aspektów współczesnej kwestii społecznej, ale jakże ważny, wobec którego nie można przejść obojętnie. Trzeba pochylić się nad człowiekiem pracy. Wydaje się, że najskuteczniej mogą uczynić to te same podmioty życia społecznego, na które wskazał już Leon XIII w „Rerum novarum”, mianowicie państwo, Kościół i organizacje ludzi pracy, zwłaszcza związki zawodowe.

Głos Jana Pawła II, który za pośrednictwem „Laborem exercens” rozległ się niemal po całym świecie, wciąż wydaje się wyrzutem sumienia dla wszystkich odpowiedzialnych za kształtowanie ustroju ludzkiej pracy. Postulat pierwszeństwa pracy przed kapitałem, czyli w gruncie rzeczy „prymatu człowieka wobec rzeczy” (n. 12) nadal czeka na swoją realizację. Stanowi on warunek sine qua non naprawienia strat w człowieku, które obserwujemy choćby w naszej Ojczyźnie; strat, dodajmy, wywołanych w ogromnej mierze społeczną plagą bezrobocia.

o. Jan Mazur OSPPE
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl