Daj wierność powołaniu…

Warszawa: Kazanie Biskupa Polowego WP wygłoszone w Katedrze Polowej podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej

Ostatnia Wieczerza, którą wspominamy dzisiaj, jest szczególnym momentem w stawaniu się uczniem Jezusa. Był to dla uczniów – dla Dwunastu – wieczór pożegnania z Mistrzem. Zostali dopuszczeni do celebrowania wielkiej tajemnicy, którą zrozumieć mieli dopiero potem, po zmartwychwstaniu.
My także – wierzący chrześcijanie zostaliśmy dopuszczeni przez Chrystusa do największej tajemnicy – do Jego obecności w Eucharystii. Jak uczniowie gromadzimy się wokół jednego stołu, by spożyć z Mistrzem posiłek, inny niż wszystkie posiłki.
Zostawiamy nasze sprawy, pracę, obowiązki, zadania, by opuścić „Egipt” naszych grzechów, złych nawyków, aby obchodzić te święta nie w niewoli, lecz na wolności. Ostatnia Wieczerza zapowiada i staje się posiłkiem wyzwolenia, ucztą wolności. Wolności od grzechu, lęku i bezsensu. Uczeń Jezusa musi być wolny, by stać się uczniem. Nie może być poddany nikomu, niczemu, ale samemu tylko Mistrzowi.
W czasie wieczerzy Jezus uczy nas wolności i płynącej z niej ofiary. Jezus składa swe ciało w ofierze. Jezus siebie ofiaruje w wolności. Nikt Jezusa nie zmusza, On sam siebie ofiaruje. Jest wolny w swej ofierze.
Uczy nas tego samego – spożywasz Ciało pod postacią chleba? Ofiaruj się jak Jezus dla drugiego. Ofiara musi być wolna, aby została przyjęta. Daj ze swego serca, daj w wolności. Przymuszać może cię tylko miłość, nic więcej. Miłość skłania delikatnie, ale stanowczo. Jezus uczy dawania nie z przymusu, ale z miłości. Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy zapowiada swoją śmierć, bo ciało wydane i przelana krew świadczą o śmierci. Ale ta śmierć zamiast kończyć, zaczyna i daje nowe życie. Śmierć, która nie rozdziela, ale łączy. Łączy grzesznika z Ojcem. Śmierć jest przejściem z tego świata do Ojca. Śmierć połączona z miłością, wolnością i ofiarą. Uczeń musi być gotowy na śmierć. Na śmierć z miłości. Jeśli spożywam Eucharystię, muszę być gotowy umrzeć, czyli oddać swe życie. Jakie to trudne. Ale Eucharystia pomaga nam kropla po kropli oddawać życie każdego dnia. Oddawać życie najpierw na ofiarę Bogu. Boże, składam Ci w ofierze moje serce, moje plany i pragnienia.
Eucharystia uczy miłości „do końca”, bez zostawiania sobie nawet małej części. Bóg przyjmuje tylko ofiarę totalną, całkowitą. „Jeżeli się Bogu oddać, to na przepadłe” – mawiała błogosławiona Sancja Janina Szymkowiak. Przepada, kończy się ziemskie życie Jezusa, oddaje się Ojcu na przepadłe i uczy uczniów oddawać w ten sposób życie. Uczniowie są rozpoznawalni przez ofiarę. Moje życie ma należeć do Boga i On nim rozporządza. W Eucharystii zostajemy wciągnięci w nurt miłości do końca, jeśli damy się porwać – jesteśmy w końcu wolnymi (ks. W. Sielski).
Dziś, w Wielki Czwartek, dziękujemy Ci także, Panie, za dar kapłaństwa. Spośród ludzi powołujesz swych kapłanów i dla ludzi ich ustanawiasz, aby składali Bogu Ojcu modlitwy i ofiary. Dziękujemy Ci, Panie, za Wojskowe Seminarium, gdzie przygotowują się młodzi ludzie, których natchnąłeś pragnieniem służby Tobie, Kościołowi i Ojczyźnie.
Panie Jezu. Ustanowiłeś w Wieczerniku kapłaństwo. Pragnę Ci dzisiaj wyznać, że nie jest łatwo być dzisiaj Twoim kapłanem.
– ciężko być księdzem kiedy ma się wrażenie, że wiatr ciągle wieje w oczy;
– ciężko być księdzem gdy pragnie się czynić dobrze, służyć, pomagać, a są tacy, którzy mówią, że oni to tylko dla siebie, dla wygody…;
– ciężko być księdzem gdy wielu chciało bym zmieniał twoją Ewangelię;
– ciężko być księdzem gdy mówią mi młodzi i starsi, że słuchać o Tobie to nudy;
– ciężko być księdzem gdy mówią, że księża to nic nie robią, a ja często nawet dla siebie czasu nie mam, a przecież są i tacy, którzy i zdrowie stracili, a za to jeszcze spotkała i niewdzięczność;
– ciężko jest gdy chce się być przyjacielem, a traktują jak wroga;
– ciężko jest gdy atakują Twój Kościół i Twoje kapłaństwo i mówią o jego grzechach;
– ciężko być księdzem gdy się uśmiechają do mnie, a w sercu czują niechęć;
– ciężko słuchać czyichś grzechów i mieć świadomość swoich;
– ciężko mówić „To Jest Ciało Moje” kiedy moje takie słabe, chociaż duch ochoczy;
Panie mój długo mógłbym ci tu jeszcze mówić, ale nie chcę cię zanudzać.
Jezus mi odpowiada: Mój drogi, ale czy Ja kiedykolwiek powiedziałem ci, że będzie łatwo, prosto i spokojnie czyż raczej nie mówiłem ci że:
„Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”.
Jeżeli Jezusa prześladowali to i nas prześladować będą…
– Kiedy Jezus chodził po ziemi jako człowiek: nauczał, uzdrawiał chorych, karmił głodnych, pocieszał płaczących, a nawet wskrzeszał umarłych – to co Go za to spotkało? Usłyszał: „Ukrzyżuj go!”, „Innych wybawiał, niechże teraz sam siebie wybawi, jeżeli jest Synem Bożym!” A przypomnijmy sobie chociażby to wydarzenie kiedy uzdrowił dziesięciu trędowatych, ilu przyszło podziękować? – Tylko jeden i to Samarytanin.
A czy nauka Jezusowa podobała się wszystkim, czy nie był wyrzutem sumienia dla faryzeuszów, czyż nie szukali sposobności, żeby Go pochwycić na słowie, zniesławić, podkopać autorytet? A przecież w ostateczności posłużyli się nawet kłamstwem, aby Go zniszczyć.
Mówiłem Ci Panie o mojej słabości, o mojej grzeszności… Jezus zdaje się mi odpowiadać: Ale czy ty nigdy nie czytałeś Listu do Hebrajczyków, w którym mówię, że: „Każdy bowiem arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy. Może on współczuć z tymi, którzy nie wiedzą i błądzą, ponieważ sam podlega słabościom. I ze względu na nią powinien jak za lud, tak i za samego siebie składać ofiary za grzechy.”
On, Najwyższy Kapłan, daje nam uczestnictwo w swoim jedynym kapłaństwie. Kapłan składa Bogu ofiarę za siebie i za cały lud. Jego nieprzemijające kapłaństwo tkwi w tym, że stał się kapłanem i żertwą ofiarną. Ofiarował Bogu Ojcu siebie samego za wszystkich ludzi. Ofiarował się aż do końca, aż na krzyż.
On obdarzył mnie kapłaństwem. Dopuścił do uczestnictwa w swoim kapłaństwie, jak Apostołów, jak całe szeregi tych, którzy powiedzieli Jemu „tak”. Wówczas ich posłał. Oni zaś nie cofnęli się przed niczym.
Widzę Piotra, jak składa ofiarę swego życia na krzyżu. Widzę Pawła ściętego mieczem.
Widzę zamęczonych na arenie cyrku w Rzymie.
Widzę ofiarę Maksymiliana Marii Kolbego i ofiarę księdza Jerzego Popiełuszki.
Widzę ofiarę postrzelonego zdradziecką kulą Jana Pawła II, który powtarza litanię do Jezusa Kapłana i Żertwy wyuczoną w seminarium duchownym. Takie kapłaństwo jest moim udziałem.
Dziś za Janem Pawłem II powtarzam słowa napisane z okazji złotego jubileuszu kapłaństwa: „Pragnę wyrazić Panu żniwa najgłębszą wdzięczność za dar powołania, za łaskę kapłaństwa i za wszystkie powołania kapłańskie na całym świecie. [ … ] Niech Bóg sprawi, by kapłani z żywą wdzięcznością pamiętali zawsze o otrzymanym darze; niech nakłoni wielu młodych, by wielkodusznie przyjęli Jego wezwanie do całkowitego poświęcenia się sprawie Ewangelii” ( Dar i tajemnica, Kraków 1996, s.95-96).
Tak Panie jest mi teraz głupio, że w ten szczególny wieczór rozpocząłem od narzekania, boć przecież szczęśliwy jestem, że mnie wybrałeś:
– że czasami jestem tak blisko Ciebie, że aż Tobą, w Twojej osobie;
– szczęśliwy jestem gdy idę z Tobą do chorych i widzę ich radość, wzruszenie a czasami nawet łzy;
– szczęśliwy jestem, że często bywam znakiem sprzeciwu w świecie;
– szczęśliwy jestem, że czasami udaje mi się kogoś pocieszyć, otrzeć łzy, wzbudzić nadzieję;
– szczęśliwy jestem, że jest tylu, którzy się modlą za mnie, o zdrowie, o siły, o wytrwanie;
Dziękuję Ci Panie, że dajesz mi pragnienie świętości, miłość, nadzieję, że pozwalasz mi sprawować Twoje sakramenty i należeć tylko do Ciebie.
Panie i chociaż tak do końca Cię nie rozumiem, to jednak w ten szczególny wieczór chcę Ci powiedzieć jeszcze raz MOJE TAK! I powtórzyć za poetą ks. Janem Twardowskim:
Własnego kapłaństwa się boję,
Własnego kapłaństwa się lękam

I przed kapłaństwem w proch padam
I przed kapłaństwem klękam

W czerwcowy poranek mych święceń
Dla innych szary zapewne –
Jakaś moc przeogromna
Z nagła poczęła się we mnie
Jadę z innymi tramwajem
Biegnę z innymi ulicą
Nadziwić się nie mogę
Swej duszy tajemnicą
Ojciec Święty Jan Paweł II na zakończenie jednego z wielkoczwartkowych „Listów do kapłanów” tak pisał: „Z wieczernika przesyłam wam eucharystyczne pozdrowienie. Obraz Chrystusa spożywającego Ostatnią Wieczerzę w otoczeniu uczniów niech napełni każdego z was poczuciem braterstwa i wspólnoty”.
Sługa Boży, Jan Paweł II pozdrawia nas eucharystycznym pozdrowieniem.
Jest to pozdrowienie miłością Jezusa.
Jest to pozdrowienie męką, śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa. Jest to pozdrowienie Jego słowem rodzącym wiarę.
Jest to pozdrowienie Ciałem Eucharystycznym, które spożywamy.
Pozdrawia nas Ojciec Święty i życzy, aby zapanowało wśród nas poczucie braterstwa i wspólnoty. Przy jednym stole rodzi się braterstwo. Przy jednym bochenku chleba rodzi się braterstwo. Wówczas braci kapłanów nie różni ani kolor skóry, ani godność, ani zasobność, ani stanowisko, ani wiek, ani poglądy. Od wspólnego stołu eucharystycznego odchodzimy, by tworzyć kapłańską wspólnotę. Gdy nie ma tej wspólnoty, okłamujemy drugich, okłamujemy siebie, okłamujemy Chrystusa. Brak wspólnoty kapłańskiej oznacza poważną chorobę stanu kapłańskiego. Kapłani samotnicy często służą sobie. Samotnego łatwo zaatakować, zwieść, wyprowadzić na manowce. Samotnego kapłana łatwiej dopada szatan: Tomasz Apostoł swojej rozterki po zmartwychwstaniu Jezusa nie przeżywał w samotności. Przeżywał ją we wspólnocie i Pan przyszedł do niego. Judasz nie powrócił do wspólnoty, popadł w rozpacz i zadał sobie śmierć. Braterstwo i wspólnota są zatem zadane kapłanom.
Zakończmy nasze rozważania „Modlitwą za kapłanów”:
Za naszych kapłanów
proszę Cię dziś Chryste.
Niech staną się światłością świata
i solą ziemi.
Daj im potrzebne łaski i siły,
daj ducha ofiary i miłość Twego serca.
Mocni w wierze,
święci w czynach,
Niech Twoją służbę pełnią.
Daj im gorliwość i wytrwałość,
dobroć, cierpliwość, pokorę,
daj wierność powołaniu.
Pomóż im, by słabym byli pomocą,
błądzącym – drogę prostą wskazywali,
grzeszników – do zmiany życia prowadzili.
Panie, poślij gorliwych pracowników na swoje żniwo.
Amen.


+ Tadeusz Płoski
Biskup Polowy Wojska Polskiego
Warszawa, 9 kwietnia 2009 roku
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl