Barometr

Wszystko już było. Oto, co w "Dzienniku 1954" pod datą 19 stycznia zapisał
Leopold Tyrmand: "Spotkałem na ulicy Jerzyka Piaseckiego (…) Robi tapczany i
amerykanki. (…) Powiedział: cholera, grudzień był dobry, ale w styczniu
jeszcze ani jednej sztuki nie sprzedałem. Wiadomo, konferencja… Roześmiałem
się: Za tydzień dopiero się zaczyna i w ogóle nic z tego nie wyjdzie, a ty…
Człowieku – przerwał spokojnie Jerzyk, gryząc pestki. – Pojęcia nie masz, jaki
ja mam w interesie barometr. Niech się tylko na świecie gdzieś ściśnie, jakaś
mowa, coś z tych rzeczy, w Warszawie ludzie od razu przestają meble kupować".

Teraz oczywiście jest inaczej. Przede wszystkim, odkąd ustała zimna wojna,
wojen już nie ma, zgodnie z komunikatem Radia Erewań, które na pytanie
zaniepokojonego słuchacza: "Czy będzie wojna?", odpowiedziało, że wojny
oczywiście nie będzie, za to rozgorzeje taka walka o pokój, że nie zostanie
nawet kamień na kamieniu. O pokój albo o demokrację – co w końcu na jedno
wychodzi – a przede wszystkim w interesie bezbronnych cywilów, którym nic tak
nie dogadza jak bombardowanie. Oczywiście – bombardowanie miłością, to chyba
jasne? Mimo tych różnic barometry przecież są nadal. Na przykład znany na całym
świecie z żarliwego obiektywizmu pan redaktor Tomasz Lis. Oglądając jego
telewizyjne programy, można w mig się zorientować, co w najbliższym czasie
będzie się opłacało, a co nie.
21 marca pan redaktor Lis prowadził kolejny program w ramach trwającego od
pewnego czasu festiwalu "światowej sławy historyka" – autora "Złotych żniw", z
których wydawnictwo "Znak" zamierza osiągnąć zyski. Zaproszone do studia osoby
posprzeczały się ze sobą, ale nie o to chodzi, tylko o gorzkie słowa, którymi
pan redaktor Lis schłostał współczesny polski antysemityzm. Oczywiście uczynił
to z potrzeby gorejącego serca, to jasne, ale dla mnie nieomylny to znak, że
piętnowanie współczesnego polskiego antysemityzmu może w najbliższym czasie stać
się zajęciem jeszcze bardziej intratnym niż teraz. Cóż bowiem sowicie
wynagradzać w tym zepsutym świecie, jeśli nie prawidłowe porywy serca gorejącego
wychodzące naprzeciw społecznemu zapotrzebowaniu?
Gorzkie słowa pana redaktora Lisa świadczą również o tym, że niedawna polemika
ministra Radosława Sikorskiego z Hilarią Clintonową, która dała wyraz swemu
"rozczarowaniu" postawą rządu premiera Tuska w sprawie rewindykacji tzw. mienia
żydowskiego, miała charakter pozorny, a może nawet była w całości uzgodniona
podczas niedawnego bliskiego spotkania III stopnia. Chodzi o to, by przed
jesiennymi wyborami stworzyć rządowi premiera Tuska okazję ostentacyjnego
zademonstrowania nieugiętej obrony polskiego interesu państwowego nawet przed
Mocami, przed którymi zgina się dzisiaj przecież każde kolano – by w ten sposób
przysporzyć Platformie Obywatelskiej głosów patriotycznie nastrojonych wyborców.
Ostatnie sondaże pokazują, że zabieg był skuteczny, więc nic nie stoi na
przeszkodzie, by po wyborach, kiedy już nie trzeba będzie zachowywać żadnych
pozorów, sprawę rekompensat załatwić błyskawicznie i bez rozgłosu, realizując w
ten sposób ogólniejszy projekt przygotowany dla naszego nieszczęśliwego kraju
przez strategicznych partnerów. Przemawia za tym nie tylko trwający od pewnego
czasu festiwal "światowej sławy historyka", który przecież nie jest celem samym
w sobie, a przede wszystkim – wskazania barometru w osobie pana redaktora
Tomasza Lisa, który właśnie jednym susem wskoczył do pierwszego szeregu
płomiennych krytyków współczesnego polskiego antysemityzmu, objawiając przy tym
zagadkową zdolność widzenia na odległość. Stwierdził mianowicie, że na walnym
zebraniu USOPAŁ panował "dziki antysemityzm". Już mniejsza o to, czym "dziki
antysemityzm" różni się od antysemityzmu zwyczajnego – rzecz bowiem w tym, że
uczestnicząc w tym zebraniu, redaktora Lisa tam nie zauważyłem. W jaki sposób
zauważył on tam "dziki antysemityzm"? Jedynym wyjaśnieniem tego fenomenu jest
zdolność widzenia na odległość, bo w przeciwnym razie musielibyśmy przyjąć, że
pan redaktor Lis zwyczajnie sobie konfabuluje, a takie posądzenie byłoby
niegrzeczne. Ta nadzwyczajna zdolność jest dodatkowym argumentem, by redaktora
Lisa traktować jako barometr – zwłaszcza że i redaktor Cezary Michalski ogłosił
samokrytykę. Teraz już mogą wspólnie obmyślać dla wszystkich pokutę.

Stanisław Michalkiewicz
 

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl