Ekstraklasa. Sobotnia mizeria bez rozstrzygnięcia
Bezbramkowym remisem zakończyło się starcie 11. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy pomiędzy Koroną Kielce i Podbeskidziem Bielsko-Biała. Choć na boisku przeważali złocisto-krwiści, żaden z ich dziewięciu celnych strzałów nie znalazł drogi do siatki rywali.
Korona nie wygrała żadnego z sześciu wcześniejszych pojedynków. Po raz ostatni kielczanie schodzili z murawy zwycięzcy 23 sierpnia, kiedy na wyjeździe pokonali Legię Warszawa (2:1). Lepsze nastroje panują nareszcie w Bielsku-Białej. Piłkarze z tego miasta rozprawili się w ostatnich tygodniach z pogrążonym w kryzysie Lechem (1:0), a także Górnikiem Łęczna (2:1) i odbili się od ligowego dna.
Sygnał do ataku swoim kolegom dał już w 2. minucie Bartłomiej Pawłowski, z którego uderzeniem w środek bramki nie miał problemów Emilijus Zubas. Chwilę później golkiper gości interweniował po raz kolejny, łapiąc piłkę po dwójkowej akcji Łukasza Sierpiny z Airamem Cabrerą. Scyzoryki długo utrzymywały się przy futbolówce, nie pozwalając Góralom na rozwinięcie skrzydeł. Sami kilkukrotnie próbowali zagrozić bramce rywali, jednak w decydujących momentach brakowało im dokładności i skuteczności.
W 34. minucie serca bielskich kibiców zadrżały z niepokoju. W polu karnym przedarł się Vlastimir Jovanović, który huknął pod poprzeczkę. Na posterunku był jednak Zubas – Litwin sparował futbolówkę na rzut rożny. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie, posypały się za to żółte kartki. Wśród ukaranych przez arbitra znaleźli się Jovanović i Marek Sokołowski.
Na początku drugiej odsłony efektownego gola szukał Mateusz Możdżeń. Były gracz Lecha przypomniał sobie fantastyczną bramkę zdobytą w starciu z Manchesterem City. Tym razem próbował przewrotki, jednak problemów ze złapaniem piłki nie miał Zbigniew Małkowski. Kwadrans przed końcem na dobre uaktywnili się goście. Najpierw z dystansu wprost w bramkarza uderzył Mateusz Szczepaniak, a następnie po centrze Adama Mójty fatalnie pomylił się Krystian Nowak.
W 80. minucie niezrozumiałym wydało się zachowanie Michała Przybyły, który mając przed sobą pustą bramkę nieczysto trafił w futbolówkę. Chwilę przed ostatnim gwizdkiem miejscowych kibiców mógł uradować Łukasz Sierpina, mógł… gdyby nie wspaniała parada Zubasa.
Żadnej z drużyn nie udało się ostatecznie sforsować defensywy rywala, a pojedynek Korony z coraz lepiej prezentującym się Podbeskidziem zakończył się podziałem punktów. Po przerwie reprezentacyjnej złocisto-krwiści pojadą do Wrocławia na starcie ze Śląskiem, a Górale podejmą u siebie lidera z Gliwic.
* * *
Korona Kielce – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:0
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski – Aleksandrs Fertovs, Radek Dejmek, Maciej Wilusz, Kamil Sylwestrzak – Vlastimir Jovanović, Rafał Grzelak – Bartłomiej Pawłowski (64’ Siergiej Pilipczuk), Marcin Cebula (73’ Michał Przybyła), Łukasz Sierpina – Airam Lopez Cabrera (81’ Nabil Aankour)
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Emilijus Zubas – Adam Pazio, Kristian Kolcak, Krystian Nowak, Adam Mójta – Kohei Kato, Mateusz Możdżeń (90’ Dariusz Kołodziej) – Marek Sokołowski, Mateusz Szczepaniak, Jakub Kowalski (81’ Frank Adu Kwame) – Robert Demjan (61’ Adam Deja)
Żółte kartki: Vlastimir Jovanović, Kamil Sylwestrzak (Korona) oraz Krystian Kolcak, Marek Sokołowski, Kahei Kato (Podbeskidzie)
Sport.RIRM