Rozważania adwentowe: Kocham Cię, Miriam!
Roratnie zamyślenia
Kocham Cię, Miriam!
Dlaczego mówisz Miriam?
Bo takie jest imię Matki Bożej
– po polsku Maria, a to znaczy Gwiazda,
Jutrzenka, Stella, albo Izaura.
Piękne imię wybrali swojej córce
Joachim i Anna.
A dziś jest uroczystość
Niepokalanego Poczęcia Najświętszej
Maryi Panny.
To trudne święto, a wyznajemy
w nim prawdę, że Pan Bóg zachował
Maryję od każdego grzechu,
nawet od grzechu pierworodnego,
czyli od grzechu, w którym wszyscy
się rodzimy, bo grzech ten dziedziczymy
od pierwszych rodziców, którzy zgrzeszyli.
Zauważ też, że o każdej Marii
mówimy Maria, a o Matce Bożej – Maryja.
Opowiadam Ci dzisiaj o Maryi,
bo w kościele czytałem Ewangelię
o Zwiastowaniu Matce Bożej.
Nigdy nie mogę doczytać
tej Ewangelii. Zwiastować
to znaczy przynieść komuś dobrą nowinę.
Tym szczęśliwym Aniołem, którego
posłał Bóg do Maryi był – Gabryel.
Więc posłuchaj:
Bądź pozdrowiona, pełna łaski,
Pan jest z Tobą.
Jesteś błogosławioną
między wszystkimi niewiastami.
Kim Ty jesteś, co do mnie mówisz?
Ja się Ciebie boję!
Nie bój się, Maryjo!
To Ty poczniesz i porodzisz Syna
i dasz Mu imię Emmanuel
– Bóg z nami!
Co Ty mówisz?
Jak się to wszystko stanie?
Przecież ja nie znam męża.
U Boga wszystko jest możliwe.
Duch Święty Cię zacieni
moc Najwyższego Cię osłoni,
a Ten, który z Ciebie się narodzi
będzie Synem Bożym.
Nic z tego nie rozumiem
– zacieni, osłoni?
Ale jeśli Ty naprawdę jesteś
Gabryelem – wysłannikiem Boga,
to niech mi się stanie
według Twego słowa,
bo Ja jestem tylko Służebnica Pańska.
Ja tu tylko sprzątam!
Grom – błyskawica
Stań się – stało
Matką – Dziewica
Bóg – Ciało.
O jak Cię kocham za to, Miriam!
Stało się!
Bóg zamieszkał między nami.
Kim jest ten facet znad Jordanu?
Nie wiem.
Czytali dziś o nim w kościele.
Jakiś ekolog.
Ubiera się w skórę wielbłąda.
Jest jaroszem,
bo żywi się miodem leśnym,
szarańczą i korzonkami drzew.
Dziwak jakiś!
Ale słucha go cała stolica – Jerozolima.
Ty wiesz, jak on mówi?
Słuchają go profesorowie, uczeni,
oficerowie i biedota.
Nie chce powiedzieć, kim jest.
Mówi, że jest głosem wołającym
na pustkowiu,
że on tylko obmywa wodą,
a po nim przyjdzie Ten,
który będzie chrzcił Duchem,
że on nie jest godzien nawet
rozwiązać Mu rzemyka u sandałów.
Ja tylko przygotuję Mu drogę.
On będzie coraz większy,
ja odejdę w cień, będę coraz mniejszy.
Ciekawy człowiek,
ale nazywać siebie – głosem?
Głos przeleci, uleci i zapomną.
Nie zapomną.
On porusza sumieniem.
Czasem ubliża.
Plemię żmijowe – krzyczy.
Uciekacie przed gniewem Boga.
Nic wam nie pomoże to,
iż ojcem waszym jest Abraham.
Bóg nawet z tych pustynnych kamieni
może wzbudzić synów Abrahama,
a wy zginiecie jak gałąź
wrzucona w ogień.
Można by sobie to wszystko darować,
ale sam Nauczyciel przyszedł
do niego i prosił o chrzest.
Bronił się, ale posłuchał i wyznał:
To jest Baranek Boży,
który gładzi grzechy świata!
Sam Nazarejczyk dał mu
taką pochlebną recenzję:
Nie narodził się z niewiasty
nikt większy nad Jana Chrzciciela.
Ja zawsze czekam, jaki będzie
koniec takich demagogów.
Skończyło się nieciekawie.
Herod wsadził go do więzienia,
bo Jan krzyczał: Nie wolno
ci mieć za żonę żony twego brata!
Herod czuł respekt, nawet bał się Jana.
Herodiada była sprytniejsza.
Kiedy w urodziny piękna Salome
tańczyła przed Herodem,
Herod zachwycony powiedział:
Proś o co chcesz.
Dam ci nawet
połowę królestwa.
Ta, za namową matki,
poprosiła o głowę Jana Chrzciciela.
Kat przyniósł głowę Jana na misie,
a Salome oddała ją matce.
Taki jest los proroków,
ale teraz został Głos wołający.
Ks. Tymoteusz