W Katowicach coraz niższe pensje
Płace pracowników katowickich jednostek samorządowych są coraz niższe. Część z nich jest zmuszona do korzystania z opieki społecznej.
Szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” Dominik Kolorz zaapelował niedawno do prezydenta Katowic Piotra Uszoka o podjęcie rozmów w celu rozwiązania problemu. Związkowcy kilkakrotnie spotykali się w tej sprawie z prezydentem i reprezentantami władz miasta. Jak mówią, za każdym razem słyszeli te same argumenty: „Miasto inwestuje w infrastrukturę i nie może sobie pozwolić na podwyżki […] i tak naprawdę należy część pracowników samorządowych zwolnić”.
Prezydent powinien przede wszystkim dbać o lepsze warunki życia dla ludzi – mówi – Mariusz Sumara, przew. Międzyzakładowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ „S” w katowickim samorządzie.
– Nie przekonuje mnie tłumaczenie, że nie ma pieniążków na podniesienie płac, czy wyrównanie zarobków osobom, które naprawdę żyją na granicy ubóstwa. Już nie mówię o pracownikach samorządowych, bo to dotyczy też osób, które są np. opiekunami w domach pomocy społecznej, pielęgniarek. Dla mnie to jest nieuzasadnione szafowanie pieniążkami na inwestycje, które mają jakiś wpływ na życie miasta. Tymczasem to my jesteśmy żywą tkanką tego miasta. Co z tego, że będzie nawet kilka tysięcy budynków pięknych, nowoczesnych w Katowicach, a nie będzie odpowiedniego stosunku do ludzi pracujących w tym mieście i służących na rzecz tego miasta.Tutaj dochodzi do mocnego zgrzytu – mówi Mariusz Sumara.Pomimo, że Katowice to stolica województwa i jeden z najbogatszych samorządów, to w porównaniu z ościennymi miastami pracownicy jednostek magistratu mają jedne z najniższych zarobków w województwie. 1600, 1800 zł na rękę to norma – dodaje przew. Mariusz Sumara. Dlatego związkowcy zapowiadają, że nie ustąpią i będą walczyć o podwyżki.
RIRM