Spróbuj pomyśleć


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Nikt przy zdrowych zmysłach nie zaprzeczy, że dymorfizm płciowy człowieka, a więc dostrzegalne na pierwszy rzut oka różnice wyglądu pomiędzy każdą z dwóch płci, stanowią zaledwie ułamek wszystkich różnic genialnie zaprojektowanych, aby zapewnić ludziom przetrwanie w każdych warunkach. Także w warunkach opresji psychologicznej polegającej na przymusowej indoktrynacji wymysłami chorej wyobraźni uznanymi przez dyktaturę za najbardziej skuteczny taran do rozbicia bram rozumu i normalności.

Urojenie dowolnego wyboru płci w sposób oczywisty wypełnia kryteria ciężkich zaburzeń w zakresie zdrowia psychicznego. Kiedy staje się doktryną polityczną, wymaga odniesienia do postaw Niemców za Hitlera oraz Belgów i Holendrów czasów obecnych w stosunku do depenalizacji zabójstw osób niepełnosprawnych. Przy okazji warto sobie uzmysłowić, że kontynuacja polityki ludnościowej w Polsce nie może zakończyć się niczym innym jak zwiększeniem kolejek po zastrzyk. Zastrzyk śmierci. Zastrzyk kończący męki życia w samotności i bez środków utrzymania osób, którym wydarto wszystko włącznie z wiarą w świętość życia. Znajdzie się i taki minister zdrowia, który w ramach skracania kolejek zaproponuje pigułkę śmierci. Odpowiednik pigułki wczesno aborcyjnej. Dostarczanej do domu za darmo, nawet bez zamówienia, w ramach poprawy efektywności opieki zdrowotnej.

Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób ICD-10 uwzględnia kategorię F64 Zaburzenia identyfikacji płciowej. Transseksualizm F64.0 ma następujące kryteria diagnostyczne:

„Pacjent pragnie żyć i być akceptowanym jako przedstawiciel płci przeciwnej, czemu towarzyszy zazwyczaj uczucie niezadowolenia (dyskomfort) z powodu niewłaściwości własnych anatomicznych cech płciowych oraz chęć poddania się leczeniu hormonalnemu czy operacyjnemu, by własne ciało uczynić możliwie najbardziej podobnym do wybranej płci.”

Według powszechnie dostępnych danych transseksualizm występuje u 1 na 30 tys. osób genetycznie płci męskiej i u 1 na 100 tys. osób genetycznie płci żeńskiej. W Polsce i w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej obserwuje się przewagę liczby mężczyzn (4-7 razy więcej) nad liczbą kobiet wyrażających dezaprobatę swej płci. W pozostałych regionach świata notuje się większą liczbę transseksualnych kobiet, wyższą średnio 3-, 4-krotnie. Stąd prosty wniosek, że choroba o numerze F.64.0 Transseksualizm ma uwarunkowania nie biologiczne a kulturowe i że w Polsce lepiej być kobietą niż mężczyzną, skoro co najmniej kilkanaście razy więcej osób chce zmienić płeć z męskiej na żeńską niż odwrotnie. Na próżno. Zamiast w realu lepiej poszukać szczęścia w Second Life, jak SLD przed ostatnimi wyborami.

I tu przejdźmy do fundamentów kobiecości, które w języku sztuki najpiękniej oddał w arii „Kobieta jest zmienna”, „La donna è mobile” Giuseppe Verdi w operze Rigoletto z XIX w. W XXI wieku medycynie doskonale znane są biologiczne podstawy kobiecej zmienności związanej z cyklem owulacyjnym, niesłusznie zwanym menstruacyjnym, bo przecież jego głównym celem jest prokreacja wynikająca z jajeczkowania a nie samooczyszczanie jamy macicy. Sukces prokreacyjny w wyniku zapewnienia potomstwu optymalnych warunków rozwoju od chwili poczęcia stanowi jedyną i wyłączną rację bytu skomplikowanej struktury i funkcji układu rozrodczego płci żeńskiej. Przed nocą poślubną wszystkie dziewice płci obojga powinny poznać fundamenty kobiecości. Jeszcze niezamężne kobiety – w teorii i praktyce, jeszcze nieżonaci mężczyźni – w teorii. Ktoś im powinien powiedzieć: Nie bądź seksualną analfabetką. Nie bądź seksualnym ignorantem. Poznaj siebie i swoją drugą połowę.

Cykl owulacyjny, przygotowawczy u dziewic, prokreacyjny u żon, nie kulminuje w krwawieniu miesięcznym a w uwolnieniu jajeczka z pęcherzyka jajnikowego. Od pierwszej do ostatniej miesiączki w życiu przeciętnie 25% czasu zabiera płci pięknej zmaganie z ujawnieniem osobom niepowołanym, że ma się okres, głównie poprzez kłopotliwe zabezpieczanie odzieży przed poplamieniem. Jajeczkowanie może łączyć się z bólem związanym z pękaniem pęcherzyka i plamieniem, ale zwykle bywa ukryte. W sferze psychosomatycznej kobieca zmienność wyraźnie akcentuje fazę bezpłodną poprzez umiarkowane objawy przedmiesiączkowe, zespół napięcia przedmiesiączkowego lub przedmiesiączkowe zaburzenia dysforyczne. Znacznie bardziej dyskretne są objawy fazy płodnej, zwłaszcza samego jajeczkowania, które może przypaść na każdy dzień cyklu z wyjątkiem pierwszych pięciu dni liczonych od początku cyklu, czyli pierwszego dnia menstruacji, o czym przekonała się biblijna Betszeba uwiedziona i zapłodniona przez króla Dawida w dniu kąpieli ablucyjnej. Obok czytelnych dla doświadczonego męskiego oka, nosa i ucha zupełnie mimowolnych sygnałów decydujących o atrakcyjności seksualnej, pojawia się równie mimowolna narastająca żądza cielesna, zwłaszcza w dniu jajeczkowania przybierająca formę ciągot zwanych po angielsku 'sexual urges’, co na polski ładnie i dosadnie przekłada się na 'ataki chcicy’. Te zaś w pożyciu małżeńskim, czy w długim nieraz okresie samotnych przygotowań do małżeństwa, sprzyjają rozwojowi rodziny. Inaczej jest, gdy zaburzenie indukowanego owulacją niedoboru kontroli seksualności (Ovulation Induced Sexuality Control Deficit Disorder – OISCDD) realizowanej przed lub poza małżeństwem otwiera drogę chorobom wenerycznym, rozpadowi więzi małżeńskich, aborcjom, rozwodom. Szczególnie nastolatki i młode kobiety powinny zadawać sobie sprawę z faktu, że umawianie się na randkę w dniu jajeczkowania, to jak prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu. Łatwo o wypadek o skutkach żałosnych i nieodwracalnych. W profilaktyce nieszczęść rolę alkometru może tu spełnić mikroskop owulacyjny.

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

drukuj