Myśląc Ojczyzna – prof. Mirosław Piotrowski


Pobierz

Pobierz

Pomocna dłoń

Unia Europejska podaje Polsce pomocną dłoń. Od wielu miesięcy, ale w minionym tygodniu szczególnie. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans ogłosił bowiem, że wszczyna przeciwko naszemu krajowi procedurę o naruszenie procedury. Idzie o procedury dyscyplinarne wobec sędziów w Polsce. Zdaniem Timmermansa są one niezgodne z unijnym prawem. Polska musi się więc podciągnąć.  Timmermans, jak nie przymierzając miłosierny Samarytanin, chce nam pomóc. Polakom, ale czy na pewno wszystkim? Za niespełna dwa miesiące wybory do Parlamentu Europejskiego. Działania Timmermansa to woda na młyn polityków zgromadzonych w ramach tzw. Koalicji Europejskiej. W jej szeregach dziarsko kroczą politycy SLD, których to Timmermans jest kandydatem na szefa Komisji Europejskiej. Jeśli w Polsce wygra SLD, w Niemczech SPD, a w innych krajach sukces ogłoszą także socjaliści, będzie on i sukcesem Timmermansa, który przy okazji zostanie szefem Komisji Europejskiej.   Jest on tzw. Spitzenkandidatem wszystkich socjalistów w Unii Europejskiej na to stanowisko. Ale, ale, w ramach wspomnianej Koalicji Europejskiej startują też politycy PO i PSL. Ich głównym kandydatem na szefa Komisji Europejskiej jest niemiecki chadek Manfred Weber. On też właśnie postanowił podać Polakom pomocną dłoń. Niedawno wyszedł z nagłośnioną przez niemieckie media propozycją zablokowania unijnych funduszy dla partii, których działalność jest sprzeczna z celami Unii Europejskiej.  Bez wątpienia idzie mu o prawicowe partie w Polsce, ale i na Węgrzech oraz innych krnąbrnych krajach. Szczególnie razi go sytuacja, że krytycy Unii Europejskiej pobierają od niej fundusze. „Nie ma jednak na świecie tak naiwnej instytucji, która finansuje swoich przeciwników” – grzmi Weber. Odbijając piłeczkę, trzeba zadać panu Weberowi pytanie „A kto składa się na unijne fundusze?” Czy aby nie Polska, Węgry, Rumunia, Malta, Francja, Niemcy? Tak, Niemcy, np. z Alternatywy dla Niemiec, którzy ostro krytykują unijną politykę. Zarówno oni jak i my płacimy pełną składkę do budżetu unijnego, a pan Weber chce, aby potem korzystać z niego mogli tylko ci, którzy bezkrytycznie afirmują unijną politykę, bazującą na pseudomądrościach komunisty Altiera Spinellego. Weber wzmacnia więc i podaje pomocną dłoń tym, którzy i jego wzmacniają oraz popierają w staraniach o stanowisko szefa Komisji Europejskiej.

Także nasza grupa polityczna Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, w której zasiadają posłowie wybrani z list Prawa i Sprawiedliwości, wyznaczyła swojego Spitzenkandidata na szefa Komisji Europejskiej. Został nim Czech Jan Zahradil. Nie słyszę jakoś, żeby formacja rządząca w Polsce nagłaśniała ten fakt w mediach. Czy jest jej niezręcznie mówić, że w naszej ponad siedemdziesięcioosobowej delegacji, gdzie dominują Brytyjczycy i Polacy, których jest aż osiemnastu, kandydatem na szefa Komisji udało się wybrać Czecha, a delegacja czeska liczy u nas tylko dwie osoby. Czy to czeska zaradność, czy też zwykła polska nieporadność, której trzeba pomóc, podając pomocną dłoń, a może polityczna gra podjęta przez siostry i braci z formacji prawej i sprawiedliwej. Wielu z nich marzy, aby dołączyć do największej grupy politycznej w Parlamencie Europejskim, tam gdzie jest Platforma Obywatelska i PSL oraz europosłowie Fideszu, partii Viktora Orbána. Wprawdzie ostatnio zostali zawieszeni i pozbawieni prawa głosowania, to i tak po obwieszczeniu tejże decyzji Viktor Orbán obwieścił, że popierają wspomnianego Manfreda Webera na szefa Komisji Europejskiej. Wielu chce być w unijnym głównym nurcie, bez względu na konsekwencje.
A przypomnijmy, że ten „mainstream” od dawna podaję rękę krajom, które sobie tego życzą, albo i nie. Przypomnijmy chociażby sprawę Grecji, gdzie wpompowano miliardy euro, ale tak naprawdę, jak ujawnił to były minister finansów Grecji Janis Warufakis, „W planie ratunkowym chodziło o francuskie i niemieckie banki”. Wielu ekonomistów i polityków się z nim zgadza, dowodząc, że na pomocy dla Grecji np. Niemcy zarobili miliardy. Te miliardy chcą zarobić także na innych krajach. Stąd kolejna inicjatywa Timmermansa, który zapowiedział wszczęcie debaty na temat praworządności. Wtóruje mu Manfred Weber, zapowiadając wstrzymanie finansowania, a nawet prefinasowania, czyli zaliczkowania wypłat unijnych funduszy krajom, które naruszają, bądź rzekomo naruszają praworządność. A tak na marginesie, to już się dzieje. Parę miesięcy temu wpłynęła do Parlamentu Europejskiego propozycja Komisji Europejskiej trzykrotnego zmniejszenia wypłat zaliczkowych na unijne programy. Stałe Przedstawicielstwo Polski przy Unii Europejskiej alarmowało, że zablokuje to możliwość korzystania z funduszy. Udało mi się przejąć to sprawozdanie i w negocjacjach z Komisją oraz w trakcie rozmów z wieloma europosłami doprowadziłem do zmniejszenia tej redukcji o połowę, co w pełni usatysfakcjonowało polskie władze i, jak sądzę, polskich obywateli. Rozwiązanie to zostało przegłosowane na forum Parlamentu. Na unijnym podwórku podaliśmy polskim władzom pomocną dłoń. Szczerze, z przekonaniem. Miejmy nadzieję, że nie po raz ostatni.

 

prof. Mirosław Piotrowski

 

drukuj