Po złej stronie historii

Przesłanie ks. kard. Francisa George´a OMI, arcybiskupa Chicago, do wiernych archidiecezji chicagowskiej.

Nabożeństwo Różańca współcześnie łączone jest z objawieniami Matki Bożej w Fatimie, jakie miały miejsce w czasie pierwszej wojny światowej, w 1917 roku.

Maryja prosiła wówczas o modlitwy i pokutę, o które zawsze zwraca się w czasie prywatnych objawień, które są odbiciem publicznego objawienia Boga w Ewangelii: „Nawracajcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie”. Maryja w Fatimie weszła również do historii współczesnego świata, kiedy oznajmiła trzem niepiśmiennym chłopskim dzieciom, że Wielka Wojna, jaka się wówczas toczyła, określana przez prezydenta Wilsona jako „wojna, która zakończy wszystkie wojny”, wkrótce się skończy, ale jeszcze większe zagrożenie dla pokoju na świecie pojawi się w Rosji, której błędy rozprzestrzenią się na cały świat i przyniosą niezliczonym milionom ludzi gwałtowną śmierć. W końcu jednak – jak obiecała Maryja – Jej Niepokalane Serce zatriumfuje. Ta obietnica również znalazła swoje odbicie w słowach samej Ewangelii: Chrystus zmartwychwstały zwycięża grzech i śmierć.

Sekularyzm i komunizm

Wieczność wkracza w dzieje ludzi często w sposób niezrozumiały. Bóg składa obietnice, ale nie podaje żadnych terminów. Odwiedzający sanktuarium w Fatimie pielgrzymi wchodzą na ogromny plac, z miejscem objawień oznaczonym małą kapliczką po jednej stronie, z dużym kościołem na jednym końcu, równie dużą kaplicą adoracji na drugim końcu, oraz z centrum dla zwiedzających i miejscem spowiedzi świętej. Tuż za głównym placem została odbudowana część muru berlińskiego, która jest oczywistym świadectwem tego, o czym Maryja mówiła prawie sto lat wcześniej. Komunizm w Rosji i sojuszniczych państwach upadł, choć wiele z jego grzesznych efektów jest wciąż z nami.

Komunizm kładł nacisk na totalitarny sposób życia oparty na przekonaniu, że Bóg nie istnieje. Sekularyzm jest bardziej czystym poplecznikiem komunizmu. Ironią historii było wydarzenie, do którego doszło kilka tygodni temu w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Rosja dołączyła do większości innych narodów, by pokonać Stany Zjednoczone i kraje zachodu Europy, które chciały przegłosować, że zabijanie nienarodzonych powinno być powszechnym prawem człowieka. Kto zatem obecnie znajduje się po złej stronie historii?

Niedawna kampania polityczna wydobyła na powierzchnię naszego życia publicznego nastroje antyreligijne. Wiele z nich rozwija się w tym kraju od kilku dziesięcioleci i są jawnie antykatolickie. Sekularyzacja naszej kultury jest rozleglejszym zagadnieniem niż przyczyny polityczne lub wynik kampanii wyborczej i stanowi poważny problem.

Znaki czasu wczoraj i dziś

Przemawiając kilka lat temu do grupy kapłanów, całkowicie poza ramami obecnej debaty politycznej, starałem się wyrazić w przerysowany sposób to, co może przynieść kompletna sekularyzacja naszego społeczeństwa. Odpowiadałem wtedy na zadane mi pytanie i nigdy nie spisałem tego, co powiedziałem. Moje słowa jednak zostały utrwalone na czyimś telefonie, a obecnie zostały zamieszczone w Wikipedii i w innych miejscach świata elektronicznej łączności. Jestem (prawidłowo) cytowany, że powiedziałem, iż spodziewam się umrzeć w łóżku, ale mój następca umrze już w więzieniu, a jego następca umrze śmiercią męczeńską w miejscu publicznym. To, co zostało ostatecznie pominięte w raportach, to zwrot, jaki dodałem o biskupie, który nastąpi po biskupie-męczenniku: „Jego następca pozbiera resztki zniszczonego społeczeństwa i powoli pomoże odbudować cywilizację, tak jak Kościół często już czynił w historii ludzkości”. To, co powiedziałem, nie jest „prorocze”, ale jest sposobem, aby zmusić ludzi do myślenia poza zwykłymi kategoriami, które ograniczają i czasami zatruwają zarówno prywatną, jak i publiczną dyskusję.

Jeden z pierwszych arcybiskupów Chicago pewnego razu próbował swoich sił w odczytywaniu znaków czasów. 18 maja 1937 roku kardynał Mundelein w czasie konferencji wygłoszonej do kapłanów archidiecezji nazwał kanclerza Niemiec „austriackim tapeciarzem i w dodatku okropnie słabym, jak mi powiedziano”. Dlaczego kardynał Mundelein przemówił w sposób, który wywołał aplauz „The New York Timesa” i lokalnych gazet, a przyniósł gorzką skargę rządu niemieckiego wysłaną do Stolicy Apostolskiej? Rząd Niemiec, deklarując swoją ideologię, falę przyszłości, rozwiązał katolickie grupy młodzieżowe i próbował zdyskredytować pracę Kościoła w opinii młodych ludzi przez wskazywanie na procesy zakonników, księży i sióstr zakonnych oskarżonych o niemoralność. Kardynał Mundelein mówił też o tym, że publiczne protesty biskupów zostały wyciszone w niemieckich mediach, pozostawiając Kościół w Niemczech bardziej „bezradnym” niż kiedykolwiek. Potem dodał: „Nie ma żadnej gwarancji, że front walki nie może rozciągnąć się któregoś dnia na nasz własny kraj. „Hodie mihi cras tibi” (Dzisiaj ja, jutro ty). Jeśli nie wykażemy teraz zainteresowania w tej sprawie, jeśli wzruszymy ramionami i wymamroczemy: to nie jest nasza walka, jeśli nie wesprzemy Ojca Świętego, kiedy mamy szansę, wówczas, kiedy nastąpi nasza kolej, my także będziemy walczyć sami”. „Kiedy przyjdzie nasza kolej…”. Czy kardynał Mundelein był także prorokiem, a nie tylko geniuszem administracyjnym? Raczej nie. Po śmierci w 1939 roku był ogólnie znany jako amerykański patriota i przyjaciel prezydenta Franklina D. Roosevelta, ale reprezentował także katolickie przekonanie, iż żadne państwo i naród nie zostały niepokalanie poczęte.

Świat bez religii

Nieoficjalnym hymnem sekularyzmu jest dziś „Imagine” Johna Lennona, w którego tekście jesteśmy zachęcani, aby wyobrazić sobie świat bez religii. Nie musimy sobie wyobrażać takiego świata, XX wiek dał nam przerażające przykłady takich światów.

Zamiast świata trwającego w pokoju, ponieważ religia nie istnieje, dlaczego nie wyobrazić sobie świata bez podziału na państwa? Dzięki temu nie byłoby przypadku niedawno zabitego amerykańskiego ambasadora w Libii, gdyż nie byłoby Ameryki i Libii! Istnieją, oczywiście, jednostki i grupy, które nadal nadużywają religii jako powodu agresywnego zachowania, ale nowoczesne państwa nie potrzebują już religii jako pretekstu do rozpoczęcia wojny. Wszystkie wielkie wojny w ciągu ostatnich trzystu lat zostały wywołane przez państwa, a nie przez Kościół. W naszej własnej historii ponowny podbój stanów secesyjnych w czasie wojny domowej był o wiele bardziej krwawy niż ponowny podbój Ziemi Świętej przez tak obecnie pogardzanych krzyżowców. Aparat państwowy inwigilujący cywilów jest znacznie bardziej rozległy niż cokolwiek wymyślone przez hiszpańską inkwizycję, choć obydwie instytucje zostały stworzone po to, aby służyć temu samemu celowi: zachowaniu publicznej ideologii rządu i kontroli społeczeństwa, obojętnie czy opierającej się na religii, czy na nowoczesnym porządku konstytucyjnym.

Analogie łatwo można mnożyć, gdy chce się przeforsować pewną tezę, ale sednem jest to, że największym zagrożeniem dla światowego pokoju i sprawiedliwości międzynarodowej jest państwo narodowe, które zeszło na złą drogę, gdyż twierdzi, że posiada władzę absolutną, decydując o kwestiach i tworząc „prawa” nieznajdujące się w obrębie jego kompetencji. Niewielu jest jednak takich, którzy ośmieliliby się zapytać, czy dla ludzkości może istnieć lepszy sposób na zorganizowanie się w imię wspólnego dobra. Niewielu, poza proroczym głosem podobnym do Dorothy Day, mówiącej cierpko o „Świętej Matce – Państwie” lub kościelnego głosu, który wzywa świat, z pokolenia na pokolenie, nawołując, aby żyć w pokoju w królestwie Bożym.

Bóg wspiera świat, zarówno w czasach dobrych, jak i złych. Katolicy, wraz z wieloma innymi, wierzą, że tylko jedna osoba pokonała i uratowała historię: Jezus Chrystus, Syn Boży i Syn Maryi Dziewicy, Zbawiciel świata i Głowa swojego Ciała, którym jest Kościół. Ci, którzy gromadzą się przy Jego Krzyżu i Jego pustym grobie, niezależnie od swojej narodowości, znajdują się po właściwej stronie historii. Ci, którzy kłamali na Jego temat i prześladowali lub nękali Jego wyznawców w jakimkolwiek czasie, mogą sobie wyobrażać, że wprowadzają coś nowego do historii, ale nieuchronnie kończą – doliczając zmiany w starej historii ludzkiego grzechu i ucisku. Nie ma nic „postępowego” w grzechu, nawet gdy jest on promowany jako „oświecony”. Świat „rozwiedziony z Bogiem”, który go stworzył i odkupił, nieuchronnie zmierza do złego końca. Znajduje się po złej stronie jedynej historii, która się ostatecznie liczy.

W ubiegłym miesiącu w Rzymie odbył się synod dotyczący nowej ewangelizacji, gdyż całe społeczeństwa, zwłaszcza na Zachodzie, opowiedziały się po złej stronie historii. Módlmy się na różańcu, aby Duch Święty poprowadził i wzmocnił biskupów i innych uczestników synodu, którzy wzięli udział w dyskusji na temat wyzwań w kwestii kaznodziejstwa i życia zgodnego z Ewangelią w obecnej chwili historii ludzkości.

Śródtytuły pochodzą od redakcji.

drukuj
Tagi: , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl