fot. PAP/Łukasz Gągulski

W Krakowie coraz większy ruch w punkcie informacyjnym dla uchodźców na dworcu kolejowym

Setki osób, w tym rodziny z małymi dziećmi, spotkać można w środowe przedpołudnie na dworcu kolejowym w Krakowie, gdzie działa punkt informacyjny dla uchodźców z Ukrainy. Wśród nich jest pani Wita, która przyjechała tu z synem. „Chcemy zostać w mieście” – deklaruje kobieta.

Pani Wita – zmęczona, ale szczęśliwa – stoi przed tymczasowym punktem odpoczynku na dworcu kolejowym. Chce rozmawiać, początkowo przy użyciu translatora w telefonie, ale szybko z pomocą przychodzi stojąca obok kobieta z bagażami, która sama mieszka w Krakowie, ale zna język ukraiński.

„Jechaliśmy pociągiem do Truskawca, bliżej Lwowa i polskiej granicy. Pociąg był cały załadowany, ludzie siedzieli wszędzie, również na podłodze, wręcz leżeli na sobie. Byliśmy w drodze około 20 godzin” – opowiada pani Wita.

„Kiedy przejeżdżaliśmy przez Białą Cerkiew, wyraźnie słychać było strzały. W pociągu nie można było włączać światła, musieliśmy zasłonić okna, żeby nic nie było widać” – relacjonuje.

Do Polski uciekła z 11-letnim synem. Wzięli ze sobą tylko jedną walizkę.

„Chcemy zostać w Krakowie. Właśnie szukamy jednopokojowego mieszkania” – deklaruje kobieta.

W okolicach punktu odpoczynku i punktu informacyjnego kłębią się setki osób. Ogromna część z nich to rodziny z dziećmi, często bardzo małymi. Niektóre płaczą, inne biegają między dorosłymi i chcą się bawić. W przylegającej do dworca Galerii Krakowskiej – w dni powszechne, przed południem zwykle opustoszałej – również spotkać można wiele osób, często całe rodziny, z wieloma bagażami. W kolejkach do kantorów ustawiają się kolejki.

Wolontariusze mają tutaj pełne ręce roboty. Pomagają też harcerze i pracownicy dworca, do których ciągle podchodzą zagubione osoby. Przed punktem odpoczynku stoi młody mężczyzna z kartką, na której zamieścił informację o oferowanym przez siebie transporcie. To Dolf, który we wtorek przyjechał do miasta z grupą wolontariuszy z Holandii.

„Możemy zabrać ze sobą 24 osoby, głównie kobiety z dziećmi, zaoferować im mieszkania na trzy, cztery miesiące, później pomóc znaleźć pracę. Chcemy zapewnić im bezpieczeństwo i pomóc ułożyć swoje życie na nowo” – deklaruje Dolf.

Wolontariusz zapewnia, że ze strony uchodźców nie odczuł dotąd nieufności. Przeciwnie, trzy z czterech busów, którymi przyjechał do Krakowa ze swoją grupą, są już pełne. W środę Dolf zamierza znaleźć jeszcze kilku potrzebujących i wyruszyć do Holandii.

„Cztery dziewczyny, które dziś spotkałem, nie mają związku z moim krajem, ale osoby z wczoraj mają tam krewnych, więc czują się bardziej komfortowo. Wielu Ukraińców pyta, czy możemy załatwić im pracę, szkołę dla dzieci. Oczywiście chcemy pomóc, ale nie jesteśmy formalną organizacją. W piątek planujemy dowieźć więcej potrzebnych rzeczy, między innymi jedzenie” – wyjaśnia.

Jak zapewnia, współpracuje z wolontariuszami działającymi na dworcu, bo najważniejsza jest dobra organizacja.

„Wszyscy w moim kraju chcą coś zrobić. To dla nas oczywiste” – zapewnia Dolf.

PAP

drukuj
Tagi: , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl