[TYLKO U NAS] S. Piotrowicz: Językiem nienawiści, pogardy dla drugiego człowieka, posługują się głównie posłowie PO i Nowoczesnej

Ta agresja rozpoczyna się tu, w parlamencie. Tym językiem nienawiści, pogardy dla drugiego człowieka, posługują się posłowie głównie PO i Nowoczesnej. To niejako przyzwolenie dla innych. Zresztą posłowie Platformy i Nowoczesnej nie odcinają się od agresywnego języka tych, którzy nie mogą pogodzić się z werdyktem demokratycznym – powiedział w rozmowie z red. Szymonem Kozupą z TV Trwam poseł Prawa i Sprawiedliwości Stanisław Piotrowicz.

Odnosząc się do kwestii agresywnego języka debaty parlamentarnej, stosowanego przez posłów totalnej opozycji, Stanisław Piotrowicz zwrócił uwagę, że do przemocy najgłośniej nawołują te osoby, które najgłośniej krzyczą w trosce o demokrację i konstytucję.

– Ci, którzy w kwestii werbalnej „troszczą się” o konstytucję, demokrację, praworządność, tak na dobrą sprawę łamią właśnie te wszystkie wartości. To oni właśnie łamią konstytucję, łamią demokrację i łamią praworządność. Przecież nawołują do przemocy. To tak, jakbyśmy w Polsce mieli do czynienia z jakimś samozwańczym rządem. A przecież ten rząd został wyłoniony w wyborach demokratycznych. Mało tego, realizuje to, co obiecywał w kampanii wyborczej – akcentował polityk.

Zapytany o dalsze losy prezydenckich projektów ustaw o SN i KRS, które trafiły pod obrady Senatu, przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka wyraził przekonanie, że jeszcze w 2017 roku uzyskają podpis prezydenta Andrzeja Dudy.

– Jeżeli będzie, to znikoma ilość, może jedna poprawka, ale sądzę, że będzie możliwe, ażeby i ta poprawka została – jeżeli się pojawi – rozpatrzona na obecnym posiedzeniu Sejmu. Jestem przekonany, że jeszcze w tym roku prace nad ustawą o Sądzie Najwyższym i KRS zostaną podpisane przez pana prezydenta – powiedział poseł PiS.

Protesty przeciwko zmianom w sądownictwie nie dziwią, ponieważ pewna grupa ludzi traci swoje  przywileje, a wymiar sprawiedliwości ma teraz służyć wszystkim obywatelom – podkreślił Stanisław Piotrowicz.

– Oto pewna grupa, uprzywilejowana poprzednio, miała zawsze oparcie w wymiarze sprawiedliwości. Dziś czują, że tracą to oparcie w wymiarze sprawiedliwości, bo wymiar sprawiedliwości ma służyć Polakom, ma służyć państwu. Wszystkim Polakom, a nie tylko wąskiej grupie, która chce w dalszym ciągu być uprzywilejowana – zaznaczył.

Polityk odniósł się także do wczorajszego Zgromadzenia Ogólnego sędziów Trybunału Konstytucyjnego, podczas którego prezes TK Julia Przyłębska mówiła o przekroczeniu uprawnień przez jej poprzednika, Andrzeja Rzeplińskiego.

TK za czasów prezesury pana Rzeplińskiego wydawał wyroki przez skład, który był niezgodny z obowiązującym stanem prawnym – przypomniał.

– To nie jest tak, że dwóch sędziów się spotka, podejmą jakieś decyzje, spiszą na papierze i powiedzą, że to jest wyrok. Prawo przewiduje, kiedy mamy do czynienia z wyrokiem – wtedy, kiedy jest wydany przez skład zgodny z obowiązującym porządkiem prawnym. Za czasów pana prezesa Rzeplińskiego działo się inaczej. Ustawa przewidywała pełny skład, a pan prezes Rzepliński uważał, że go ustawa nie interesuje, że nie musi przestrzegać postanowień ustawy, że nie musi przestrzegać postanowień konstytucji i w związku z tym dopuszczał się samowoli – ocenił poseł PiS.

Prezes Andrzej Rzepliński osobiście decydował również o tym, kto może orzekać w TK, co jest sprzeczne z zapisami polskiej konstytucji – wskazał przewodniczący Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.

– W podobny sposób, bez jakichkolwiek podstaw prawnych, chciał decydować o tym (i de facto decydował), kto może być sędzią Trybunału Konstytucyjnego, a kto nim nie może być. Pan prezydent właśnie w dniu wczorajszym bardzo mocno to powiedział, że to nie należy do kompetencji prezesa TK. O tym, kto jest w Trybunale, decyduje parlament. Tak jest to napisane w konstytucji. Natomiast pan prezes Rzepliński, wbrew obowiązującemu prawu, podejmował zgoła odmienne decyzje – podsumował.

RIRM

drukuj