[TYLKO U NAS] Prof. W. Gontarski o wyroku TSUE ws. Polski i Węgier: Liczyliśmy, że to będzie trybunał sprawiedliwości, a okazało się, że mamy do czynienia z trybunałem upolitycznionym
W środę Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zadecydował, że powiązanie wypłaty funduszy z praworządnością jest zgodne z prawem. „Jest to porażka, bo liczyliśmy, że to będzie trybunał sprawiedliwości, a okazało się niestety od pewnego czasu, że mamy do czynienia z trybunałem upolitycznionym (…) To jest nowa Unia Europejska. Zalegalizowanie tego rozporządzenia ma taką siłę rażenia, że pozwala wstrzymać wypłatę wszystkich funduszy unijnych danemu państwu członkowskiemu – powiedział prof. Waldemar Gontarski, adwokat, były pełnomocnik rządu ds. TSUE, w piątkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja.
Nie milkną echa środowego orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, w którym oddalono skargę Polski i Węgier ws. rozporządzenia Komisji Europejskiej wprowadzającej zasadę „pieniądze za praworządność” [więcej]. . W praktyce będzie to oznaczało, że KE uzyska sposobność do zwiększenia presji na oba państwa w kwestii ich prawa krajowego.
– Jest to porażka, bo liczyliśmy, że to będzie trybunał sprawiedliwości, a okazało się niestety od pewnego czasu, że mamy do czynienia z trybunałem upolitycznionym (…) To jest nowa Unia Europejska. Zalegalizowanie tego rozporządzenia ma taką siłę rażenia, że pozwala wstrzymać wypłatę wszystkich funduszy unijnych danemu państwu członkowskiemu – wskazał prof. Waldemar Gontarski.
Adwokat wyjaśnił, co to oznacza dla Polski.
– To, co nam bezprawnie wstrzymano, ale nie na podstawie tego rozporządzenia, tylko innego, czyli Krajowy Plan Odbudowy, miliardy, które z zaliczki miały trafić do Polski pod koniec roku, to jest nic w stosunku do tego, gdyby nam wstrzymali dopłaty bezpośrednie dla rolników. A na podstawie tego rozporządzenia będą mogli to zrobić. Wtedy zmaterializuje się wizja, że jeśli nie podoba się brukselskim urzędnikom dana władza w państwie, wybrana demokratycznie, ale niespójna z tymi wyobrażeniami (…) wtedy można dokonać zmiany władzy. Wtedy rządy państw członkowskich stają się rządami marionetkowymi. W ogóle ma się to nijak do demokracji i zasad państwa prawnego. Pod płaszczykiem ochrony praworządności w biały dzień byłaby ona gwałcona, a takie instrumentarium uzyskała KE – wskazał.
Jak zauważył gość Radia Maryja, ”nawet gdyby cała grupa Wyszehradzka poparła Polskę, żeby nie wstrzymywać jej wypłat, to by nie pomogło, a można je wstrzymać, gdy istnieje tylko ryzyko naruszenia niedookreślonej praworządności”. Pierwotnie wstrzymanie funduszy dla jakiegoś państwa miało być powiązane wtedy, gdy w jakimś państwie członkowskim następuje defraudacja tych funduszy. A Polska – jak dodał ekspert – „pod względem czystości, walki z korupcją wyprzedza stare państwa członkowskie”.
– Wyprzedzamy w daleko idący sposób np. Grecję i okazuje się, że to nie Grecji będą wstrzymane fundusze unijne, tylko – jak zapowiada Vera Jourova, wiceprzewodnicząca KE – to Polsce ma być wstrzymany pieniądz i to ten potencjalny, ten, którego nam jeszcze nie dano – zauważył.
Liderzy UE nie dotrzymali słowa, które dali premierowi Morawieckiemu, że nie będą się odwoływać do rozporządzenia o tzw. mechanizmie warunkowości do czasu wyroku #TSUE w tej sprawie. Skłamali i oszukali. pic.twitter.com/eEb0f9VV9v
— Zbigniew Ziobro | SP (@ZiobroPL) February 18, 2022
Ostre słowa krytyki wobec premiera Mateusza Morawieckiego po ogłoszeniu wyroku TSUE skierowali politycy skupieni wokół Zjednoczonej Prawicy [więcej].
Jednak – jak zwrócił uwagę były pełnomocnik rządu ds. TSUE –„kij ma dwa końce”. Dodał także, że Polska ma jeszcze szansę naprawić swój błąd.
– Zaraz Polska będzie miała okazję uderzyć tym „kijem” (…). Polska nie zabezpieczyła się, w pełni zaufała instytucjom unijnym, ale jak te instytucje nadwyrężyły naszego zaufania i ułożyły treść rozporządzenia tak, że może być instrumentem zmiany władzy wybranej demokratycznie w Polsce, to teraz okazuje się, że jest konieczna nowelizacja decyzji w sprawie zasobów własnych, więc żeby mieć pieniądze na spłatę długu, który zaciąga KE, z którego wypłaca KPO, to okazało się, że Komisja źle wyliczyła i trzeba ustanowić nowe podatki, żeby Unia mogła je ściągnąć bezpośrednio z państw członkowskich i tu znowu potrzebna jest ratyfikacja w polskim parlamencie, czyli jest potrzebna ustawa, którą najpierw przyjmuje Sejm, Senat i ostatecznie podpisuje prezydent. To jest ten nasz drugi koniec kija – wyjaśnił.
Prof. Waldemar Gontarski powiedział, że jest ciekawy, jak w tej sytuacji zachowa się polski rząd, ponieważ bezwarunkowe przyjęcie unijnych podatków wiąże się z ogromnymi konsekwencjami.
– To jest pozatraktatowy transfer suwerenności, czyli oddajemy cząstki swojej władzy na rzecz instytucji unijnych, chociaż zgodnie z porządkiem prawnym możemy to robić tylko w traktatach – podkreślił.
Zaznaczył, że w tej sytuacji „Polski głos znowu się będzie liczył, będzie konieczny”.
– Bez Polski Unia nie nałoży dalszych podatków, a bez ich nałożenia nie będzie mogła pożyczać pieniędzy na program odbudowy, który ma finansować i finansuje – akcentował.
Całą rozmowę z prof. Waldemarem Gontarskim w „Aktualnościach dnia” można odsłuchać [tutaj].
radiomaryja.pl