fot. PAP/Darek Delmanowicz

[TYLKO U NAS] Ks. bp E. Frankowski: Gdyby nie zaangażowanie się jak największej liczby ludzi wierzących w przemiany, jakie były konieczne w naszej Ojczyźnie, księża niczego by sami nie zrobili

Gdyby nie zaangażowanie się jak największej liczby ludzi wierzących w przemiany, jakie były konieczne w naszej Ojczyźnie, księża niczego by sami nie zrobili. Bez udziału ludzi nie byłoby mowy o tym, aby cokolwiek mogło się zmienić w Polsce. Moglibyśmy dużo mówić, wytężać się i oddać serca, ale gdyby nie było odzewu w sercach Polaków, nic by nie było – powiedział ks. bp Edward Frankowski, biskup pomocniczy senior diecezji sandomierskiej, w programie „Polski punkt widzenia” na antenie TV Trwam.

Wczoraj obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci Duchownych Niezłomnych. Była to okazja do przypomnienia postawy księży, którzy w najtrudniejszych czasach byli gotowi poświęcić zdrowie oraz życie za wiarę i ojczyznę.

W Belwederze odbyła się uroczystość wręczenia odznaczeń państwowych osobom duchownym. [więcej]

Jednym z odznaczonych był ks. bp Edward Frankowski, biskup pomocniczy senior diecezji sandomierskiej.

– Ma to znacznie dla całego naszego polskiego narodu oraz Kościoła w Polsce. Gdyby nie zaangażowanie się jak największej liczby ludzi wierzących w przemiany, jakie były konieczne w naszej Ojczyźnie, księża niczego by sami nie zrobili. Bez udziału ludzi nie byłoby mowy o tym, aby cokolwiek mogło się zmienić w Polsce. Moglibyśmy dużo mówić, wytężać się i oddać serca, ale gdyby nie było odzewu w sercach Polaków, nic by nie było – mówił ks. bp Edward Frankowski.

W trudnych czasach komunizmu duchowny posługiwał m.in. w Stalowej Woli.

– Było kilka rzeczy, które wybitnie denerwowały władze komunistyczne. Jedną z nich było dokończenie budowy kościoła Matki Bożej Królowej Polski, czyli obecnej bazyliki konkatedralnej w Stalowej Woli. Władze komunistyczne skorzystały z tego, że przybył tam pewien człowiek niebędący robotnikiem, który spadł z rusztowania i połamał nogę. Zakazali więc budowy na 10 lat. (…) Kiedy komuniści zauważyli, że ludzie stawiają temu opór, zgodzili się na danie funduszy na przeniesienie obiektu, który był już w 60-70 proc. wybudowany w stanie surowym, koło cmentarza. Ks. abp Ignacy Tokarczuk powiedział otwarcie i stanowczo w Stalowej Woli, że władze komunistyczne chcą przenieść kościół na peryferie miasta, a tam kościół też powstanie, czyli będą dwa kościoły. Zdecydowana postawa ks. abp. Ignacego Tokarczuka wobec władz komunistycznych nie pozostawiła żadnych złudzeń i wątpliwości. Mieszkańcy przyjęli ją z wielką aprobatą – powiedział gość TV Trwam.

Kolejną bolączką komunistów były plany budowy filii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w Stalowej Woli.

– Tworzyła się tam wspólnota. Wymienialiśmy myśli, zapraszaliśmy prelegentów katolickich z całej Polski. Organizowane były programy artystyczne, dni kultury nauki społecznej Kościoła. Powstało takie dobre zamieszanie. Wszyscy wiedzieliśmy, że jesteśmy w tym razem. Bardzo się to nie podobało komunistom, którzy widzieli w tym ogromne zagrożenie. Kiedy wybuchł stan wojenny, to skorzystali z jego prerogatyw, blokując konto bankowe i fundusze, które były złożone na budowę filii KUL-u, jednocześnie rozwiązując komitet budowy tejże filii. Zaraz po stanie wojennym ruszyliśmy całą siłą, żeby ruszyć z projektem – oznajmił biskup pomocniczy senior diecezji sandomierskiej.

radiomaryja.pl

drukuj