fot. muzeumrakowiecka37.pl

[TYLKO U NAS] J. Pawłowicz o Żołnierzach Niezłomnych: Nasi chłopcy i nasze dziewczyny walczyli w osamotnieniu, kiedy cały wolny świat cieszył się z zakończenia II wojny światowej

Nasi chłopcy i nasze dziewczyny walczyli w osamotnieniu, kiedy cały wolny świat cieszył się z zakończenia II wojny światowej. Nasi bohaterowie cały czas walczyli, byli w lesie. Niejednokrotnie Żołnierze Niezłomni przechodzili potem katorgi w katowniach UB i byli mordowani. To absolutnie wyjątkowa historia i postacie (…). Mówiąc dzisiaj o naszych bohaterach, cały czas porównujemy ich do żołnierzy, którzy walczą na Ukrainie i bronią swojej ojczyzny przed rosyjskim barbarzyństwem oraz bandytami Władimira Putina. Musimy o tym pamiętać i im pomagać – powiedział Jacek Pawłowicz, dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, w „Rozmowach niedokończonych” na antenie TV Trwam.

Obchodzimy dziś Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

Żołnierzy Niezłomnych upamiętnia między innymi Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL.

Jacek Pawłowicz, dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, odniósł się do postawy Żołnierzy Niezłomnych.

– Nasi chłopcy i nasze dziewczyny walczyli w osamotnieniu, kiedy cały wolny świat cieszył się z zakończenia II wojny światowej. Nasi bohaterowie cały czas walczyli, byli w lesie. Niejednokrotnie Żołnierze Niezłomni przechodzili potem katorgi w katowniach UB i byli mordowani. To absolutnie wyjątkowa historia i postacie (…). Żołnierzy Niezłomnych było tak wielu, że nie jesteśmy w stanie ich wszystkich wymienić. Musimy zatem mówić o postaciach-symbolach, wśród których są rotmistrz Witold Pilecki, major Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, Łukasz Ciepliński „Pług”. Często mówimy o Ince, o pięknej i wspaniałej dziewczynie, która została zamordowana w Gdańsku za to, że była wierna przysiędze i swojemu dowódcy – wskazał Jacek Pawłowicz.

W bieżącej sytuacji nie sposób nie doszukać się analogii między Żołnierzami Niezłomnymi a Ukraińcami, którzy właśnie teraz walczą o swoją niepodległość przeciwko moskiewskiemu okupantowi.

– Mówiąc dzisiaj o naszych bohaterach, cały czas porównujemy ich do żołnierzy, którzy walczą na Ukrainie i bronią swojej ojczyzny przed rosyjskim barbarzyństwem oraz bandytami Władimira Putina. Musimy o tym pamiętać i im pomagać – zaakcentował gość TV Trwam.

Żołnierze Niezłomni walczyli nawet wtedy, gdy niektórzy decydowali się na współpracę z komunistycznym rosyjskim okupantem.

– Żołnierze Niezłomni byli wierni przysiędze, Polsce. Żołnierze Wyklęci po prostu byli polskimi patriotami. Dla nich nie było mowy o tym, żeby pójść na kolaborację z sowieckim okupantem i miejscowymi zdrajcami. Oni zostali wychowani w wymarzonej, wypieszczonej i wywalczonej II Rzeczypospolitej, mając nieprawdopodobne wzorce do naśladowania, czyli tych, którzy w 1914 roku wyszli z oleandrów z 1. Brygadą, ale również żołnierzy od gen. Józefa Hallera. Żołnierze Niezłomni zostali wychowani przez wolną ojczyznę, która kwitła. Pozostali jej wierni – powiedział dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL.

Część polskich parlamentarzystów nawet dzisiaj wpisuje się w komunistyczną narrację, nazywając Żołnierzy Niezłomnych bandytami.

– Trzeba zobaczyć, kto tak mówi. W taki sposób wypowiadają się dzieci i wnuki komunistycznych oprawców, zdrajców, funkcjonariuszy UB, czyli także oprawców z Rakowieckiej, którzy mordowali, zrywali paznokcie, stosowali niewyobrażalne tortury, bo chcieli wymusić zeznania. Czasami tak się zdarzy, że przyjdzie do naszego Muzeum ktoś z tamtej strony i rozpoczyna się wtedy dyskusja. Po pewnym czasie ja się pytam takiej osoby, kim był jej dziadek. Wtedy się okazuje, kim dziadek w rzeczywistości był, czyli był albo w bezpiece, partii, albo organizował kołchozy. Pytanie jest więc, za co dziadek dostał parę batów od chłopców z lasu? Dostał za to, że okradał właścicieli ziemi. Parcelacja ziemi w wielu przypadkach była zwykłym bandytyzmem i kradzieżą. Musimy o tym pamiętać i mówić – stwierdził gość „Rozmów niedokończonych”.

Pamięć płk. Łukasza Cieplińskiego „Pługa” już w zeszłym roku uhonorowano za pomocą koncertu słowno-muzycznego „Grypsy z celi śmierci”.

– Jestem przekonany, że nasi bohaterowie są przyszłymi świętymi Kościoła katolickiego. Sam ks. abp Antoni Baraniak był przesłuchiwany 145 razy na Rakowieckiej. Kapłan przeżył prawdziwą katorgę, podczas której nie złożył ani jednego zeznania obciążającego Prymasa Tysiąclecia. Jestem przekonany, że to są nasi przyszli święci. Już w tej chwili na Rakowieckiej modlimy się o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego ks. abp. Antoniego Baraniaka. Przygotowujemy się do modlitwy o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego ojca Władysława Gurgacza, który pozostał do końca ze swoimi żołnierzami – podsumował Jacek Pawłowicz.

radiomaryja.pl

drukuj