PAP/EPA

[TYLKO U NAS] Dr P. Więckowski o rosyjskich pseudoreferendach na Ukrainie: Świat ich nie uzna, bo gdyby tak się stało, to jakiekolwiek państwo w każdej chwili mogłoby – za pomocą grabieży, terroru i gwałtu – dowolnie zmieniać swoje granice

Świat nie uzna zmian granic terytorialnych, bo gdyby tak się stało, to dowolne państwo w każdej chwili mogłoby – za pomocą najazdu, grabieży, terroru i gwałtu – dowolnie zmieniać swoje granice. My też możemy uznać – oczywiście to byłaby kompletna bzdura – że mamy ochotę, aby jakaś część Czech, Słowacji, Białorusi czy Litwy należały do Polski, bo przecież na Białorusi mieszka znaczna mniejszość polska, która opowie się za tym, iż chce należeć do Polski. To mamy w tej chwili pogwałcić suwerenność innych krajów i włączyć je do Polski? To byłoby zwyczajne łupiestwo, grabież i zabór – mówił dr Paweł Więckowski, historyk z Instytutu Historii Akademii Sztuki Wojennej, w audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.

Federacja Rosyjska przeprowadziła pseudoreferenda na terenach okupowanej Ukrainy. Cywilizowany świat uznał zgodnie, że nie uzna ich wyników [czytaj więcej].

 

– To były pseudorefenda, które nie mają absolutnie nic wspólnego z prawdziwym referendum będącym wyrażeniem woli ludności danego terytorium. Odniosę się do tego bardzo krótko – Stalin jest wiecznie żywy w Rosji i Moskwie. W tego typu pseudoreferendach zawsze znajduję analogię do pseudoreferendów zorganizowanych przez władze sowieckie jesienią 1939 roku, gdy Związek Radziecki zaatakował Polskę od wschodu, kiedy Stalin zrealizował diabelski pakt, który został podpisany kilka tygodni wcześniej (…). Władze sowieckie przeprowadziły wówczas pseudoreferenda na terenach okupowanej Polski, gdzie ludność zamieszkująca Wileńszczyznę, Grodzieńszczyznę, Polesie, Wołyń i Małopolskę Wschodnią miała – właśnie poprzez tego typu głosowanie – wyrazić wolę i gotowość do włączenia swoich ziem do Związku Sowieckiego – przypomniał dr Paweł Więckowski.

Pozostaje pytanie, jak pseudoreferenda wpłyną na wynik wojny toczącej się na Ukrainie.

– W tej chwili ciężko jest cokolwiek zauważyć. Rosja będzie traktowała te tereny jak swoje własne. Donieck, Ługańsk, Zaporoże będą traktowane przez Rosjan jako ziemie wcielone do Rosji, gdzie ludność chciała należeć do tego państwa, więc z pewnością będzie ich chroniła jak Petersburga, Moskwy, Władywostoku czy innych miast i prowincji rosyjskich. Oczywiście świat nie uzna tych zmian granic terytorialnych, bo gdyby tak się stało, to dowolne państwo w każdej chwili mogłoby – za pomocą najazdu, grabieży, terroru i gwałtu – dowolnie zmieniać swoje granice. My też możemy uznać – oczywiście to byłaby kompletna bzdura – że mamy ochotę, aby jakaś część Czech, Słowacji, Białorusi czy Litwy należały do Polski, bo przecież na Białorusi mieszka znaczna mniejszość polska, która opowie się za tym, iż chce należeć do Polski. No to mamy w tej chwili pogwałcić suwerenność innych krajów i włączyć je do Polski? To byłoby zwyczajne łupiestwo, grabież i zabór. Świat absolutnie nie może czegoś takiego zaakceptować – zaakcentował historyk z Instytutu Historii Akademii Sztuki Wojennej.

Federacja Rosyjska co kilka dni powtarza swoje groźby o użyciu broni jądrowej.

– Wiemy z niezwykle ograniczonych doniesień, że Waszyngton odpowiedział Moskwie, że jeżeli użyje broni jądrowej, to odpowiedź będzie miażdżąca. To bardzo oględna odpowiedź, ale jest ona niezwykle niepokojąca, bo co oznacza, że odpowiedź będzie miażdżąca? Najprawdopodobniej chodzi o to, iż Rosja może upaść jako państwo. Wiemy, że Amerykanie mają bardzo wiele asów w rękawie i z całą pewnością, jeśli chodzi o koniec kremlowskiego reżimu, nie zawahają się – oczywiście w przeciwieństwie do europejskich potężnych graczy, czyli Francji i Niemiec – ich użyć. Francja i Niemcy ewidentnie grają w tej chwili do innej bramki – mówił gość Radia Maryja.

W konflikt – po stronie Federacji Rosyjskiej – od samego początku zaangażowana jest Białoruś.

– Białorusią rządzi szaleniec, więc ciężko jest stwierdzić, do czego jest zdolny. Tymczasem Rosja na razie skupia się na mobilizacji, która idzie dosyć topornie. Choć setki tysięcy Rosjan ucieka z ojczyzny, to nie powinniśmy ich nazywać uciekinierami. Uciekinierem jest osoba, która ucieka ze swojej ojczyzny przed wojną, przemocą, głodem czy prześladowaniem. To są dezerterzy, którzy nie chcą walczyć ani dla Władimira Putina, ani za „Wielką Rosję”. Oni oczywiście kibicują W. Putinowi oraz idei Rosji jako mocarstwa, ale wojnę na Ukrainie wolą oglądać w telewizji i czytać o niej w internecie. Kiedy wojna zapukała do drzwi w Moskwie czy Petersburgu, to przestała ich cieszyć – powiedział dr Paweł Więckowski.

Gość „Aktualności dnia” zwrócił uwagę, że wcześniejsza mobilizacja była prowadzona w tych rejonach Federacji Rosyjskiej, w których Rosjanie stanowią znikomy procent.

– To pokazuje bardzo rasistowską politykę, którą prowadzi Władimir Putin i Kreml. Najpierw jako mięso armatnie wysłali mniejszości narodowe zamieszkujące Rosję, no ale teraz zaczynają sięgać po Rosjan, co się rodowitym Rosjanom bardzo nie podoba – podsumował historyk.

Całą audycję „Aktualności dnia” z udziałem dr. Pawła Więckowskiego można odsłuchać [tutaj]. 

 

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl