Trudna sytuacja rybaków

Limity połowowe dorsza dla wielu rybaków to ogromny cios. Jednak bez podjęcia radyklanych kroków na rzecz ochrony jego populacji za kilka lat może być jeszcze gorzej. UE nie kontrolowała masowych połowów dorsza dokonywanych przez potężne jednostki z krajów skandynawskich, co doprowadziło do zaburzenia równowagi biologicznej na Bałtyku.

To jest piękny zawód, ale trudny jak górnik. Rybołówstwo jest bardzo ciężkim zawodem – powiedział Paweł Kozioł, rybak z Zatoki Gdańskiej.

Polscy rybacy nie mają jednak łatwego życia.

Dzisiaj sytuacja jest katastrofalna – powiedział Henryk Indyk, rybak z Helu.

W podobnej sytuacji jak pan Henryk Indyk jest wielu innych rybaków. Wszystko za sprawą limitów połowowych dorsza.

Na dzień dzisiejszy w ogóle jest przerażenie tymi limitami, bo jak to podzielić? W przyszłym roku będą limity jeszcze mniejsze i będzie jeszcze gorzej z podzieleniem. Nie wiem, jak to będzie zrobione. Miałem 22 tony – teraz może będę miał 15-17 ton. Wychodzi na to, że musiałbym łowić 1,5 t miesięcznie a gdzie opłaty, gdzie załoga? – pytał Andrzej Rykowski, rybak z Ustki.

Przy tych limitach, jak ja na swojej jednostce zatrudniam 3 ludzi, to są bardzo nieekonomiczne połowy i nie starcza na utrzymanie załogi – mówił Zenon Patryja z Wolińskiego Stowarzyszenia Rybaków.

W październiku Komisja Europejska zaproponowała redukcję połowów dorsza w 2017 roku o 56% na Bałtyku Zachodnim i o 25% na tzw. wschodnim stadzie. Wszystko przez to, że dorsza łowi się więcej niż jest się w stanie go odrodzić.

Bałtyk jest zarżnięty. Dzisiaj łowimy przedszkole i żłóbek, bo ładnych, dorodnych dorszy już nie ma. Mieliśmy swój plan, ale to wszystko spaliło na panewce. UE zlikwidowała okres ochronny, który trwał na Bałtyku 23 lata – dodał Andrzej Rykowski.

Grzegorz Hałubek, doradca ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, mówi, że winne są przede wszystkim przemysłowe połowy paszowe ryb pelagicznych, takich jak śledź czy szprot, które stanowią pożywienie dla dorsza.

Dzisiaj potwierdzają to nawet naukowcy, że  połowy były za duże i traktowano Bałtyk jako taką studnię bez dna, co się okazało mitem.  Doprowadzono Bałtyk do takiego przełowienia, że sama komisja wpadła w pułapkę, bo pozwalała łowić ryby pelagiczne, nie dbając o pokarm dla dorszy.  Dzisiaj musi obniżać kwoty dorszowe, które są konsekwencją tej chorej polityki – dodał Hałubek.

Marek Gróbarczyk, minister MGMiŻŚ podkreślał, że przez lata Komisja Europejska zamiatała sprawę pod dywan będąc pod bardzo silnym wpływem wielkiego lobby rybackiego m.in z Danii. Jednym rozwiązaniem jest teraz redukcja kwot połowowych i rekompensaty dla rybaków.

My potrzebujemy przebudować całą polską politykę rybacką zmierzając w tym kierunku, aby uzyskać ekonomiczne kwoty połowowe i wtedy odejść od wsparcia finansowego rybaków. Dzisiaj proponujemy ograniczenia połowowe przede wszystkim jeśli chodzi o płowy paszowe i wprowadzenie rekompensat dla rybaków – dodał Gróbarczyk.

Z programu „Rybołówstwo i Morze” na lata 2014-2020 w ramach rekompensat dla rybaków popłynie 710 mln euro. Z tej sumy za postój i czasowe wstrzymanie połów trafi 25 mln euro. Na złomowanie jednostek – 24 mln euro, a na odszkodowania za szkody wyrządzone przez ssaki i ptaki – 4 mln euro. Największa suma – 82 mln euro – zostanie przeznaczona na modernizację małych portów rybackich.

 

 

TV Trwam News/RIRM

drukuj