Tą rzeczą jest honor

40:1 – takie były proporcje liczebności Niemców i Polaków w czasie bitwy
pod Wizną. Polakami dowodził 31-letni kapitan Władysław Raginis, który wraz ze
swoimi towarzyszami broni złożył przysięgę, że żywy nie odda posterunku. Słowa
dotrzymał. Stowarzyszenie "Wizna 1939" wnioskuje o ekshumację ciała kpt.
Władysława Raginisa i por. Stanisława Brykalskiego.

27 stycznia 2011 r. na ręce wojewody podlaskiego Macieja Żywny Stowarzyszenie
"Wizna 1939" złożyło wniosek do wojewody podlaskiego oraz do wójta i Rady Gminy
Zawady o podjęcie działań mających na celu doprowadzenie do ekshumacji oraz o
zorganizowanie uroczystego pogrzebu kpt. Raginisa i por. Brykalskiego.

Bohater pochowany przy szosie
Kapitan Władysław Raginis, dowódca bitwy pod Wizną z okresu kampanii wrześniowej
1939 roku, nazywanej polskimi Termopilami, już od ponad 70 lat czeka na
żołnierski pogrzeb z należnymi mu honorami. Starania o to podjęło Stowarzyszenie
"Wizna 1939".
– Dopiero z rozmów z mieszkańcami Wizny dowiedzieliśmy się, że kapitan Raginis
tak naprawdę nie jest godnie pochowany, a jedynie złożony do mogiły, a jego
ciało nie leży w miejscu, gdzie zawsze odbywały się uroczystości rocznicowe,
czyli na Górze Strękowej, koło schronu, ale przy szosie do Białegostoku – mówi
Dariusz Szymanowski, prezes Stowarzyszenia.
Kapitan Raginis zginął śmiercią żołnierza w schronie na Górze Strękowej 10
września 1939 roku. Został tam pospiesznie pochowany. Niemcy natomiast z zemsty
za wyjątkowo dotkliwe straty zadane im przez polskie wojsko pod jego dowództwem
zbezcześcili jego zwłoki, podpalając je. Kolejnego aktu barbarzyństwa dopuścili
się Rosjanie. Kiedy na mocy paktu Ribbentrop – Mołotow wkroczyli do Wizny, nie
mogli znieść, że polski bohater narodowy leży tuż obok zajętego przez nich
posterunku. Przeszkadzało im zwłaszcza to, że okoliczni mieszkańcy składali na
jego grobie kwiaty. Czerwonoarmiści wykopali zatem ciało i pochowali je przy
szosie. Kapitan Raginis leży tam do tej pory.
Prezes Stowarzyszenia "Wizna 1939" uważa, że niedopuszczalne jest, by tak było
dalej. – Dwukrotnie na Górze Strękowej organizowane były uroczystości,
najbardziej huczne w 2009 roku. Kwiaty i wieńce składano przy schronie, tam,
gdzie zginął kapitan, ale nikomu nie przyszło do głowy, że on sam był wielkim
nieobecnym. Leżał 400 czy 500 metrów od tego miejsca. Chcemy to zmienić –
deklaruje Szymanowski. – Przede wszystkim za nasz obowiązek uważamy
doprowadzenie do uroczystego pogrzebu. Kapitan Raginis wciąż nie doczekał się
żołnierskiego pogrzebu z odpowiednimi honorami. A przecież zginął za Polskę –
dodaje.

Zadanie wypełnili
Walki pod Wizną trwały 3 dni. Kiedy wszystkie posterunki złożyły już broń, a
Niemcy pod dowództwem generała Heinza Guderiana zmierzali w kierunku Brześcia,
schron kapitana Raginisa wciąż jeszcze walczył. W końcu został otoczony przez
niemieckie czołgi, a kapitanowi przedstawiono ultimatum, że jeśli nie podda
placówki, wszyscy wzięci do niewoli żołnierze zostaną rozstrzelani. Kapitan
Raginis poprosił o czas do namysłu. Wiedział jednak, że walka dobiegła końca. Po
godzinie zwrócił się do żołnierzy wciąż trwających z nim na posterunku.
Podziękował im za wiernie spełnioną służbę i wydał rozkaz opuszczenia schronu.
On sam tego nie zrobił. "Seweryn Biegański, który jako ostatni opuszczał schron,
tak opisywał ten moment: 'Kapitan spojrzał na mnie ciepło i łagodnie ponaglił.
Gdy byłem już w wyjściu, uderzył mnie w plecy silny podmuch i usłyszałem
wybuch’. Kpt. Raginis rozerwał się granatem, dotrzymując w ten sposób wcześniej
złożonej przysięgi…" – czytamy we wspomnieniach mjr. Jana Zawadzkiego
opublikowanych na stronie Stowarzyszenia "Wizna 1939" (źródło – Centralne
Archiwum Wojskowe).
Dzięki postawie kapitana Raginisa, dowodzącego wojskiem liczącym 720 osób
przeciwko 42 tys. żołnierzy niemieckich, udało się opóźnić marsz hitlerowców na
Brześć. Pamięć o młodym kapitanie Raginisie przetrwała i wciąż jest żywa. Jego
postawa wciąż jest nam bliska, inspiruje nas i zarazem zobowiązuje.

Ave Patria. Morituri Te salutant
W 70. rocznicę bitwy pod Wizną uroczystości zorganizowane przy schronie kapitana
Raginisa zgromadziły rzesze ludzi. Oddać hołd kapitanowi przybyli
przedstawiciele organizacji kombatanckich, członkowie Stowarzyszenia Weteranów
Polskich Formacji Granicznych, Stowarzyszenia "Wizna 1939" oraz przedstawiciele
władz państwowych, z szefem Kancelarii Prezydenta RP Władysławem Stasiakiem i
wicemarszałkiem Sejmu Krzysztofem Putrą na czele.
"Jeżeli ktoś myśli, że można budować nowoczesność, że można się rozwijać bez
pamięci, bez tożsamości, bez honoru, to dzisiaj właśnie, kiedy wspominamy
kapitana Raginisa, wiemy, jak bardzo, bardzo głęboko się myli" – powiedział w
czasie uroczystości pod Wizną śp. Władysław Stasiak. "Nie zbudujemy nowoczesnej
Polski bez pamięci o kapitanie Raginisie. Jesteśmy wspólnotą. I to jest
właściwie wielki sukces obrońców Wizny (…). Że jesteśmy tutaj zjednoczeni. Że
czerpiemy z ich wspaniałego, wielkiego dziedzictwa. (…) Ojciec Święty Jan
Paweł II powiedział znamienne słowa, że każdy musi mieć swoje Westerplatte.
Można pewnie powiedzieć, że każdy z nas musi mieć jakąś swoją Wiznę" – dodał.
Kapitan Raginis otrzymał krzyż wojenny Virtuti Militari numer 2700. Zostawił po
sobie dobrze spełniony żołnierski obowiązek. Naszym obowiązkiem jest to – jak
powiedział generał Stanisław Komornicki, pseudonim "Nałęcz", kanclerz Orderu
Wojskowego Virtuti Militari – żeby o nim pamiętać, żeby go cenić, żeby go kochać
i żeby z niego brać przykład. Ave Patria! Morituri Te salutant!
W kontekście tragedii smoleńskiej słowa te nabierają szczególnej wymowy.
Prezydent Lech Kaczyński, który pośmiertnie odznaczył kapitana Raginisa Krzyżem
Wielkim Odrodzenia Polski, Władysław Stasiak i Krzysztof Putra, którzy tak
pięknie umieli uczcić jego pamięć, zginęli 10 kwietnia 2010 roku. Nie upomną się
już o kapitana Raginisa i jego żołnierzy. Wypełnienie ich testamentu należy
zatem do nas.
Stowarzyszenie "Wizna 1939" obok złożenia wniosku o ekshumację ciała kapitana,
zadeklarowało także pomoc w organizacji uroczystości. – Mamy pierwsze sygnały,
że władze samorządowe podchodzą pozytywnie do tego projektu. Czekamy na
stanowisko wojewody, ponieważ to on musi wyrazić zgodę na ekshumację. Jesteśmy w
kontakcie z różnymi osobami, pasjonatami, także ośrodkami telewizyjnymi, które
czekają tylko na sygnał. Wiele grup rekonstrukcyjnych chce przyjechać na te
uroczystości – mówi Dariusz Szymanowski.
Stowarzyszenie "Wizna 1939" ma już doświadczenie w przeprowadzaniu podobnych
uroczystości. Wielkim przedsięwzięciem były obchody 70. rocznicy bitwy. W 2009
r. Stowarzyszenie zorganizowało dużą grupę rekonstrukcyjną inscenizującą końcowy
fragment bitwy pod Wizną, czyli obronę schronu dowodzenia. Na Górę Strękową
sprowadzono nawet czołg. Według przekazu mediów, było tam od 15 do 18 tys. osób,
czyli niespotykana jak na tamte warunki liczba ludzi.
Bitwa pod Wizną jest tematem podejmowanym nie tylko przez historyków, ale i
artystów. Rafał Roskowiński stworzył komiks o bitwie wiźnieńskiej.
– Jest to opowieść, która ma zainspirować – szczególnie młodych ludzi – do
pogłębienia wiedzy historycznej w ogólnym tego słowa znaczeniu. Przed 50 latami
nikt nie mówił o Wiźnie, która była przecież punktem heroicznym września 1939
roku. Nie mówiono o tej bitwie dlatego, że miały się tam połączyć korpusy
sowieckie i niemieckie – tłumaczy Roskowiński. – To taki piękny przekaz:
"Przechodniu, powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni jej służbie" – dodaje.

Jest jedna rzecz bezcenna
Stowarzyszenie "Wizna 1939" działa od maja 2008 roku. – Mój dziadek walczył pod
Monte Cassino. Jakieś 2 czy 3 lata przed powstaniem Stowarzyszenia spotkałem się
przypadkowo w Warszawie ze śp. prezydentem Ryszardem Kaczorowskim. Wspomniałem
mu o tym. Prezydent poklepał mnie po ramieniu i powiedział: "No to jesteśmy jak
rodzina", i zamiast o sprawach, w jakich się spotkaliśmy, rozmawialiśmy o
historii – opowiada prezes Dariusz Szymanowski. – Prezydent odnalazł potem w
archiwach brytyjskich ślad mojego dziadka. I tak to się zaczęło – dodaje.
W 2009 r. zarząd Stowarzyszenia Weteranów Polskich Formacji Granicznych nadał
Stowarzyszeniu "Wizna 1939" Dużą Honorową Odznakę Korpusu Ochrony Pogranicza w
dowód uznania za organizowanie uroczystości rocznicowych i popularyzowanie
wiedzy historycznej o bohaterskiej obronie we wrześniu 1939 r. odcinka "Wizna".
Tradycja niepodległościowa jest zatem przekazywana z pokolenia na pokolenie.
Dlaczego jest to tak ważne? Świętej pamięci. Władysław Stasiak podczas obchodów
70. rocznicy bitwy pod Wizną przytoczył słowa ministra Józefa Becka: "Jest jedna
rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest
honor". Bitwę o Wiznę nazwał trzema dniami niezwykłej walki o obronę tego, co
najważniejsze, bez czego nie da się żyć. "Polska zdała egzamin, chociaż wielu w
ówczesnej Europie chciało się ugiąć, chociaż wielu bało się czarnego i
czerwonego totalitaryzmu. Myśmy się nie ugięli".
Pozostaje mieć nadzieję, że nie ugniemy się i dziś.

 

Agnieszka Żurek

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl