fot. Anita Suraj-Bagińska

Świece, które niosą ciepło i nadzieję

Już od ponad roku toczą się działania wojenne na Ukrainie. Od roku również bardzo aktywnie w pomoc Ukraińcom włączają się Polacy. Jedną z takich form jest produkcja świec okopowych. Toruńscy wolontariusze we współpracy z łódzką Fundacją Życie aktywnie działają, aby powstało ich jak najwięcej i żeby jak najszybciej otrzymali je ci, którzy tego potrzebują.

Puszka przycięta na odpowiednią wysokość, a do tego knot wykonany z tekturowego kartonu pociętego na paski i na koniec wszystko zalane woskiem – tak w skrócie powstaje świeca okopowa. Jest to bardzo potrzebna rzecz na froncie, która daje światło i ciepło. Pali się nawet do czterech godzin, można przy niej się ogrzać, dzięki niej można zjeść ciepły posiłek, ale przede wszystkim daje nadzieję, a tej walczącym na Ukrainie potrzeba najwięcej.

fot. Anita Suraj-Bagińska

Są produkowane na Ukrainie przez tamtejszych wolontariuszy, ale chęć niesienia takiej formy pomoc, uaktywniła się również w Polsce. Na „masową” skalę zaczęto je produkować, kiedy żołnierzom, ale również cywilom na froncie zaczęło dokuczać zimno, pierwszy śnieg i przede wszystkim brak dostępu do prądu. Produkcja ruszyła najpierw na Ukrainie, a następnie wieść o potrzebie świec okopowych – bo najczęściej służą żołnierzom przebywającym w takich umocnieniach – przeniosła się do Polski i tak ta wieść dotarła też do Torunia.

Pomysł zrodził się dzięki Fundacji Życie z Łodzi. We współpracy z nią postanowiłam rozpocząć produkcję w Toruniu, a że w tamtym roku dużo inicjatyw pomocowych dla Ukrainy udało się zrealizować, to pomyślałam, że produkcja takich świec nie będzie problemem – mówiła Małgorzata Kałdowska, toruńska koordynatorką produkcji świec.

Okazało się, że i w tym przypadku problemu nie było. Wolontariuszy nie trzeba było długo szukać. Wśród nich znaleźli się Małgorzata i Andrzej Banach z Torunia.

– O całej akcji dowiedzieliśmy się z Facebooka. Małgorzata Kałdowska napisała post, w którym zwróciła się z prośbą, czy jest ktoś chętny do pomocy w produkcji świec i po prostu się do niej zgłosiłam – wyjaśniła Małgorzata Banach, która – jak sama przyznała – bardzo chciała zaangażować się w akcje pomocową dla Ukrainy.

– Chęć niesienia pomocy kiełkowała we mnie już od początku wojny na Ukrainie. Niesienie pomocy ludziom poprzez pomysł robienia świec najbardziej do mnie przemówił, bo jest to bezpośrednia pomoc żołnierzom, którzy są na pierwszej linii frontu, lecą na nich bomby, jest im zimno, ciemno, mokro i do tego mam świadomość, że na pewno im się to przyda, że zagrzeją sobie zupę czy ogrzeją się, czy oświetlą sobie w nocy – opowiedziała toruńska wolontariuszka.

Jak sama stwierdziła, na początku nie miała świadomości, jak powstają takie świece.

– To był odruch serca i nie miałam do końca pojęcia, na co się piszę. Dopiero później zaczęłam szukać informacji, jak to się robi, oglądać filmiki – wskazał

Przy produkcji świec liczy się precyzja. Wszystko musi być dokładnie przygotowane.

– Trzeba odpowiednio przyciąć karton, koniecznie karbowany w środku, potem jego pasek zwinąć ciasno w rulon i wstawić do środka zwinięty knot, który również jest z kartonu. Wszystko musi się dobrze trzymać, ponieważ trzeba to jeszcze ostrożnie zalać woskiem – najlepiej stopniowo – jedną warstwę do połowy, a jak wystygnie, to wtedy już po sam brzeg puszki – wyjaśnił wolontariusz, który produkcją świec zajmuje się w Warszawie.

– Oprócz kartonów trzeba przyciąć również puszki, które nie mogą być aluminiowe, bo są za cienkie – dodał.

fot. Anita Suraj-Bagińska

To ciężka praca wymagająca silnej ręki – zaznaczyła wolontariuszka z Torunia.

Małgorzata i Andrzej przyjęli na siebie wiele obowiązków.

– Zajmujemy się cięciem puszek na odpowiednią wysokość oraz magazynujemy je u siebie, a także rozwozimy materiały do innych wolontariuszy, którzy nie mają transportu. Magazynujemy u siebie również wosk i kartony do produkcji knotó Odbieramy także od innych wolontariuszy bądź sami przywożą do nas gotowe świece, które pakujemy do kartonów i w naszym domu czekają już na transport z łódzkiej Fundacji Życie, która zajmuje się przetransportowaniem świec na Ukrainę – powiedziała Małgorzata Banach i dodała, że na szczęście nie działają sami i mają wiele osób, które się zaangażowały.

Na początku łódzka Fundacja przekazała do Torunia 300 kg stearyny oraz 100 kg parafiny i tak powstało 1500 świec, które zostały zapakowane w 50 kartonów, i w takiej formie trafiły do żołnierzy służących na froncie.

fot. Anita Suraj-Bagińska

Produkcja świec w Toruniu nadal trwa, jednak na drodze stanął poważny problem.

– Obecnie jesteśmy w martwym punkcie, ponieważ baruje nam wosku do świec. Fundacja nie ma środków, żeby wysłać nam kolejne partie stearyny i parafiny, które są potrzebne do produkcji, dlatego w tej chwili zbieramy różne świece, które zalegają w domu. W inicjatywę zaangażowały się również niektóre toruńskie parafie, które oddają swoje świece, paschały – zaznaczyła Małgorzata Kałdowska.

Akcja będzie prowadzona nieprzerwanie aż wojna na Ukrainie się skończy – powiedziała toruńska koordynatorka i zarazem zwróciła się z apelem do wszystkich naszych czytelników o przekazywanie pustych puszek po konserwach, starych niedopalonych świec, aby móc dalej nieść pomoc Ukrainie. O szczegółach można dowiedzieć się pod numerem telefonu: 661520776 lub napisać mail: [email protected]

Anita Suraj-Bagińska/radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: , , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl