Od wybuchu wojny na Ukrainie do Polski dotarło już 410 tys. osób
Do godziny 15.00 we wtorek funkcjonariusze Straży Granicznej na przejściach granicznych z Ukrainą odprawili 56,6 tys. osób – poinformowała rzecznik SG por. Anna Michalska. Dodała, że od wybuchu wojny na Ukrainie w czwartek granicę polsko-ukraińską przekroczyło już 410 tys. osób.
https://twitter.com/Straz_Graniczna/status/1498695613969534979
Według danych przekazanych przez rzeczniczkę SG we wtorek do godziny 15 funkcjonariusze Straży Granicznej na przejściach granicznych z Ukrainą odprawili 56,6 tys. osób.
„W porównaniu z wczoraj jest to spadek, ponieważ w poniedziałek o tej porze odprawiliśmy 59 tys. osób” – podkreśliła por. Anna Michalska.
Przekazała przy tym, że od czwartku granicę polsko-ukraińską przekroczyło już 410 tys. osób.
Wskazała, że na przejściach granicznych na polsko-ukraińskiej granicy kolejki zmalały. Są tylko na czterech przejściach, z czego największa jest w Medyce. Kolejki są też na przejściach: Krościenko, Hrebenne i Dorohusk.
„W kolejnych czterech przejściach ruch jest na bieżąco” – zapewniła.
Z kolei największy ruch pieszy jest na przejściu w Medyce (ok. 200 osób), oraz w Korczowej i Budomierzu – po około 100 osób.
„Na pozostałych przejściach w ruchu pieszym nie ma kolejek” – dodała rzecznik SG.
„Dostosowaliśmy procedury do liczby osób ewakuowanych. Sprawdzamy ich tożsamość w bazach danych, weryfikujemy” – informowała wcześniej por. Anna Michalska. Dodała, że SG nie dyskryminuje nikogo, jeśli chodzi o obywatelstwo, czy narodowość.
„Wszystkie osoby są wpuszczane. W większości osoby przekraczające granicę mają dokumenty, nawet ci niebędący obywatelami Ukrainy. Jeżeli nie mają, to jest prowadzona tzw. pogłębiona weryfikacja. Te osoby są zabierane z przejść granicznych do placówek SG, żeby nie blokować ruchu. Potwierdzana jest ich tożsamość, również w porozumieniu z konsulatami” – przekazywała Anna Michalska.
Dodała, że wobec osób, które nie są obywatelami Ukrainy, ale uciekły z tego kraju, „będziemy też – we współpracy z ambasadami, konsulatami – organizowali loty repatriacyjne do krajów ich pochodzenia”.
PAP