Sprawa Zamku Książąt Pomorskich w prokuraturze
W ubiegłym roku w Szczecinie zawaliła się część północnego skrzydła Zamku Książąt Pomorskich. Teraz sprawą może zająć się prokuratura. Wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego Kazimierz Drzazga domaga się zbadania, czy nie doszło do naruszenia ustawy o ochronie zabytków.
11 maja ubiegłego roku jeden z najcenniejszych zabytków regionu zachodniopomorskiego uległ znacznemu zniszczeniu. W skrzydle północnym Zamku Książąt Pomorskich runął sufit. Poziom trzeciego piętra zawalił się do samej piwnicy. Przyczyny tego zdarzenia bada już prokuratura rejonowa.
– Choć minął rok od tej katastrofy, nadal nie zostało wyjaśnione, co było przyczyną, a przeciwnie – ciągle pojawiają się nowe wątki – powiedział Kazimierz Drzazga.
Do tego zdarzenia mogło doprowadzić naruszenie przepisów o ochronie zabytków. Zawiadomienie w tej sprawie do prokuratury regionalnej złożył wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego Kazimierz Drzazga.
– Odpowiedzialność za to wszystko spoczywa na właścicielu oraz posiadaczu. Właścicielem jest województwo zachodniopomorskie, a posiadaczem instytucja kultury pod nazwą Zamku Książąt Pomorskich – mówił Kazimierz Drzazga.
W wyniku zawalenia się części zamku nikt nie ucierpiał. Póki co istnieją dwie hipotezy zdarzenia. Jedna z nich mówi o nieszczelnym zbiorniku przeciwpożarowym, z którego wyciekła woda. Druga z kolei za powód podaje zawalenie się schronu z czasów II wojny światowej, który znajduje się pod zabytkiem. Wątpliwości budzą tutaj konserwacje przeprowadzone na w północnym skrzydle w latach 2014-2015.
– Między innymi wykonanie zbiornika przeciwpożarowego, z którego stwierdzano znaczne ubytki, gdzie nie dokonano pomiarów szczelności. Strażacy podkreślają, że po prostu nie zostały zabezpieczone, nie zostały dokonane odebrania i jest szereg uwag – podkreślił wiceprzewodniczący sejmiku.
Lista zaniechań zachodniopomorskich władz samorządowych jest długa. Chodzi tu także o niezabezpieczenie skarpy, niedbałe wykonanie zbiornika na terenach słabo nośnych czy nieskorzystanie z dokumentacji opisującej usytuowanie budynku i istnienie np. podziemnych obiektów.
– Nie wykonano stosownych badań, kiedy najmniejsze prace wykonywane na terenie portu czy w innych miejscach, od tego się w zasadzie rozpoczynają – podsumował Kazimierz Drzazga.
TV Trwam News/RIRM