fot. pixabay.com

Społeczeństwo wieloreligijne chce kwestionować prawo do nieemigrowania

„Istnieje dobro wspólne migrantów, ale też dobro społeczności, z których migrują, jak również dobro narodów, które ich przyjmują. Co więcej, dobro wspólne jest celem, który nie dopuszcza wszelakich środków, jak np. handel ludźmi i planowanie śmierci na morzu. Udawanie, że morskie organizacje pozarządowe są dobroczynnymi wróżkami i że finansują się z niczego, jest tożsame z zamrożeniem dobra wspólnego. Owszem, istnieje prawo do pomocy w niebezpieczeństwie, ale nie ma absolutnego prawa do imigracji” – powiedział Stefano Fontana, dyrektor Obserwatorium Nauki Społecznej Kościoła im. Kard Van Thuân, w wywiadzie przeprowadzonym przez włoską dziennikarkę Martinę Pastorelli. Rozmowa ukazała się 3 października na łamach gazety „La Verità”.

***

Red. Martina Pastorelli: Powszechnym i błędnym przekonaniem jest to, że Kościół popiera ślepe i nieograniczone przyjmowanie. Tymczasem istnieją kryteria, które wskazuje doktryna społeczna Kościoła, a które są niezbędne do kierowania zjawiskiem migracji: jakie?

Stefano Fontana: W centrum wizji doktryny społecznej Kościoła znajduje się koncepcja «dobra wspólnego». Dobro wspólne ma znaczenie analogiczne, a nie jednoznaczne. Oznacza to, że istnieje dobro wspólne migrantów, ale też dobro społeczności, z których migrują, jak również dobro narodów, które ich przyjmują. Co więcej, dobro wspólne jest celem, który nie dopuszcza wszelakich środków, jak np. handel ludźmi i planowanie śmierci na morzu. Kryterium bezwarunkowego przyjmowania obniża poczucie dobra wspólnego i w swej istocie jest wyrzeczeniem się politycznego rozumu. Udawanie, że morskie organizacje pozarządowe są dobroczynnymi wróżkami i że finansują się z niczego, jest tożsame z zamrożeniem dobra wspólnego. Owszem, istnieje prawo do pomocy w niebezpieczeństwie, ale nie ma absolutnego prawa do imigracji.

Jak w takim razie należy rozumieć i stosować chrześcijańskie wezwanie do gościnności i solidarności?

Gościnność i solidarność stosowane w odniesieniu do migracji są kategoriami politycznymi, które muszą spełniać kryteria rozsądku politycznego, zgodnie z którym nie można przyjąć wszystkich i nie można przyjąć wszystkiego. Kiedy solidarność jest ślepa, wówczas gdzieś będzie powodować szkody. Rozum polityczny nie opiera się na emocjach i uczuciach. Poruszony potrzebą danej osoby, mogę przyjąć w swoim domu jedną osobę, ale nie mogę przyjąć dziesięciu, ponieważ w tym momencie naraziłbym swoją rodzinę. Odpowiedzialność odnosi się również do bliskich, a nie tylko do tych, którzy są daleko.

Bardzo często używane jest słowo „integracja”, ale staje się ono puste, a więc i lekceważone: co ono oznacza i z czym się wiąże?

Koncepcja integracji jest ideologiczna, ponieważ w jej świetle nie stawia się pytania, czy ci, których mamy integrować – czy są do tego zdolni i czy tego pragną. Jest również przekonanie, że ci, którzy mieliby podjąć się zadania integrowania, powinni to czynić niezależnie od wszystkiego. Zakłada się ponadto, że społeczeństwo, które ma podejmować integrację, jest gotowe – w efekcie tego procesu – do zmiany swojej tożsamości. Te trzy nierealne założenia uniemożliwiają integrację i w gruncie rzeczy w Europie, tym, co najczęściej spotykamy, są nie tyle społeczeństwa zintegrowane, lecz ma miejsce bałkanizacja zamkniętych wspólnot i państw w państwie, mających własne prawa, systemy ekonomiczne i wsparcia.

Z tego punktu widzenia imigracja islamska ma cechy, które czynią ją problematyczną.

Remi Brague i Marie Thérèse Urvoy jasno pokazali, że islam nie jest religią, ale cywilizacją, która całościowo obejmuje wszystkie sytuacje życiowe: relacje między mężczyznami i kobietami, rodzinę, dzieci, prawo, państwo, relacje między władzą polityczną i religijną. Islam nie jest zdatny do zintegrowania się z żadnym kontekstem innym niż islam. Słowa, jakich używa mogą brzmieć tak samo jak u nas, ale znaczenie ich jest inne. Islam, jak wciąż przypominał Brague, nie przemawia do sumienia człowieka, nie uznaje naturalnego prawa moralnego, nie wierzy w cnotę roztropności. Moralność islamska jest wyłącznie religijna i polega na stosowaniu wyroków Bożych zawartych w Koranie oraz w wypowiedziach i czynach Mahometa. Islam nie ma teologii, ma jedynie szkoły prawnej interpretacji boskich postanowień.

Dwie kwestie, o których rzadko się mówi, to – podkreślane przez Benedykta XVI, a wcześniej Jana Pawła II – prawo do nieemigrowania, czyli do tego, aby być w stanie pozostać na własnej ziemi – oraz stanowisko wielu afrykańskich biskupów, którzy odradzają swoim wiernym emigrację: dlaczego?

Stawianym dzisiaj celem jest społeczeństwo wieloreligijne, pożądane niewątpliwie przez różnorodne siły „głębokiego państwa” (deep state) i przez wiele instytucji. Można odnieść wrażenie, że także Kościół katolicki stawia ten cel nawet ponad dobrem wspólnym. Jest to błędem i czymś niewykonalnym, ponieważ istnieją religie, które nie uznają nadrzędności prawa naturalnego, co czyni je niezdolnymi do realizowania dobra wspólnego. Sens przywoływania tej zasady, jaką jest prawo do nieemigrowania polega na tym, że uniemożliwia przedkładanie społeczeństwa wieloreligijnego ponad dobro wspólne. Ludzie mają prawo do swojej ziemi, do swojego narodu, do swojej kultury i do swojej historii jako czynników definiujących dobro wspólne w sposób realistyczny, choć oczywiście nie absolutny. Oczywiście ludzie posiadają również prawo do emigracji jako odpowiedź na zaistniałą potrzebę lub jako owoc wolnej osobistej decyzji, ale nie mogą być do tego przymuszani, gdyż staliby się ludźmi wykorzenionymi i osłabiliby także wspólnoty, z których się wywodzą. Mają rację biskupi afrykańscy. To europejscy biskupi nie mają należytego oglądu problemu, gdyż ideologie rozprzestrzeniły się tu o wiele bardziej. I wreszcie prawo do nie-emigrowania wskazuje pierwszorzędne zadanie polegające na usuwaniu przyczyn wyruszania w drogę, zanim jeszcze zacznie się troszczyć o regulacje dotyczące przyjmowania. To w taki sposób podejmuje się walkę z nielegalnymi siłami i ze zorganizowaną przestępczością.

Ten, kto już nie wie, kim jest, nie może nawet udzielić gościny: jakie znaczenie dla powodzenia dialogu ma to, co papież Franciszek nazwał „obowiązkiem tożsamości” (w Przemówieniu do uczestników Międzynarodowej Konferencji na rzecz Pokoju w 2017 r.)? I jakie znaczenie ma czucie się „narodem”, aby współistnienie było realizowane z powodzeniem?

To prawda. Zachód, który nie wie już, kim jest, nie jest w stanie przyjąć, a tym bardziej zintegrować. W ten sposób pluralizm religijny staje się nowym elementem subiektywnego relatywizmu naszych społeczeństw naznaczonych konsumpcjonistycznym indywidualizmem. Nie wiedząc, czym jest życie i śmierć, kto to jest mężczyzna i kobieta, matka i ojciec, bez żadnego odniesienia do wymiaru niedostępności, czyli transcendencji, co mamy do zaproponowania cywilizacjom, które wkraczają do naszego domu z migrantami? Natomiast Jan Paweł II stwierdził, że jednym z warunków koniecznych do zmierzenia się ze zjawiskiem imigracji, jest także zachowanie przez narody przyjmujące własnej tożsamości kulturowej, własnej duchowości. Odsyła nas to do prawa do wyboru imigrantów, zasady, która jest dziś bardzo niepoprawna politycznie.

Rosnąca liczba przypływających osób u wielu budzi wrażenie, że pod tym, co jest przedstawiane jako zjawisko naturalne i spontaniczne, kryje się jakaś forma organizowania i planowania, nie tylko w sensie „logistycznym”, ale i kulturowym. Czy Pan się z tym zgadza?

Na tym etapie to już nie jest jedynie wrażenie. Nie ma wątpliwości, co do tego, że za tym wszystkim kryje się jakiś plan. Istnieją na ten temat przekonywujące wypowiedzi: od Kissingera po Ban-chi-moona. Przykre jest, że obecne Magisterium Kościoła nie tylko nie porusza tej kwestii, ale wręcz wnosi swój własny wkład w budowę globalistycznej ideologii, która zamierza zbudować wieloreligijne społeczeństwo, aby na końcu dojść do jednej światowej religii o synkretycznym charakterze. Religia dobrych uczynków, o której będzie decydował światowy rząd. Jest to więc zjawisko nie tylko „logistyczne”, nie tylko kulturowe, ale także polityczne (i geopolityczne), a nawet religijne, w znaczeniu przede wszystkim antychrześcijańskim i antykatolickim”.

La Verità/tłum. o. Witold Hetnar CSsR

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl